Klinsky: Służba zdrowia upada, a minister zajmuje się sprzedażą alkoholu na stacjach (FELIETON)

0
0
8
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Internet

Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała ograniczenia w sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Chodzi o nocną prohibicję. Niezależnie od tego, jak oceniamy ten pomysł, w sytuacji, kiedy służba zdrowia jest w fatalnej kondycji, takie nieistotne dla Polaków działania kompromitują ministerstwo i odwracają uwagę od realnych problemów w służbie zdrowia.

Czerwcowy raport z br. pt. "Luka finansowa systemu ochrony zdrowia w Polsce - perspektywa 2025-2027" pokazuje, że w najbliższych latach w NFZ może zabraknąć nawet 160 mld zł. Autorami opracowania są Łukasz Kozłowski (Federacja Przedsiębiorców Polskich), Bernard Waśka (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny), Sławomir Dudek (Instytut Finansów Publicznych) i Wojciech Wiśniewski (Federacja Przedsiębiorców Polskich).

Autorzy zauważyli, że począwszy od 2024 roku potrzeby wydatkowe NFZ przekraczają znacznie poziom przychodów ze składek i muszą być finansowane dodatkowo dotacją podmiotową z budżetu państwa. W związku z tym napisali: "Zdrowie, które jeszcze niedawno było źródłem relatywnie niewielkich zobowiązań po stronie budżetu państwa, stanie się jedną z trzech dziedzin o największym wpływie na wydatki państwa, obok systemu ubezpieczenia społecznego oraz obronności".

Autorzy rozważają różne opcje. W najgorszym wypadku luka do 2027 r. wyniesie aż 158,9 mld zł. Łukasz Kozłowski w rozmowie z Interią tłumaczył: "Tym elementem, który zwiększa wyzwanie, są kwestie płacowe. Musimy mieć też świadomość tego, że z uwagi chociażby na inflację adekwatne pieniądze muszą się też znaleźć na utrzymanie placówek medycznych, zakup leków, sprzętu medycznego czy też inwestycje w utrzymanie sprawności tego, który jest wykorzystywany".

Szpitale otrzymują pieniądze z NFZ za zabiegi planowe, a także te nieplanowane, które pojawiły się pod wpływem potrzeb i wolnych terminów. Pojawiają się doniesienia, że niektóre szpitale nie otrzymują wynagrodzenia za te drugie, choć powinny. Prawdopodobnie jest to związane z brakiem pieniędzy w budżecie. To nie oznacza oczywiście, że szpitale zbankrutują, bo nie ma takiej możliwości. Placówki medyczne mogą jednak pod wieloma pretekstami, jak choćby remont na oddziale, odmawiać przyjmowania pacjentów pozaplanowych. Oznacza to, że już niedługo może okazać się, iż dostanie się do szpitala będzie graniczyć z niemożliwością.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna opracowała „reformę”, której skutkiem będzie masowa likwidacja oddziałów szpitalnych, choć ona sama tak tego nie nazywa: „Nie lubię słowa likwidacja, ale mamy taką propozycję dobrowolnej reorganizacji szpitali. Będę o tym rozmawiała ze starostami, marszałkami i dyrektorami szpitali”.

Pomysł ma polegać na tym, że świadczenia, które się tylko da, będzie się wykonywać poza szpitalami, np. w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, w poradniach specjalistycznych, czy w POZ. W ten sposób zaoszczędzi się bowiem pieniądze. Oznacza to jednak dalej rosnące zadłużenie szpitali, ograniczenie ich funkcjonowania i przeniesienie kolejek w inne miejsce, np. do już obleganych przychodni. Należy się spodziewać, że jakość usług nie wzrośnie, a zmaleje, bo jednak większość specjalistów pracuje w szpitalach.

O tym się jednak nie mówi, a zamiast tego w mediach od tygodni powtarza się, że minister może zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w godzinach nocnych. Trudno jednak przyjąć, że to rozwiązanie w jakikolwiek sposób ograniczy spożycie tego rodzaju napojów. Utrudni co najwyżej życie tym, którzy zapomnieli kupić coś na wieczór lub którym skończyła się wódka na imprezie. W wypowiedziach minister można spotkać się sugestią, że będzie mniej pijanych kierowców, ale pytanie, czy twierdzenie to ma jakiekolwiek oparcie w badaniach. Zdrowy rozsądek podpowiada, że ludzie będą kupować alkohol na zapas, więc sprzedaż nie zmaleje, a nawet wzrośnie.

Co więcej, prawie na pewno zakaz będzie istniał tylko w teorii, podobnie jak zakaz handlu w niedzielę. Stacje benzynowe po prostu staną się jednocześnie czymś innym (jak sklepy stały się w niedziele punktami pocztowymi) i obejdą niekorzystne dla siebie przepisy.

Pomysł minister zdrowia jest zresztą zmianą kosmetyczną, która niczego nie zmieni, a ma jedynie pokazywać, że coś robi. Towarzyszą mu inne pomysły, jak podniesienie akcyzy na alkohol. Przedstawiciele branży zwracają jednak uwagę, że nadmierne opodatkowanie alkoholu zawsze przynosiło skutek odwrotny. Zamiast zmniejszyć spożywanie alkoholu, zwiększało udział szarej strefy, w której nie ma żadnej kontroli. Minister twierdzi, że alkohol w Polsce jest za tani, ale w porównaniu z innymi krajami europejskimi, w stosunku do pensji, jest inaczej – jest po prostu drogi.

W najbliższych latach będziemy zapewne obserwować zwijanie służby zdrowia przy jednoczesnym propagowaniu rozwiązań zbędnych, niewiele wnoszących, nieistotnych, aby tylko zakryć postępujący upadek.

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną