Ćwierć wieku przed Wołyniem – zapomniane ludobójstwo Ukraińców na Polakach

2
0
0
/

Ukraińskie zbrodnie zaczęły się ćwierć wieku wcześniej, zanim nastąpiła ich kulminacja w postaci masowego, bestialskiego ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Tymczasem potrzeba chwili na odcinku relacji polsko-ukraińskich zmusza zarówno polskie władze jak i sterowane przez nie czynniki opiniotwórcze do prowadzenia propagandowych działań sprowadzających się do usprawiedliwiania zbrodni ludobójstwa ukraińskiego na Polakach w latach 1943-1947. Za ukraińską propagandą państwową sugeruje się, że zbrodnia ta była inspirowana przez sowieckich aparat propagandowy wspierany przez działania NKWD. Z kolei opozycja, a za nią kompatybilne z nią media pokroju TVN czy Gazety Wyborczej, usprawiedliwiają te zbrodnie rzekomymi „represjami” i „krzywdami” wyrządzonymi przez władze polskie i Polaków Ukraińcom w czasie trwania II RP.

Obie te narracje, zarówno rządową jaki opozycyjną otumanione i coraz bardziej prymitywne masy polskiego społeczeństwa łykają niczym przysłowie pelikany. Jak kłamliwe są tezy wskazujące na jednorazowy „wyskok” ukraiński inspirowany przez Sowietów, którego podglebiem są polskie krzywdy, doskonale obrazują dramatyczne wydarzenia z udziałem Ukraińców z roku 1919. A więc ćwierć wieku przed Wołyniem.

 

Zbrodnie na Polakach u progu odbudowy naszej państwowości

 

Informacje o zbrodniach ukraińskich na Polakach spływały w formie meldunków na ręce premiera I. J. Paderewskiego, który w trakcie 40. posiedzenia Sejmu w dniu 22 maja 1919 roku zabierając głos powiedział: „Kto z nas nie słyszał o tej gromadce biednych żołnierzy, polskich rannych, których pogrzebano żywcem w lesie pod Lwowem. Kto z nas nie słyszał o tym młodym oficerze, o tym młodym Łosiu, który, gdy ranny dostał się do niewoli, po strasznych udręczeniach został również żywcem do grobu wrzucony. Wczoraj a raczej przedwczoraj otrzymałem wiadomość zgonie młodzieńca, który mi był bliski, którego znałem, jako dziecko – 24-letni Wolski, syn Wacława i Maryli, wzięty jako zakładnik do niewoli, dręczony, torturowany, otrzymawszy 110 nahajków kozackich zginął śmiercią męczeńską wraz z 16 towarzyszami z rąk ukraińskiego żołdactwa w Złoczowie”. Kończąc swoje przemówienie podkreślił, że polska wyprawa do Galicji Wschodniej nie jest żadną wojną, tylko jest akcją przeciw bandycką. Jest wyprawą na bandytów”.

 

Wstrząsające wspomnienia Konstantego Skrzyńskiego

 

Jeszcze bardziej wstrząsające informacje przynoszą wspomnienia polskiego dyplomaty, działacza ruchu narodowego Konstantego Skrzyńskiego, który w 1919 roku sprawował stanowisko radcy ministerialnego w MSZ. Skrzyński rozpoczął pracę w Biurze Prasy i Informacji, swoich wspomnieniach o sytuacji na polskich kresach i skali ukraińskiego barbarzyństwa pisał tak: „Przewidywania pułkownika Kuncmana niestety sprawdziły się. Część jego oddziału została w bestialski sposób wymordowana przez miejscową ludność. W zadawaniu sadystycznych tortur rannym żołnierzom polskim czynny udział brały kobiety wiejskie. Wpadały one przy tym w jakiś infernalny szał”. Skrzyński twierdził, że do majątku jego rodziców przychodzili okoliczni chłopi którzy mówili, że są regularnie odwiedzani przez ludzi, którzy mówią im że: Paniw i Lachiw rizaty treba (Panów i Lachów rżnąć trzeba).

 

Bestialstwo jakiego nie znał świat

 

Kilkanaście stron dalej Skrzyński zdaje dużo bardziej wstrząsającą relacje o poczynaniach Ukraińców wobec Polaków po wybuchu walk polsko-ukraińskich o Lwów: „Tymczasem sprawa ukraińska stała na ostrzu noża. Nóż ten w ręku ukraińskich ekstremistów był nie tylko ostry, ale i okrutny. Sposób w jaki Ukraińcy znęcali się polskimi dziećmi, młodzieżą i kobietami, świadczy o ich nienawiści. Zrobiliśmy wiele zdjęć pomordowanych i okaleczonych. Ukraińcy nie grzebali swoich ofiar – może nie mieli czasu, uchodząc przed gniewem miejscowej ludności polskiej. Na zdjęciach widniały szeregi leżących trupów z wydłubanymi oczami, obciętymi nosami i uszami, z wyciętymi genitaliami, kobiety z obciętymi piersiami lub rozprutymi brzuchami, jeżeli były w ciąży”.

 

Prasa  broniła nacjonalistów ukraińskich, obciążając za to wszystko Polaków...

 

I pisze dalej: „Albumy ze zdjęciami, miejscowościami i datą dokonanych zbrodni, z objaśnieniami w języku francuskim, angielskim, włoskim i niemieckim pokazywałem korespondentom zagranicznym. (…) Ażeby przekonać o prawdziwości naszych dokumentów musiałem wyjechać z grupą dziennikarzy, dokonać ekshumacji kilku zbiorowych grobów i wysłuchać zeznań świadków, krewnych lub znajomych pomordowanych. Wrażenie było wstrząsające. Ukazały się w prasie zagranicznej sprawozdania z tych wizji lokalnych i obszerniejsze artykuły. Świat polityczny nie bardzo chciał wierzyć w te relacje. Prasa żydowska broniła nacjonalistów ukraińskich, obciążając za to wszystko Polaków”. Warto pamiętać, że w trakcie II wojny światowej również Żydzi stali się ofiarami, tych których ćwierć wieku wcześniej gorliwie bronili.

 

Powyższe przykłady okrucieństwa i bestialstwem miały miejsce nim powstało NKWD i II RP nie istniało więc żadne usprawiedliwienie mniej lub bardziej realne dla tych bestialskich zachowań. Również w okresie od jesieni 1939 do wiosny 1940 roku, Ukraińcy dopuścili się wielu zbrodni zarówno na żołnierzach polskich jak i ludności cywilnej. Plądrowali, grabili i palili polskie, majątki, gospodarstwa rolne i wreszcie czynnie wspierali NKWD w ustalaniu personaliów najbardziej aktywnych społecznie i patriotycznie Polaków. Warto o tych faktach pamiętać i przekazywać je w rozmowach zarówno z manipulowanymi Polakami, jak i Ukraińcami, próbującymi usprawiedliwiać poczynania swoich przodków i umniejszając skalę ukraińskich przewinień względem Polaków. Potrzeba nam prawdy a nie propagandy.

 

Zdzisław Markowski

Źródło: Zdzisław Markowski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną