Ostatnia sesja Synodu o Synodalności otwarta. Czego się spodziewać?

0
0
9
Watykan
Watykan / Pixabay

2 października w Watykanie otwarto ostatnio sesję Synodu o Synodalności, który rozpoczął się w 2021 r. Inicjatywa ta wywołała wiele kontrowersji i obaw pobożnych katolików. Czego można spodziewać się po tym wydarzeniu?


Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo tego w zasadzie nie wie prawie nikt. Nawet pomysłodawcy tego projektu, papież i kardynałowie, nie chcą powiedzieć, co przyniesie ten synod. Z założenia bowiem Synod o synodalności to ma być proces. Papież Franciszek tłumaczył w przemówieniu inauguracyjnym, dlaczego powołano jako członków synodu osoby świeckie, a nawet kobiety, choć tradycyjnie jest to ciało biskupie: „Biskup, zasada i widzialny fundament jedności Kościoła partykularnego, nie może przeżywać swojej posługi inaczej, jak tylko w Ludzie Bożym, z Ludem Bożym, poprzedzając, będąc pośród i podążając za powierzoną mu częścią Ludu Bożego”.

 

Ewolucja Kościoła
 

Przywołuję to zdanie, bo pokazuje ewolucję, jaką przeszedł Kościół w ciągu stu lat. Przed Soborem Watykańskim II Kościół sam określał siebie jako „Kościół nauczający”, który otrzymał od Boga depozyt wiary, który ma strzec i przekazywać, nauczając wiernie tego, co Boże. W czasie Soboru Watykańskiego II w latach 60. Położono nacisk na to, że Kościół ma być „Kościołem dialogu”, a więc ma rozmawiać ze światem, wymieniać się z nim doświadczeniami, dyskutować, co zakłada równość. Obecnie Kościół wszedł już w trzecią fazę, czego potwierdzeniem jest ten synod i sam postawił się w pozycji „Kościół nauczany”. Teraz Kościół ma już nie nauczać, nawet nie dyskutować, ale słuchać i postępować za tym, co usłyszy.

Jak inaczej rozumieć słowa Franciszka o tym, że biskupi („fundament jedności Kościoła partykularnego”) mają podążać „za powierzoną mu częścią Ludu Bożego”? Teraz biskupi nie są już określani jako pasterze, którzy mają prowadzić owce niczym Chrystus, ale są tymi, którzy kroczą za tymi owcami, gdziekolwiek się udadzą. Nie po to jednak, by je odszukać i przyprowadzić do jednej owczarni, ale po to, aby lepiej rozumieć potrzeby tych owiec, „przesiąknąć ich zapachem”, jak naucza Franciszek.

 

Wielkie ankietowanie

 

Od trzech lat w Kościele trwa wielkie „ankietowanie”. W Watykanie, Kościołach lokalnych, diecezjach, parafiach, wspólnotach wypełnia się setki tysięcy ankiet, w których wierni, księża, biskupi odpowiadają, co im się w Kościele podoba, a co nie. Niestety, proces ten, nazywany „synodalnym”, przypomina postępowanie korporacji, które chcą zobaczyć, co myślą pracownicy, a nawet gorzej – przypomina kółko wzajemnych zainteresowań, w których uczestnicy mają powiedzieć, co chcą teraz robić. Sugeruje to, że Kościół sprowadza się do Ludu Bożego, do wspólnoty wiernych, którzy teraz przegłosują, w co chcą wierzyć i jak wierzyć.

Oczywiście, oficjalnie mówi się o tym, że chodzi o rozeznawanie. W praktyce jednak cały proces jest tak skostniały, że trudno za jego patrona uznać Ducha Świętego. Gigantyczna papierologia nie zmieni Kościoła, a w jakiś sposób go kompromituje. Oto proboszcz musi zapytać wiernych, co myślą o parafii. Czy on tego nie wie? Ktoś powie, dobrze, będzie okazja, żeby się dowiedział. W praktyce jednak wypowiadają się nieliczni, najbardziej zaangażowani, czyli albo pobożni katolicy, albo moderniści, którzy chcą przekształcić Kościół w ludzką instytucję. Jak wynika z wielu doniesień, głos pobożnych katolików jest wyciszany, a z ankiet, które siłą rzeczy mówią o wszystkim wyłania się taki obraz, jaki chcą tego ci, którzy nadzorują ten proces. Niestety, wiele mówi się o tym, że są to liberalni kardynałowie z otoczenia Franciszka.

Wiele wskazuje więc na to, że chodzi o narzucenie Kościołowi agendy lewicowej i liberalnej pod pretekstem, że tego chcą katolicy (a więc także Duch Święty) i na mocy jakiejś demokratycznej decyzji większości (która nigdy w Kościele nie miała racji bytu) wprowadzi się teraz daleko idące zmiany.

Sama koncepcja Synodu o Synodalności, a więc posiedzenia o posiedzeniu, jest kolejnym przejawem tego, jak biurokratyczność wypiera życie i ducha misyjnego. Tymczasem Franciszek w przemówieniu inauguracyjnym stwierdził, że chodzi tu o to, „jak być misyjnym Kościołem synodalnym”. Czas pokaże jednak, czy faktycznie nastąpią duże zmiany, czy też skończy się na czczym gadaniu. Będziemy to dla Państwa śledzić.

 

Książki autora do nabycia na jego stronie: tutaj

 

synod o synodalności

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną