Minister zdrowia chce wprowadzić aborcję tylnymi drzwiami
Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała, że 30 sierpnia opublikuje wytyczne dla lekarzy, oddziałów położniczych, dotyczące przerywania ciąży. Wszystko wskazuje na to, że chce wprowadzić aborcję tylnymi drzwiami, lekceważąc prawo i życia najmłodszych.
Po tym, jak upadł w Sejmie projekt ustawy dopuszczającej aborcję do 12. tygodnia, ministerstwo zdrowia postanowiło nie przejmować się prawem i naciskać na szpitale, aby wykonywało aborcję. Głośnym echem odbił się przypadek Pabianickiego Centrum Medycznego, na które NFZ nałożył 13 czerwca karę w wysokości 550 tys. zł za odmowę wykonania aborcji. Dyrektor PCM Adam Marczak tłumaczył, że szpital wykonuje zabiegi aborcji zgodne z prawem (wciąż obowiązuje np. prawo do aborcji pochodzącej z gwałtu i zagrażającej życiu kobiety), a tej konkretnej pacjentce powiedziano, że nie przedstawiła szeregu wymaganych dokumentów. Nikt jednak nie odmówił jej „zabiegu”, ale postanowiono, że potrzeba dalszych badań. W związku z tym PCM zapowiedziało odwołanie, a jeśli to nie pomoże, wejście na drogę sądową przeciwko NFZ.
Walka ze szpitalem
Dyrektor tłumaczył, że kontrola w szpitalu w Pabianicach miała zostać przeprowadzona bez powołania biegłego, konsultanta w dziedzinie genetyki klinicznej i pominięte zostało istotne dla sprawy stanowisko konsultanta w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Chciał on powołać w tej konkretnej sprawie konsylium lekarskie, a ministerstwo zdrowia uważa, że to niepotrzebne. Minister Leszczyna, wbrew sztuce lekarskiej, uważa jednak, że każdy lekarz sam powinien podejmować decyzje i to zapewne znajdzie się w wytycznych, które ukażą się 30 sierpnia.
Sprawa ta jest bulwersująca i pokazuje, jak rząd chce zmienić NFZ w aparat represji, który będzie karał szpitale za postępowanie wbrew wytycznym rządu. Tymczasem rola NFZ jest inna. Ma on finansować zabiegi, pilnować procedur, a nie namawiać do ich łamania i postępowania wbrew medycynie. Nowe wytyczne pójdą jednak zapewne w tym samym kierunku, czyli będą kłaść nacisk na łamanie prawa i jak najszerszy dostęp do aborcji.
Omijanie prawa
Wynika to już ze słów Leszczyny, która powiedziała na konferencji prasowej, żejeśli jakiś lekarz stwierdza, że zagrożone jest życie kobiety „we wszystkich obszarach, fizycznym i psychicznym, to znaczy, że zdrowie tej kobiety jest zagrożone i trzeba dokonać terminacji ciąży”. Dotychczasowe przepisy są jasne i mówią o zagrożeniu życia kobiety, która występuje zazwyczaj niezwykle rzadko. Minister chciałaby jednak interpretować ten przepis po swojemu, czyli że jeśli kobiecie grozi jakakolwiek krzywda, choćby psychiczna, wynikająca z urodzenia dziecka, to już nie musi go rodzić.
Jest to kazuistyka i absurdalna logika. Co znaczy, że życie kobiety jest zagrożone w psychicznym obszarze? Przecież to bełkot. Podobnie jak to, że skoro „życie psychiczne” jest zagrożone, o też zdrowie, a jak zdrowie, to trzeba dokonać aborcji. Na tej zasadzie kobieta stwierdzi, że jej smutno z powodu ciąży, więc chce ją usunąć. To obłęd, pod którym żaden uczciwy lekarz ani dyrektor szpitala nie może się podpisać. Jeśli zaś to zrobi, złamie prawo, przepisy ustawy i Konstytucję, narazi się na odpowiedzialność karną i kroki dyscyplinarne.
Pabianickie Centrum Medyczne zapewne wygra przed sądem, jeśli w ogóle dojdzie do rozprawy. Nim to nastąpi, miną jednak lata, a efekt zastraszenia może być natychmiastowy. Nie ma to jednak nic wspólnego z dobrem publicznym, ze zdrowiem obywateli, a jest spełnianiem ideologicznej agendy i nieuzasadnionych żądań wąskiej grupy kobiet, których rząd się boi.
Miejmy tylko nadzieję, że znajdą się odważni lekarze, którzy nie będą postępować zgodnie z nowymi wytycznymi. Nie muszą być oni odważni. Wystarczy, że będą przezorni. Bo jeśli ulegną ministerstwu, może nie dostaną kary z NFZ, ale grozi im coś znacznie gorszego: sąd i wydalenie z zawodu. Nadzieja zresztą jest, bo ministerstwo zdrowia już próbowało obchodzić prawo. Kiedy prezydent zawetował ustawę o pigułce „dzień po”, do której miałyby prawo dziewczyny po 15. roku życia bez zgody rodziców, Leszczyna wymyśliła program dla aptek, który przewidywał, że aptekarze będą im wydawać te środki na tzw. recepty aptekarskie. Do programu dołączył wówczas promil aptek, które zapewne bały się odpowiedzialności. Teraz może być podobnie.
Książki autora dostępne na jego stronie tutaj