Trans-ustawa nadal w sejmie

0
0
0
/

Projekt ustawy o uzgodnieniu płci trafił do dalszych prac w komisjach - tak zdecydował w głosowaniu sejm.

 

Ustawa autorstwa posłów Twojego Ruchu zakłada stworzenie odrębnej procedury sądowej dla osób cierpiących na transseksualizm, czyli odczuwających inną płeć niż ta, którą faktycznie posiadają.


Według projektu osoba chcąca zmienić płeć w dokumentach - nie będzie już musiała pozywać do sądu własnych rodziców za błędny wpis w akcie urodzenia. Wystarczy opinia biegłych, aby sąd mógł zezwolić na modyfikację w dowodzie osobistym.


O ile powyższe zapisy nie budzą większych kontrowersji (nowe przepisy po prostu ułatwiają zmianę płci w dokumentach, co dozwolone jest w Polsce już od lat 60.), o tyle inne zapisy są już o wiele bardziej niebezpieczne.


Chodzi o punkt pozwalający dzieciom posiadającym cechy fizyczne obu płci (obojnactwo) na samodzielny wybór jednej z nich oraz operację już w wieku trzynastu lat. Obecnie o takiej operacji w wieku niemowlęcym decydują rodzice wraz z lekarzami na podstawie badań genetycznych. Nowa ustawa zakazuje takiej praktyki i każe czekać z określeniem płci dziecka do czasu, gdy będzie chciało samodzielnie o tym zdecydować.


Wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu zgłosił PiS, argumentując, że jest on rażąco sprzeczny z Konstytucją i poważnie narusza porządek prawny i medyczny.


Przy tej okazji warto jeszcze wspomnieć krótko o tym, jakie jest nauczanie Kościoła na temat transseksualizmu.


Krótko mówiąc, dla katolika nie istnieje "płeć psychiczna" odrębna od biologicznej (a takie rozróżnienie stosują coraz częściej dziś lekarze, którzy operacyjną ingerencję w narządy płciowe nazywają "korekcją płci"). Istnieje jedna płeć wyznaczana przez biologię i jednoznacznie zapisana w genach. Ona zawsze jest albo męska albo żeńska. Jeśli pojawia się w człowieku odczucie "innej" płci, to jest to zaburzenie psychiczne o nie do końca ustalonych jeszcze przyczynach.


To więc geny decydują o tym, jaką płeć posiada człowiek. Odczucie transseksualne (uważanie się wbrew genom za kobietę lub mężczyznę) nie jest grzechem. Grzechem jest natomiast ingerencja hormonalna lub operacyjna w organizm zmierzająca do nadania mu cech odczuwanej subiektywnie płci. Osoba po takie operacji "zmiany płci” nie może zawrzeć sakramentu małżeństwa, „ponieważ znaczyłoby to, iż poślubiłaby osobę biologicznie przynależną do tej samej płci” – oświadczyła Kongregacja Nauki Wiary.


Osoba dotknięta zaburzeniem transseksualizmu potrzebuje więc odpowiedniej reparatywnej terapii psychologicznej, kierownictwa duchowego - podobnie jak to ma miejsce w przypadku osób homoseksualnych.


Michał Koźlik
fot. Prawy.pl/J.Bodakowski


© Wszystkie prawa zastrzeżone. Jeśli koniecznie chcesz skopiować tekst do swojego serwisu skontaktuj się z redakcją.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną