Czy rząd chce zagłodzić opozycję? Czemu tak naprawdę odebrano subwencję PiS-owi

0
0
0
PKW
PKW / Autorstwa Adrian Grycuk - Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=69966204

29 sierpnia Państwowa Komisja Wyborcza, po kilkukrotnym przekładaniu ostatecznego terminu, zdecydowała o obcięciu funduszy dla Prawa i Sprawiedliwości za nieprawidłowości przy prowadzeniu kampanii wyborczej, do jakich miało dochodzić przy wykorzystywaniu subwencji wyborczej. Partia Jarosława Kaczyńskiego straci kilkadziesiąt milionów złotych, co może doprowadzić nawet do rozpadu tej partii, albo przynajmniej do jej paraliżu.

PKW poinformowała na konferencji prasowej, że zakwestionowanie ponad 1% wydatków PiS-u (nieoficjalnie mówi się o sumie 3,6 mln zł), co oznacza tym samym obcięcie subwencji. Szef PKW Sylwester Marciniak wyjaśnił: „Skutki są takie, że PiS jako partia uzyskała największą ilość mandatów i ta dotacja wynosiłaby przeszło 38 mln zł, ale na skutek przekroczenia powyżej 1 proc., dotacja zostanie pomniejszona o 10 mln zł”. To jednak nie wszystko. PiS otrzyma również roczne wsparcie budżetowe zmniejszone o ponad 43 mln zł. To daje łącznie 53 mln zł kary. Jest to gigantyczna kwota, a warto pamiętać, że są to pieniądze, które partia już wydała. Miała na tę sumę wzięte kredyty, których teraz nie ma, jak spłacić. Z tego względu PiS już zachęcił swoich zwolenników do wpłacania pieniędzy na konto partii.

To Ryszard Balicki, członek PKW, wyjaśnił, za co odebrano pieniądze. Jak mówił: „Państwowa Komisja Wyborcza większością głosów, zdecydowała, że wśród materiałów, które mamy (...) są pewne sytuacje, co do których mamy przekonanie, że stanowią one naruszenie zasad prowadzenia kampanii wyborczej”. Wymienił trzy konkretne sprawy: dwa pikniki wojskowe, spot Zbigniewa Ziobry, pensje dla pracowników z Rządowego Centrum Legislacji.

 

Naciągane zarzuty?

 

Wszystkie one są mocno dyskusyjne. W sprawie wspomnianych pikników wojskowych chodzi o to, że miała być podczas nich prowadzona agitacja. W czasie kampanii wyborczej miał się pojawić za państwowe pieniądze spot Zbigniewa Ziobro zachęcający do głosowanie na tę partię. Pracownicy Rządowego Centrum Legislacji mieli nie wykonywać swoich obowiązków, tylko być zajęci kampanią wyborczą.

Wszystkie te zarzuty są dosyć ogólnikowe. W ostatnim czasie Donald Tusk pojawił się na defiladzie z okazji 15 sierpnia, na której przemawiał. Można by to na tej samej zasadzie podciągnąć pod agitację wyborczą. Podobnie kwestia pracowników wydaje się mocno „naciągana”. Bardziej konkretny jest zarzut o spot, ale pytanie, czy nie jest to powszechna praktyka dotąd rządzących partii.

Na tej zasadzie na byłych rządzących zawsze można znaleźć jakieś haki, wynaleźć urzędnika, który otwarcie popierał partię rządzącą, zakwestionować wydarzenie, na którym przemawiali politycy itd., itp. Koalicja 13 grudnia być może właśnie rozpoczęła praktykę zemsty, którą będzie realizowała każda kolejna partia rządząca. Jeśli PiS wróci do władzy, może na tej samej zasadzie zakwestionować sprawozdanie PKW.

Oczywiście, jest w tym także wina PiS-u nie mam tu na myśli rozliczenia państwowych pieniędzy, choć mogły tu być jakieś nieprawidłowości. Chodzi o reformę PKW, jaką Zjednoczona Prawica dokonała w 2018 r. Od tego czasu Komisja ma w składzie głównie reprezentantów partii politycznych, a nie sędziów jak do tej pory. Obecnie jej skład przedstawia się następująco: z rekomendacji PiS w PKW są Mirosław Suski i Arkadiusz Pikulik. Koalicja Obywatelska zgłosiła Konrada Składowskiego i Ryszarda Balickiego. Klub PSL wskazał Macieja Klisia, Polska 2050 — Pawła Gierasa, natomiast Lewica — Ryszarda Kalisza. Przewodniczącym jest sędzia Sylwester Marciniak.

 

Polityczna decyzja

 

W takiej sytuacji nie dziwi, że PKW za wszelką cenę chciała odrzucić to sprawozdanie, celowo odwlekała decyzję i prosiła prokuraturę i polityków o jakąś podkładkę, na podstawie której może to zrobić. Jak można się domyślać, wszyscy przedstawiciele Koalicji 13 grudnia zagłosowali za odebraniem subwencji (5 głosów), przedstawiciele PiS byli przeciw (3 głosy).

Najbardziej ciekawa jest jednak postawa przewodniczącego, który wstrzymał się i powiedział, że nie musi podzielać zdania komisji. Dodał też, że nie może złożyć votum separatum, bo tego nie przewiduje prawo. W ten sposób zdystansował się od tej decyzji. Można już na tej podstawie stwierdzić, że gdyby, tak jak dotychczas, to sędziowie zasiadali w PKW, paradoksalnie PiS by się obronił. Do tej pory zresztą, PKW odbierało subwencję głównie za błędy proceduralne i formalne, akcentując, że nie dokonuje analizy merytorycznej. To się zmieniło, kiedy sędziów zastąpili politycy.

W ten sposób PiS wpadł we własną pułapkę. Nie ufając sędziom i upartyjniając ważny urząd, padł ofiarą zemsty obecnej władzy. Władza, która już zapowiada, że może powróci do systemu sędziowskiego. Zapewne dlatego, że inaczej w kolejnej kadencji Sejmu nowa PKW może się za to na nich zemścić.

 

Książki autora dostępne na jego stronie tutaj

PKW

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną