Sudan: Przemoc nie ustaje. Walka o państwowość i religię trwa
Zanim doszło do konkretnych rozmów pokojowych między zwaśnionymi stronami w Sudanie już zostały one zawieszone, a walki wznowione. Dotychczas (od 15 grudnia 2013 r.) w wyniku działań zbrojnych śmierć poniosło ponad tysiąc Sudańczyków, a ponad 200 tys. zmuszonych zostało do ucieczki i porzucenia swoich domostw. Nic nie wskazuje na rychłe zakończenie tej fali przemocy.
Przepełnione szpitale, niebezpieczne ulice, brak podstawowych leków, wody pitnej, sanitariatów, a przede wszystkim ciągłe walki utrzymujące ludzi w napięciu, którego wielu nie jest w stanie znieść – oto rzeczywistość sudańskiego konfliktu. Tylko w szpitalu wojskowym w Jubie, dysponującym zaledwie 130 łóżkami, pomoc znalazło ponad tysiąc rannych.
Armia Południowego Sudanu powołała specjalny zespół, którego zadaniem będzie ustalenie, kto stoi za bestialskimi mordami dokonywanymi na ludności cywilnej. Ta ostatnia zaczyna organizować samoobronę, biorąc sprawy we własne ręce i coraz mniej licząc na to, że siłom rządowym uda się ich ocalić.
Zdaniem prezydenta kraju Salvy Kiira tego typu działania są „nie do przyjęcia”. - Będzie to prowadziło tylko i wyłącznie do chaosu – powiedział. Po raz kolejny ostrzegła przy tym żołnierzy, że niezgodne z prawem działania i niesubordynacja będą surowo karane.
Również policja otrzymała rozkaz aresztowania wszystkich, na których pada cień podejrzenia o zabijanie niewinnych i w zasadzie bezbronnych cywilów.
Sytuacja jest na tyle poważna, że Stany Zjednoczone zdecydowały się na ewakuację całego personelu amerykańskiej ambasady w tym kraju, a także wezwały wszystkich Amerykanów przebywających na jego terytorium, aby opuścili granice Sudanu Południowego i ewakuowali się w bezpieczne miejsce.
Napięcie widać szczególnie na terenach opanowanych przez rebeliantów: miastach Bor w prowincji Jonglei oraz w położonym na północy Bentiu.
Kiedy w 2011 roku Sudan Południowy uzyskał niepodległość cały świat z napięciem obserwował, co stanie się dalej. Było oczywiste, że nie będzie łatwo w szczególności ze względu na to, iż kraj ten jest chyba najsłabiej rozwiniętym na świecie, zamieszkujący południe Sudańczycy nie tracili jednak nadziei.
Podział Sudanu na północ i południe to przede wszystkim podział etniczny. Na północy zdecydowanie dominują islamiści, na południu zaś chrześcijanie oraz ludność wierna pradawnym wierzeniom. Walki między tymi dwoma częściami niegdyś jednego państwa są przede wszystkim walkami na tle religijnym (pod koniec 2012 roku na jednego księdza przypadało w Jubie ponad 12,5 tys. katolickich wiernych) i etnicznym.
Podzielone jest zatem nie tylko dawniej integralne terytorium, lecz również sam Południowy Sudan, który w tych warunkach ma niewielkie szanse na przetrwanie ze swoją odrębną państwowością.
Anna Wiejak
Źródło: prawy.pl