Budżet tylko do wyborów prezydenckich. Ekspert ostrzega
Minister finansów Andrzej Domański zaprezentował projekt budżetu na 2025 r. Uderza w nim olbrzymi deficyt. Ekonomista dr Artur Bartoszewicz uważa jednak, że to jego niejedyny problem.
Budżet na 2025 r. jest tak naprawdę pierwszym autorskim budżetem Koalicji 13 grudnia. Poprzedni bowiem został przygotowany przez PiS i na szybko zmodyfikowany przez nowy rząd. Pierwszą rzeczą, która w nim uderza, to rekordowy deficyt. Ma wynieść bowiem 289 mld zł, czyli ok. 100 miliardów więcej niż w budżecie na ten rok. Co więcej, nie chodzi tylko o dług nominalny, ale też w stosunku do PKB osiągnąć ma rekordowe 7,3%, czyli 3% więcej niż w 2024 r. Dla przykładu w 2021 r. deficyt osiągnął 48,2% zł i zaledwie 1,8% PKB, a nawet w rekordowym, pandemicznym roku 2020 deficyt wyniósł 161,8 mld zł (6,9% PKB). Od wielu lat nie było tak złej sytuacji.
Domański twierdzi oczywiście, że za to odpowiada rząd PiS (sic!). Argumentuje, że Zjednoczona Prawica ukrywała dług poprzez zaciąganie kredytów w państwowych bankach, a teraz idzie transparentność, nastąpiła „konsolidacja” wydatków publicznych i dlatego tak to wygląda. Ekonomista dr Artur Bartoszewicz na antenie Radia Wnet uznał jednak, że nastąpiło przesunięcie czegoś z jednej rubryki do drugiej i nie to jest przyczyną takiego zadłużenia. Minister finansów podkreśla, że w budżecie znajduje się spłata zobowiązań PFR-u na 34,7 mld zł i spłata w Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 na kwotę 28,5 mld zł. Po zliczeniu tych dwóch sum mamy jednak ponad 60 mld zł, a deficyt ma wynieść prawie pięć razy tyle.
Równoległy budżet
Dr Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych, który był pracownikiem Ministerstwa Finansów w pierwszym rządzie Donalda Tuska, nie zostawia suchej nitki na tym projekcie budżetu. Portal money.pl przytoczył jego słowa: „Proste zestawienie kilku liczb pozwala mi oszacować, że obecny rząd z rozmachem zamierza korzystać z 'równoległego budżetu' w BGK stworzonego przez poprzedników. To fatalna informacja dla wiarygodności finansów publicznych. To kontynuacja łamania praworządności”.
Wbrew temu, co mówi Domański, ministerstwo finansów ma mieć w planach korzystanie ze złego narzędzia wprowadzonego przez PiS, jakim są kredyty zaciągane przez państwowe banki, przez co realny deficyt będzie znacznie większy. Dudek wylicza, że w 2023 tzw. dług pozabudżetowy wynosił 363 mld zł, a teraz wzrośnie do 472 mld zł. Twierdzenie więc, że nowy rząd spłaca pożyczki poprzedników i wychodzi na prostą jest nieuzasadnione. Jak podsumował Dudek: „Prawdziwy deficyt budżetu państwa to sporo ponad 300 mld zł. Deficyt może być zaniżony o kilkadziesiąt mld zł. Dramat”.
Brak realizmu
To jednak niejedyny problem nowego budżetu. Bartoszewicz twierdzi, że przyjęte w nim założenia są skrajnie nierealistyczne. Zakłada on bowiem dość wysoki wzrost gospodarczy w przyszłym roku na poziomie 3,9-proc. i 5-proc. inflację, a rzeczywistość może okazać się zupełnie inna. Co więcej, przewiduje wzrost dochodów z VAT o ponad 55 mld zł, z CIT - o ponad 9 mld zł, a z akcyzy - o 8 mld zł. Według ekonomisty, zaniżanie wydatków i zawyżanie wpływów doprowadzi do sytuacji, że za rok budżet będzie musiał być aktualizowany, a wydatki mocno cięte. Według Bartoszewicza jest to jednak celowe działanie. Chodzi bowiem o to, by wygrać wybory prezydenckie, a potem już można zrezygnować z wielu obietnic wyborczych.
Na rządowych stronach możemy przeczytać, że nowy budżet jest „odpowiedzialny, ale hojny”. Przewiduje on m.in. rekordowe wydatki na zbrojenia (186,6 mld zł, czyli więcej o 28,6 mld zł niż w tym roku) czy rekordowe wydatki na służbę zdrowia (221,7 mld zł, czyli 16% więcej niż teraz). Bartoszewicz jest zdania, że zapisać można wszystko, a faktycznie bardzo trudno będzie znaleźć środki na wszystkie ambitne cele, jakie postawił sobie rząd.
„Hojność” budżetu zaskakuje w sytuacji, kiedy Komisja Europejska dopiero co wszczęła wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu, który w przyszłym roku wyniesie prawie 59% PKB (60% to ostrożnościowy próg). Niektórzy uważają, że to ostatni taki budżet Koalicji 13 grudnia, bo pod koniec roku UE wyrazi zalecenia wobec Polski i już niedługo czekają nas olbrzymie cięcia. To by potwierdzało, że rządowi chodzi o zwycięstwo w wyborach prezydenckich.
Książki autora dostępne na jego stronie tutaj