Silne uderzenie Sądu Najwyższego w Bodnara
27 września Izba Karna Sądu Najwyższego orzekła, że przywrócenie ze stanu spoczynku i powołanie Dariusza Barskiego na prokuratura krajowego w 2022 r. było skuteczne. Oznacza to, że to Barski, a nie Dariusz Korneluk, jak chciałby tego minister sprawiedliwości Adam Bodnar, jest urzędującym prokuratorem krajowym.
Po zmianie władzy w październiku ubiegłego roku Bodnar najpierw poprosił Barskiego, aby mianował na swojego zastępcę Korneluka, a niedługo potem stwierdził, że Barski nie jest od dawna prokuratorem generalnym, bo jego przywrócenie ze stanu spoczynku w 2022 r. nastąpiło niezgodnie z prawem i Korneluk go zastąpi. Już same te posunięcia były absurdalne, bo przecież sam wpierw prosił o coś Barskiego jako prokuratora generalnego, by chwilę potem nie uznawać pełnionej przez niego funkcji.
Barski od samego początku twierdził, że decyzja Bodnara jest niezgodna z prawem i nie uznał powołania Korneluka. O praktycznej zmianie władzy zadecydowali „silni ludzie”, którzy włamywali się do biur w prokuraturze i cofnęli pozwolenie na wejście dla Barskiego.
Barski wciąż prokuratorem generalnym
Teraz Izba Karna SN stwierdziła: „Przywrócenie ze stanu spoczynku i powołanie Dariusza Barskiego na prokuratora krajowego w 2022 r. miało wiążącą podstawę prawno-ustrojową i było prawnie skuteczne”. Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar zakwestionował ten wyrok, powołując się na to, że wyrok został wydany przez trzech „neosędziów”: „Neosędziowie SN bronią własnych stanowisk i upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Chcą zablokować proces rozliczeń. Dzisiejsze stanowisko trzech neosędziów nie jest uchwałą Sądu Najwyższego i nie jest wiążące”.
W praktyce nic się więc nie zmieni, bo dalej „silni ludzie” nie wpuszczą Barskiego i prokuratura będzie postępować, jak postępowała. Wbrew pozorom ten wyrok ma jednak wielkie znaczenie. Po pierwsze bowiem, jeśli PiS, lub jakakolwiek inna prawicowa partia, przejmie władzę, powołując się na ten wyrok, będzie mogła cofnąć wszystkie decyzje wydane za czasów rządów Bodnara, a wręcz uznać je za nieistniejące. Po drugie, może to wywołać otrzeźwienie u prokuratorów, przynajmniej niższego szczebla, którzy już teraz ponoć boją się wykonywać poleceń przekazywanych im bez żadnego trybu, które mogą okazać się nielegalne.
Mamy do czynienia z realną dwuwładzą, z dwoma prokuratorami generalnymi nie uznającymi się wzajemnie. Oczywiście, rządzi ten, którego słuchają służby, który ma aparat siły, czyli Dariusz Korneluk, ale jego władza jest bardzo słabo ugruntowana. Wszystkie wysiłki Bodnara, wbrew temu, co mówi, nie zmierzają w stronę jakiejkolwiek reformy sądownictwa, ale mają na celu przejęcie pełnej kontroli nad prokuraturą i sądami. To zaś będzie możliwe tylko jeśli uda się przeforsować opcję atomową, czyli wyrzucenie kilku tysięcy „neosędziów” (z czego już zrezygnowano, bo to niemożliwe), albo złamanie ich przez zmuszenie złożenia lojalki.
Prezydent nie akceptuje zmian
Na razie na przeszkodzie stoi prezydent Andrzej Duda, choć został tylko rok do końca jego kadencji. Jakby nie oceniać jego działań, ma jednak rację, że obecnie nie następują żadne zmiany dla obywateli. Nie chodzi o to bowiem, żeby sądy działały szybciej, były bardziej skuteczne i sprawiedliwe. Chodzi jedynie o władzę wewnątrz środowiska, która jeszcze bardziej paraliżuje i tak niewydolny wymiar sprawiedliwości.
To niejedyny problem Bodnara, bo w tym samym dniu, 27 września, Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie posła Marcina Romanowskiego i w ten sposób podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji w tej sprawie. I tutaj prokuratura mówi, że sędzia Przemysław Dziwański jest „neosędzią”, więc wyrok został wydany z naruszeniem prawa. Adwokat Romanowskiego mec. Bartosz Lewandowski podkreślił jednak, że dwóch innych sędziów, którego statusu nikt nie kwestionuje, zgodziło się z orzeczeniem sędziego Dziwańskiego.
Sprawa ta pokazuje zresztą jeszcze raz, że spór nie jest zero-jedynkowy, po jednej stronie jest kasta i Koalicja 13 grudnia, a po drugiej „neosędziowie” i PiS. W istocie bowiem sądownictwo jest korporacją i nawet starzy sędziowie nie chcą zbyt uderzać w nowych, bo boją się, że jak raz pozwolą politykom na ingerowanie w ich środowisko, to będą to robić cały czas.
Książki autora do nabycia na stronie autorskiej tutaj
Źródło: DoRzeczy