„Rząd przyjął agendę faszystowską”. Ostre słowa Holland
Agnieszka Holland podczas wywiadu w TVN24 niezwykle ostro wypowiadała się o rządzie Donalda Tuska. Krytykowała go za politykę migracyjną, chociaż to w nim upatrywała przed wyborami szansę na zmiany w tej kwestii.
Reżyserka starła się nawet w tej sprawie z Pawłem Kowalem, który także był w studiu. Atakowała Tuska za to, że przyjął „faszystowską agendę” i z faszystami (to znaczy z Putinem i Łukaszenką) zaczął walczyć faszystowskimi metodami. Jej zdaniem nie wolno zawiesić prawa do azylu. Na uwagi, że to Rosja i Białoruś podsyła nam migrantów, odpowiedziała, że te kraje jedynie podsyciły trwający kryzys migracyjny, a fakt, że wśród przybywających do naszego kraju osób, są terroryści niczego nie zmienia. Stwierdziła, że podobnie, chociaż wśród kibiców zdarzają się „kibole”, to nie wysyła wszystkich do więzienia i nie wyrzuca z kraju.
Ten głos Holland, według której postawa Tuska jest głęboko rozczarowująca, dobrze pokazuje pewne odczucia, jakie istnieją w najbardziej twardym elektoracie jego partii. Przecież przed wyborami obecny premier mówił o tym, że na granicy są biedni ludzie, a PiS robi im krzywdę pushbackami. Po wyborach nic nie zmieniło się w tej kwestii, a zdaniem Holland jest jeszcze gorzej. Zdaniem reżyser poprzedni rząd nie posuwał się tak daleko, jak ten. Można dodać, raczej w sferze werbalnej, która ma przykryć nieudolność i brak właściwych działań.
I tak zagłosują na PO
Tusk nie musi się jednak przejmować taką krytyką, bo na końcu Holland i tak orzekła, że zagłosuje w wyborach prezydenckich na kandydata PO, choć zrobi to „bez przyjemności”. Lider koalicji 13 grudnia zdaje sobie sprawę, że salon nie ma innego wyjścia niż pójść posłusznie za nim i głosować na tego, kogo im wskaże. Reżyser sama przekreśliła swoją asertywność, kiedy zadeklarowała poparcie dla kandydata, którego nie zna. A jeżeli Tusk wskaże kogoś, kto nienawidzi migrantów? Czy wtedy też go poprze? Można założyć, że z dużym prawdopodobieństwem tak, bo to są ludzie mentalnie od niego uzależnieni.
Co ciekawe, 22 października Holland pojawiła się na proteście pod kancelarią premiera, gdzie mówiła, że myślała, iż konstytucja to nie tylko puste słowo. Tym samym dała do zrozumienia, że jest świadoma tego, iż koalicja rządząca wykorzystała ten temat jako pretekst, a w istocie nie jest zainteresowana rządami prawa. Można domniemywać, że nasza „inteligencja”, lewicowi twórcy, w tym pisarze, filmowcy, jak również profesorowie i dziennikarze zdają sobie doskonale sprawę, że to wszystko o co walczyli przed wyborami październikami, to była fikcja i zostali wykorzystani.
Kompromitacja "elit"
Nie mogą jednak nic z tym zrobić, poza wyrażeniem żalu i dalszym głosowaniem na tych samych ludzi. Po pierwsze dlatego, że boją się powrotu do władzy PiS-u, który z powrotem zmarginalizuje ich. Po drugie, działa tu swoisty syndrom ofiary. Nie przyznają, że się pomylili, bo to by ich samych kompromitowało. Tego typu utyskiwanie połączone z wyrażaniem poparcia wygląda jednak dość żenująco. Widać, wciąż boją się napiętnowania, że nie popierają wodza, dlatego nawet jeśli sięgają do takich słów jak „faszyści”, od razu potwierdzają swój udział w głosowaniu na „właściwe osoby”.
Ta sytuacja dobrze oddaje jednak jak nasza „inteligencja” jest niesamodzielna, zdana na opinię środowiska, mająca za nic własne zasady. Skoro bowiem jej zdaniem rząd posługuje się faszystowskimi metoda, postępuje gorzej niż PiS, który rzekomo rękami leśników miał zakopywać masowo ciała migrantów w lasach przygranicznych (słowa Janiny Ochojskiej), to jak może się wciąż pod czymś takim podpisywać?
Wynika z tego, że albo nie wierzy, w to co mówi, albo uważa, że walka polityczna jest ważniejsza niż moralność. Widok aktywistów na rzecz migrantów, którzy wierzą, że dzieje im się wielka krzywda, a jednak zaciskają zęby i głosują na tych, którzy robią wszystko, co oni potępiają – bezcenny.
Nowa książka autora pt. „Polska w likwidacji. Jak koalicja 13 grudnia niszczy nasz kraj?” dostępna tutaj