Wraca kolejna ustawa! Branża oburzona. „Bubel prawny”

0
0
1
Wiatraki
Wiatraki / Pixabay

Po kompromitacji, jaką była próba przeforsowania w listopadzie 2023 r. przepisów liberalizujących stawianie wiatraków, rząd znów wraca do tematu. Tym razem branża wiatrakowa jest oburzona i mówi o „bublu prawnym”.

Sam w książce „Wielka grabież. Zielony Ład, czyli jak nas okradają pod przykrywką ochrony środowiska” pisałem o tym, jak wiatraki są szkodliwe dla środowiska. Albert Manville, ekolog z USA, twierdzi, że co roku w USA ginie aż 440 000 ptaków z powodu turbin wiatrowych. Wynika to z migracji ptaków przy użyciu tych samych silnych prądów wiatrowych, które są bardzo korzystne dla produkcji energii wiatrowej. Dotyczy to zresztą nie tylko ptaków. Oddziaływania turbin wiatrowych na dziką przyrodę obejmują nie tylko bezpośrednią śmiertelność, ale także fragmentację i niszczenie siedlisk, zanieczyszczenie hałasem, przyciąganie drapieżników i zmianę mikroklimatu. W Hiszpanii odkryto, że do 6-18 milionów dzikich ptaków i nietoperzy jest zabijanych przez farmy wiatrowe.
Dla przykładu, podczas gdy większość turbiny można poddać recyklingowi lub znaleźć dla niej drugie życie na innej farmie wiatrowej, to jej kluczowy element, czyli łopaty, nie podlega tym procesom. Naukowcy szacują, że w ciągu najbliższych 20 lat same Stany Zjednoczone będą miały do usunięcia ponad 720 000 ton materiału na łopaty, co nie obejmuje nowszych, wyższych wersji wiatraków o większej pojemności.

Nie ma zbyt wielu opcji recyklingu lub utylizacji łopat, a opcje, które są dostępne, są drogie. Wycofane z eksploatacji łopaty są również bardzo trudne i drogie w transporcie. Mogą mieć długość do 90 metrów i muszą zostać pocięte na miejscu, zanim zostaną przewiezione specjalistycznym sprzętem – który kosztuje – na wysypisko. Sam rozmiar łopat może postawić wysypiska w trudnym położeniu. A to niejedyny problem z wiatrakami, które wymagają gigantycznych podstaw betonowych, a energia z nich pochodząca jest niepewna.

 

Lobbing w rządzie


Nie jestem zwolennikiem stawiania gigantycznych wiatraków, ale sprawa ta pokazuje, jak w soczewce nieuczciwość i nieudolność Koalicji 13 grudnia. Wszystko zaczęło się pod koniec ubiegłego roku, kiedy nowy rząd pracował nad ustawą mrożącą po raz kolejny ceny energii (prądu, gazu i wody). Za tym opowiadali się prawie wszyscy, więc nikt nie spodziewał się kontrowersji. Tymczasem okazało się, że w ustawie znalazła się wrzutka, która dopuszczała stawiała elektrownie wiatrowe już 300 m od domów, rezerwatów przyrody, a nawet parków narodowych. Projekt złożyli posłowie Koalicji Obywatelskiej oraz Polska 2050 Trzecia Droga, ale chwaliła się nim głównie Paulina Hennig-Kloska, wiceprzewodnicząca partii Polski 2050.


To właśnie Hennig-Kloskę oskarżono o lobbowanie w tej sprawie w imieniu koncernów stawiających wiatraki. Mówiło się o tym, że przez tę sprawę nie zostanie ministrem klimatu, ale w końcu i tak została. Komentatorzy podejrzewali, że posłanka działała na rzecz niemieckiego koncernu Siemens, który ma olbrzymie problemy finansowe związane właśnie z wejściem w branżę wiatraków. Projekt zmian zakładający liberalizację przepisów i dotacje dla stawiających wiatraki mógłby sprawić, że do Niemców popłynęłyby z Polski miliardy złotych.

 

Ekolodzy w natarciu


Sprawa upadła pod wpływem oburzenia opozycji. PiS domagał się nawet powołania komisji śledczej w tej sprawie. Dopiero teraz projekt powrócił, ale w wersji nieakceptowanej przez firmy stawiające wiatraki, a za to zadowalające organizacje ekologiczne. Domagały się one dużych stref buforowych, wynoszących  500 m od granic rezerwatów przyrody i 1,5 km od granic parków narodowych, a także obszarów Natura 2000 chroniących ptaki i nietoperze. Branża uważa, że to sparaliżuje dalszy rozwój branży.


To co się obecnie dzieje, pokazuje, jak bardzo rząd reaguje na różnego rodzaju wpływy i miota się z kąta w kąt. Najpierw chciał zaproponować prawo skrajnie korzystne dla stawiających wiatraki, a teraz chce przyjąć rozwiązania, które przerażają branżę. Robi to rząd, który chce uchodzić za nowoczesny i jest otwarcie za zieloną agendą UE. Tymczasem może on pogrzebać nie tylko wiatraki, ale też fotowoltaikę czy samochody elektryczne. Po prostu, czego się nie dotknie, to zepsuje.

 

Książki autora dostępne na jego stronie tutaj

wiatraki

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną