Radiacyjna histeria. Lugola nie jest dla każdego i lepiej pomyśl trzy razy, nim ją zażyjesz

0
0
fot. unsplash.com
fot. unsplash.com /

Już wczoraj pojawiła się radiacyjna histeria. Toporna propaganda proukraińska w Polsce, przerabiając paniczne komunikaty władz Ukrainy, straszyła nuklearną katastrofą w związku z walkami w miastach, w których znajdują się elektrownie atomowe. Jak łatwo się domyślić, w podatnym na panikę narodzie płyn Lugola cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Eksperci jednak ostrzegają, że lepiej nie stosować preparatu „profilaktycznie”, gdyż dla pewnej grupy może być on bardzo niebezpieczny.

Mniej niż w przypadku miejscowości Energodar, gdzie również znajduje się elektrownia atomowa, media zwróciły uwagę na walki w Zaporożu. Znajduje się tam jedna z ukraińskich elektrowni atomowych, która jest także największą tego typu instalacją w Europie. W wyniku walk wybuchł tam pożar, który ugaszono.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił przy tej okazji o „nuklearnym terroryzmie”. Wielkie media wyjątkowo mocno podkręcały tytuły. W reżimówce podano nawet na pasku komunikat o „nuklearnym ataku Putina na Ukrainę”. Co ciekawe, ten bezczelny i paniczny fejk nie został podany jako przykład możliwe dezinformacji rosyjskiej przez NASK, choć nikogo to już chyba nie dziwi.

Takie paski w czasach pokoju byłyby tylko żenujące i groteskowe. W warunkach wojny za wschodnią granicą stają się niebezpieczne – skomentował na Twitterze Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich. Prawnik Dominik Zając ocenił z kolei, że „odbiorcami TV są często osoby, ktore z różnych względów mogą mieć problem z samodzielną oceną informacji”.

Przecież jak moja babcia przeczyta taki pasek w telewizji, to spać nie będzie mogła w nocy, bo pamieta życie w strachu zimnej wojny – stwierdził.

Poseł Grzegorz Braun natomiast zwrócił uwagę, że „to już drugi - po sprawie zaangażowania w wojnę polskich lotnisk – przypadek wprowadzania do obiegu fałszywych informacji przez nadawcę publicznego w trakcie trwającej wojny”. – Wprowadzanie zamętu i strachu przez podległe rządowi media publiczne jest przykładem skrajnej nieodpowiedzialności. Oczekujemy pilnej i stanowczej reakcji – napisał na Facebooku Braun.

 

 

 

 

Tak czy inaczej, mleko się rozlało. Po niedawnej histerii paliwowej, Polacy rzucili się do aptek po płyn Lugola. Jest to roztwór wodny jodu, stosowany w celu zmniejszenia powikłań choroby popromiennej. Nie ma się co dziwić – w końcu „jak w telewizji powiedzieli o ataku nuklearnym to pewnie tak jest, prawda?” Nieprawda. Media puściły bardzo niebezpiecznego fejka. Ciężko ocenić, ile osób nieopatrznie zażyło preparat „profilaktycznie” nie zdając sobie sprawy z efektów ubocznych. Oczywiście, to głupota brać preparat bez zapoznania się z jego działaniem. Niemniej jednak wielkie media – zarządzane przez osoby zdające sobie z tejże głupoty sprawę – ponoszą współodpowiedzialność moralną za tego typu tragedie.

 

A potrzeby brania Lugoli nie było i nie ma. Zarówno po pożarze elektrowni w Zaporożu jak i dzisiaj Państwowa Agencja Atomistyki potwierdziła, że nie zanotowano zwiększonego poziomu promieniowania w żadnym miejscu w kraju.

Natomiast zastępca dyrektora Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie Paweł Lipiński w rozmowie z PAP ostrzega, aby nie przyjmować bez potrzeb płynu Lugola, czyli wodnego roztworem jodu. Lipiński wyjaśnił, że ten preparat blokuje wchłanianie jodu przez tarczycę. Narząd ten nie jest w stanie rozróżnić, czy jod jest promieniotwórczy, czy pierwiastkowy. Roztwór pomaga nasycić tarczycę jodem pierwiastkowym, dzięki czemu nie będzie wchłaniała ona jodu promieniotwórczego.

 

Trzeba jednak pamiętać, że przyjmowanie preparatu z jodem dla niektórych osób może być szkodliwe dla zdrowia. Dotyczy to szczególnie tych osób, które mają jakieś zaburzenia funkcjonowania tarczycy – zaznaczył ekspert.

 

Tak więc należy pamiętać, aby nie ulegać panice. A walki w pobliżu elektrowni atomowych oczywiście trzeba monitorować, ale dopóki nie będzie komunikatu o uszkodzeniu reaktora – a jestem pewien, że obie strony starają się uniknąć takiej sytuacji, gdyż mogłoby to zmienić nastawienie Zachodu do swojej pozycji obok wojny, jednocześnie powodując katastrofę dla Ukraińców – albo o podwyższonym znacznie poziomie promieniowania, nie należy brać substancji antyradiacyjnych. Efektem będzie bowiem tylko zaszkodzenie swojemu zdrowiu.

 

Dominik Cwikła
 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 


 

Źródło: twitter.com / nczas.com / prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną