Przed nami kolejna katastrofa? Budzi się wulkan pod Islandią

0
0
0
/ AP

W VI w. wybuch islandzkiego wulkanu sprowadził ciemność na prawie całą Ziemię. Inny w 2010 roku sparaliżował ruch lotniczy na świecie. Teraz naukowcy obserwują narodziny nowego, gigantycznego wulkanu. Co przyniesie jego erupcja?

Naukowcy nie mają wątpliwości, że odnotowane do tej pory (od 24 lutego) kilkadziesiąt tysięcy mniejszych i większych wstrząsów sejsmicznych to oznaka rodzącego się wulkanu. Mieszkańcy Grindavik na Islandii od trzech tygodni nie mieli spokojnej nocy. Nie śpią z powodu trzęsień ziemi. "Byliśmy akurat ze znajomymi on-line, kiedy każdy zaczął pytać: też to poczułeś? U ciebie też się zatrzęsło" - wspomina pierwsze wstrząsy Fannar Jonasson, jeden z 3000 mieszkańców Grindavik, miasta położonego 50 km od stolicy Islandii, Reykjaviku. "To takie uczucie, jakbyś szedł mostem wiszącym" - mówi z kolei Rannveig Gudmundsdottir, która jest nauczycielką w miejscowej szkole. I dodaje: "Wszyscy są zmęczeni. Każdy, jak kładzie się wieczorem do łóżka, myśli tylko o tym: czy dziś w nocy uda mi się zasnąć?".

 

Część wstrząsów jest bardzo potężnych i sprawiam, że mieszkańcy obawiają się o własne życie. Ich magnituda wynosi 5,7. Każdego dnia powierzchnia ziemi podnosi się o 4 mm. Zdaniem służb wstrząsy są zapowiedzią tego, że budzi się jeden z wulkanów w wygasłym kompleksie Krysuvik. Jego wybuchu można spodziewać się w każdej chwili - informuje RMF FM. "Tak wielu silnych wstrząsów w tak krótkim czasie nie przeżyłam. To niezwykłe" - mówi geolog Kristín Jónsdóttir. "Główną przyczyną drżenia gruntu na półwyspie Reykjanes jest położona 1-1,5 km pod ziemią komora o średnicy około 7 km, w której gromadzi się magma. Jej rosnąca ilość sprawia, że szuka ona miejsca ujścia – stąd wstrząsy. Najnowsze dane pokazują, że magma koncentruje się wulkanem Fagradalsfjall, około 7-9 km na północny wschód od miasteczka Grindavik. Jest to obecnie najbardziej prawdopodobne miejsce możliwej erupcji" - pisze Aleksandra Stanisławska na łamach "Crazy Nauka". becnie specjaliści przewidują raczej łagodną erupcję z wylewem bardzo gęstej i powoli przemieszczającej się lawy. Władze NIE spodziewają się też, by najnowsza aktywność wulkaniczna dotarła do terenów zamieszkanych przez ludzi, zakłóciła międzynarodowy ruch lotniczy czy uszkodziła krytyczną infrastrukturę w pobliżu miejsca erupcji. Póki co, Islandczycy mogą więc spać (w miarę) spokojnie - relacjonuje "Crazy Nauka" na podstawie danych z Islandzkiego Biura Meteorologicznego.

 

Wybuch wulkanu Eldgjá na Islandii około 940 roku mógł przyspieszyć przejście mieszkańców wyspy na chrześcijaństwo - pisze na łamach czasopisma "Climatic Change" międzynarodowy zespół naukowców. Badacze z Uniwersytetów w Cambridge, Oksfordu i Genewy oraz Georgetown University, w tym eksperci historii średniowiecza, określili datę erupcji, do której doszło krótko po zasiedleniu wyspy i twierdzą, że wspomnienia jej konsekwencji mogły przyczynić się do porzucenia przez miejscową ludność pogańskich wierzeń i stopniowej chrystianizacji.

 

Wybuch Eldgjá miał charakterystyczny dla erupcji wulkanów na Islandii przebieg, był gigantycznym wypływem lawy, któremu towarzyszyło uwolnienie się do atmosfery dużej ilości gazowych związków siarki i pyłów. Opis jego skutków pojawia się w jednym z najbardziej znanych nordyckich poematów średniowiecznych "Voluspá" (Przepowiednia Wieszczki), opowiadającym między innymi o schyłku wierzeń przedchrześcijańskich. Nowe dane, zebrane na podstawie analizy pobranych na Grenlandii rdzeni lodowych i słojów ściętych drzew, pomagają lepiej umiejscowić te zdarzenia w czasie.   Wybuch wulkanu Eldgjá nastąpił w ciągu stulecia po tym, jak około 874 roku rozpoczęło się zasiedlanie wyspy przez Wikingów i Celtów. Do tej pory wiadomo było, że odbył się w charakterystyczny dla Islandii sposób, wypłynęło przy tym około 20 kilometrów sześciennych lawy. Analiza zachowanych w lodzie Grenlandii śladów pyłu z tamtej erupcji pokazała, że rozpoczęła się na wiosnę 939 roku i trwała co najmniej do jesieni roku 940. - Nasz wynik oznacza, że wydarzenie mogło zapisać się w pamięci pierwszych dwóch, nawet trzech pokoleń islandzkich osadników - mówi pierwszy autor pracy, dr Clive Oppenheimer z Uniwersytetu w Cambridge - Pierwsze fale osadników z pewnością przywiozły ze sobą dzieci, które mogły być świadkami tego wybuchu – dodał. Takie sensacyjne teorie nabierają zupełnie nowego znaczenia w obliczu obecnej sytuacji.

 

WO

 

 

 

 

Źródło: RMF FM, deon.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną