Na jezuickim portalu Deon.pl pojawił się artykuł ks. Pawła Kosińskiego SJ o znamiennym tytule „Wydaje się nam, że Bóg przebacza, bo my żałujemy. W rzeczywistości On jednak zawsze nam przebacza”. Zawiera on przekonania typowe dla dzisiejszej teologii, które jednak stawia pod znakiem zapytania podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej.
Artykuł ten jest komentarzem do Ewangelii o jawnogrzesznicy. Poza omówieniem samego fragmentu padają tam znamienne słowa: „Przebaczenie grzechów to podstawowy temat w Piśmie św. Wydaje się nam czasem, że Bóg przebacza, bo my ‘żałujemy’. W rzeczywistości On jednak zawsze nam przebacza, nie czekając na skruchę. Nasz grzech trzeba odkryć „jako miejsce przebaczenia i poznania siebie i Boga”.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest kolejny tekst niosący nadzieję dla grzeszników. „Bóg przebacza, nie potrzeba żadnych warunków, jego Miłosierdzie nie zna miary”. W istocie jednak teologia ta zakłamuje tradycyjne katolickie rozumienie grzechu, przebaczenia i relacji człowieka do Boga.
To co wydaje się najpiękniejsze w relacji człowieka i Boga oraz w samym akcie przebaczenia, to fakt, że wszystko w tym wymiarze dokonuje się w wolności. Człowiek sam podejmuje decyzję, że chce nawiązać z Bogiem więź, że żałuje za grzechy i prosi Boga o wybaczenie, wyrażając skruchę i postanowienie poprawy. Bóg w odpowiedzi na ten akt człowieka, przebacza mu. Człowiek jednak może także odrzucić Boga i Jego przebaczenie.
W interpretacji ks. Kosińskiego akt człowieka, a tym samym jego wolność, nie ma żadnego znaczenia. Czego by człowiek nie zrobił, albo czy w ogóle nie podjąłby żadnego działania, Bóg i tak już mu przebaczył. Ludzie są w tym ujęciu biernymi odbiorcami Bożego przebaczenia, które cechuje swoisty automatyzm.
Twierdzenia ks. Kosińskiego podważają katolicką naukę o sakramencie pokuty. Kościół naucza bowiem, że warunkiem uzyskania rozgrzeszenia jest żal za grzechy. Jeśli go nie ma, rozgrzeszenie nie dokonuje się. Dla ks. Kosińskiego nie ma to żadnego znaczenia. Oczywiście, można mówić, że ksiądz mówi o przebaczeniu, a nie o rozgrzeszeniu, ale o erystyka. W powszechnym odbiorze tak to zostanie odczytane.
Co więcej, twierdzenie „Nasz grzech trzeba odkryć „jako miejsce przebaczenia i poznania siebie i Boga” sugeruje, że grzech jako taki prowadzi do dobra, a nawet do odkrycia Boga, a więc w jakiś sposób jest dobry. To nieprawda, bo grzech nie jest niczym innym niż zerwaniem z Bogiem. Grzech może stać się okazją do nawrócenia, a tym samym do odkrycia Boga, ale sam z siebie nie jest miejscem przebaczenia ani niczego wartościowego.
Michał Krajski