Zbliża się jesień, a z nią ożywienie życia politycznego. KOD już teraz roztacza ponurą wizję represji, jakie zapewne czekają wyznawców obrony prezesa Rzeplińskiego.Mateusz Kijowski puścił w obieg „list do narodu”. Niczym wódz na polu walki zagrzewa w nim swoich sympatyków do wyzbycia się strachu i wykazania odwagi. Swoją odezwę wzmacnia słynnym cytatem św. Jana Pawła: ”Nie lękajcie się”. KOD-owców czeka prawdziwy bój. A w jego pierwszych szeregach staną emeryci, których życiorysy są bogate w konspiracyjną przeszłość. I jaki będzie odzew Zachodu, gdy w świat pójdzie relacja z okrutnego rozpędzania demonstrujących staruszków.
Nie trzeba było długo czekać, a po kilku dniach pojawiła się odezwa zatytułowana „Odwagi” autorstwa Przemysława Wiszniewskiego jednego z ideologów Komitetu. Autor wieszczy w nim prawdziwą apokalipsę. „Nadciągają na nasz świat ciemne chmury – czytamy – Do mrocznych czasów należy się przygotować, a słowo „jawność” zamienić na słowo „konspiracja”. Już niebawem może się okazać, że kolejne demonstracje KOD-u będą nielegalne. Władze miejskie nie wydadzą na nie pozwolenia, bo się zmienią”. I tak dalej, i tak dalej płynie schizofreniczny słowotok. Teksty, których nie powstydziłby się „Kabaret Moralnego Niepokoju”. Na koniec lider KOD-u uspakaja, że „W Polsce po powrocie demokracji będą zasady, standardy i obyczaje”, a PiS zostanie rozliczony. Jeżeli przyzna się do błędów może liczyć na miłosierdzie pana z kucykiem, bo on odżegnuje się od krwawego rewanżu.
Wydłuża się lista gotowych na męczeństwo tuzów opozycji. W kolejce czeka prezes Rzepliński, prezydent Sopotu Jacek Karnowski, Paweł Adamowicz zarządzający Gdańskiem. Miś Kamiński bajdurzy coś o możliwości podzielenia losu z Żołnierzami Wyklętymi. Wypinają dumnie pierś, prężą muskuły. A tu nic. Ani widu, ani słychu, aby PiS chciał się wcielić w Erdogana i zagnać ich do więzień, poddać torturom. Wszystkie te tuzy nie mogą trafić na unijne sztandary męczenników walki o demokrację i czują się zawiedzione, niespełnione.
Można im życzyć, aby trawestując Prousta, udali się na poszukiwanie straconego rozumu.
Wydaje się jednak, że to wszystko cyniczna gra, a przywdziewanie męczeńskich szat może być dla niektórych bardzo korzystne. Zostają bowiem prześwietlane czarne interesy prominentów. Mogą zacząć się procesy o korupcję, defraudację. I wtedy cyniczną linią obrony okaże się dla nich status więźnia politycznego.
Od dawna straszono, że PiS załomocze o szóstej rano w drzwi i wywlecze w akcie zemsty niewinnych obywateli. Przypomną wypadek Barbary Blidy i znanego kardiochirurga. Warto przypomnieć, że Barbara Blida była podejrzana o nieczyste interesy i popełniła samobójstwo podczas rewizji. A kardiochirurg nie oczyścił się ze wszystkich zarzutów. Ale tymi zgranymi kartami gra co pewien czas opozycja.
Gdy dobiorą się do skóry Karnowskiemu, Adamowiczowi, gdy prześwietlą machlojki warszawskiego ratusza w sprawie dzikiej reprywatyzacji działek, to jedyną drogą dla winowajców jest ubrać się w szaty więźnia politycznego. Taki przekaz pójdzie do Brukseli. I znów będzie głośno o faszystowskich rządach polskiej prawicy, o łamaniu praw człowieka. Winni przeobrażą się w ofiary i pójdą skomleć na europejskie salony.
W tym diabelstwie jest metoda. I to co z pozoru wydaje się humorystyczne, może się okazać kolejną odsłoną naszego dramatu.
Iwona Galińska