Czy rząd planuje zniszczyć Pocztę Polską?
Prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz powiedział ostatnio, że „trzeba wymyśleć pocztę na nowo”. Związkowcy mówią, że plany prezesa przyniosą upadek kolejnej wielkiej państwowej instytucji. Na razie jednak nic nie zapowiada, żeby rząd chciał odejść od tych działań.
Związkowcy nie tylko krytykują pomysły Sebastiana Mikosza, ale też jego autorytarny sposób rządzenia. Twierdzą np., że nowy zarząd Poczty Polskiej został wybrany niezgodnie z prawem, bo tuż przed walnym zgromadzeniem usunięto dwóch członków zarządu, którzy byli przedstawicielami związkowców i nie pozwolili uczestniczyć przedstawicielom pracowników w zgromadzeniu. W nowym zarządzie nie znalazło się także dla nich miejsce, choć tego wymaga prawo.
Wymyśleć pocztę na nowo
Mikosz mówi o tragicznej sytuacji Poczty Polskiej, określając ją wręcz jako trupa i podkreślając, że nawet wynagrodzenia płacone są z kredytu. Odpowiedzialność za tę sytuację przypisuje oczywiście wyłącznie byłej władzy, zarządowi i związkom zawodowym. Sam wskazuje na ścieżkę, którą poszedł nowy zarząd PKP Cargo, czyli sposobem na uzdrowienie firmy mają być głównie masowe zwolnienia i ograniczanie działalności.
Już teraz przewidziane jest zwolnienie 9 tys. osób, czyli 15% pracowników. Według Mikosza są to niepotrzebni pracownicy, którzy głównie obsługują wybujałą administrację. Nowy prezes chce, żeby głównym celem Poczty Polskiej nie było wysyłanie listów: „Jej celem [transformacji firmy – dop. Ch. K.] jest, by w 2027 r. przychody generowane przez sieć placówek oraz inne biznesy, które chcemy postawić na nogi, miały większy udział w obrotach całej grupy niż kurczący się biznes listowy. Z poczty skoncentrowanej na listach, czyli realizującej model biznesowy sprzed pięciu wieków, przeistoczymy się w firmę kuriersko-digitalowo-finansową”.
„Transformacja” zakłada, że Poczta Polska będzie realizowała wiele zadań, które do tej pory nie wchodziły w jej zakres obowiązków. Placówki pocztowe w małych miejscowościach mają np. stać się punktami usługowymi. Nowy zarząd zdaje się działać pod publiczkę, kiedy z jednej strony mówi, że poczta to nie bazar i deklaruje wyrzucenie dewocjonaliów z placówek pocztowych, a z drugiej podkreśla, że nie rezygnuje ze sprzedaży licznych produktów, bo na tym się zarabia.
Związkowcy w liście do prezydenta Andrzeja Dudy zwracają uwagę, że prezes i nowy zarząd działają bez porozumienia z pracownikami, co nie może się dobrze skończyć. Zauważają, że nominaci Tuska chcą uczynić z poczty rentowną firmę, nie zważając na to, że wypełnia ona ważne zadania państwowe, które same z siebie są nierentowne, dlatego wymaga wsparcia państwa. Widać to było zwłaszcza podczas tzw. pandemii.
Pocztowcy nie ukrywają, że na przestrzeni lat doszło do wielkich zaniedbań w firmie i reformy są konieczne. Traktowanie jednak Poczty Polskiej tak jak każdej innej firmy, skończy się tym, że przegra ona konkurencję z prywatnymi przedsiębiorcami, a obywatele odczują brak istotnych usług. Zmiany są więc konieczne, ale muszą być przemyślane. Przy tak dużej firmie, nie można podejmować decyzji bez pracowników i związków zawodowych, a wręcz przeciwko nim. Już zapowiadają one strajki, co może skończyć się paraliżem firmy i jeszcze większymi stratami.
Człowiek do zadań specjalnych
Trzeba pamiętać, że Mikosz nie wziął się znikąd. Za pierwszego Tuska był prezesem zarządu Polskich Linii Lotniczych LOT. Wiele się wówczas mówiło, że to nierentowna firma, która musi zostać sprywatyzowana. Mikosz był też prezesem rady nadzorczej Eurolotu, który został zlikwidowany. Został później prezesem kenijskich linii lotniczych, czyli gdzieś w Afryce docenili jego starania (sic!). Kiedy Zjednoczona Prawica doszła do władzy, postawiła LOT na nogi. Wygląda na to, że osoba wyznaczona do likwidacji polskiej żeglugi powietrznej, chce teraz zlikwidować Pocztę Polską. Nie jest to jednak z pewnością działanie dla dobra państwa polskiego.
Konfliktowy sposób zarządzania firmą, a więc odcięcie od początku pracowników od informacji i planów, zrzucanie odpowiedzialności za straty wyłącznie na poprzedników i związki zawodowe, redukcje etatów i ograniczanie działalności wyglądają na celowy plan. Podobnie Koalicja 13 grudnia zarządza choćby mediami publicznymi i wszystkim innym.