Czy rząd zrezygnuje z CPK-a, aby Niemcy mogli zbudować swoje?
W ostatnim czasie Niemcy ogłosiły, że planują do 2030 r. rozbudować swoje lotnisko we Frankfurcie, aby w ten powstał duży terminal handlowy. Opozycja uważa, że dlatego właśnie Donald Tusk utrącił w praktyce projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Rząd Zjednoczonej Prawicy za swoich rządów nie tylko przedstawił projekt CPK, ale też wiele w niego zainwestował, odkupując od ludzi ziemię, zlecając pierwsze prace i występując o pozwolenia. Donald Tusk i przedstawiciele Koalicji 13 grudnia, jak byli w opozycji, bardzo krytykowali tę inwestycję jako niepotrzebną megalomanię. Tusk twierdził nawet, że CPK to "w wielu wymiarach chory pomysł". Zapowiadał też, że jeśli zostanie premierem, „zweryfikuje ten projekt”. Mówił, że na EURO 2012 rozbudowywał lokalne lotniska, bo sam woli w Sopocie wsiąść do samolotu niż jechać do Baranowa między Warszawą a Łodzią (gdzie ma być zlokalizowane CPK).
To wszystko działo się, kiedy powstał raport firmy doradczej EY, z którego jasno wynikało, że CPK wraz z całą powiązaną z nim infrastrukturą wygeneruje prawie 200 mld zł wpływów z przeładunków towarów do 2060 r. Te i inne szacunki nie wpłynęły jednak w żaden sposób na sposób patrzenia obecnej Koalicji 13 grudnia. Zaraz po przejęciu władzy zaczęto z nową siłą kwestionować samą ideę CPK, zarzucając zarządowi tej spółki niegospodarność. Tusk uczynił Macieja Laska pełnomocnikiem Rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, co odebrano jako próbę pogrzebania projektu. W końcu Lasek stał na czele komisji, która tak naprawdę pogrzebała śledztwo w sprawie katastrofy w Smoleńsku w 2012 r., przyjmując w pełni rosyjską narrację o winie pilotów. Lasek szybko zresztą ogłosił wykonanie audytów, które, jak powszechnie odbierano to w mediach, miały wykazać bezsens działania poprzedniej władzy. Po kilku nieudanych próbach uznał jednak, że nie jest w stanie tego audytu przeprowadzić.
Rząd zmuszony do zmiany strategii
W międzyczasie nastąpiło kilka wydarzeń, które zmusiły rząd do zmiany obranej strategii. Jednym z nich było przeprowadzenie debaty przez Kanał Zero na temat CPK, która w krótkim czasie zdobyła milion wyświetleń, co pokazało, że ludzie są tym żywo zainteresowani. Innym był list przedstawicieli świata biznesu do rządu, aby nie rezygnował z kury znoszącej złote jajka. Jeszcze innym było powstanie Stowarzyszenia Tak dla CPK, które zaczęło skupiać zwolenników projektu i głośno mówić o jego potrzebie.
To wszystko sprawiło, że Tusk przestraszył się oporu i ogłosił, że on jednak jest za CPK, ale „z pewnymi modyfikacjami”. W praktyce modyfikacje te sprawiają, że nowe CPK to nie będzie to, o czym dotąd myślano, co więcej – szansa, że to powstanie, jest niewielka. Po pierwsze dlatego, że rząd uznał, że potrzeba więcej czasu. Zamiast 2028 r. terminem otwarcia portu ma być 2032 r., który w wyborczej perspektywie jest tak daleki, że również dobrze można było podać 2050. Do tego czasu z pewnością zmieni się rząd i koncepcja. Po drugie CPK ma być mniejsze, po trzecie rząd nie zamierza budować wielu nowych połączeń kolejowych, po trzecie lotnisko Chopina w Warszawie będzie dalej działać.
Niemcy górą
To stawia pod znakiem zapytania sens budowy CPK, bo Baranów miał być portem centralnym i m.in. miał zastąpić lotnisko Chopina, którego ze względu na otaczającą go infrastrukturę nie można rozbudowywać. Wygląda na to, że rząd zamierza zbudować po prostu kolejne lotnisko, ale nie będzie to z pewnością ta skala i rozmach, które planowali poprzednicy. Tymczasem nie chodzi tu o megalomanię, ale o fakt, że CPK miał wznieść Polskę na nowy poziom cywilizacyjny. Miał to być hub, którego budowa będzie związana z modernizację i powstaniem tysięcy kilometrów szyn. Teraz zamiast ambitnych planów, Lasek skupia się na tym, dlaczego się nie da, czemu nie tak szybko i znacznie mniej.
Niemcy korzystają na tym, zapowiadając rozbudowę lotniska we Frankfurcie, w które zainwestują kilkaset milionów euro. Niektórzy podkreślają, że trudno tu mówić o niemieckim CPK, bo to w ogóle nie ta skala, ale z pewnością nasz port byłby konkurencją dla Niemców. Nie tylko dla Frankfurtu, ale także dla lotniska w Berlinie, które powstawało przez lata i wielkich trudach właśnie jako największy hub w tej części Europy.
Książki autora dostępne na jego stronie tutaj