Wystawienie bluźnierczego przedstawienia powinno skutkować likwidacją finansowania teatru z publicznych pieniędzy

0
0
0
/

„Pornografia, kpina z Kościoła czy nienawiść wobec jakiejś publicznej osoby to upokorzenie dla aktorów i kpina z publiczności teatrów oraz zaprzeczenie kultury. To oczywiste, że przedstawienie teatru na Pradze jest prowokacją. Pewnie wielu naiwnych inteligentów będzie bronić takiej pseudosztuki głupio wierząc, że sztuka to wszystko, co dzieje się na deskach teatru i że wszystko można usprawiedliwić. Ale bądźmy realistami. Pornosy, bluźnierstwa czy polityczne manifesty zawsze będą budzić niesmak. I nie ma powodu, abyśmy płacili za takie rzeczy z publicznych pieniędzy” napisała na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prezes organizacji Citizen.GO, odnosząc się do pseudosztuki „Klątwa” wystawianej w warszawskim Teatrze Powszechnym i trudno nie przyznać jej racji. Problem jednak w tym, że jeżeli powstają takie pseudosztuki jak „Klątwa”, to w zasadzie zawsze są one finansowane z kieszeni podatników. Dlaczego? Ponieważ pod względem ekonomicznym wystawianie ich nie jest opłacalne – nie ma w Polsce zbyt wielu chętnych do oglądania na scenie pornoekscesów wynikłych z pornorojeń pseudoreżyserów. Mimo prób wpłynięcia na gusta widzów, prób zafascynowania ich obrzydliwościami, widzowie nadal wybierają tradycyjne sztuki, posiadające rzeczywiste walory artystyczne. O tym zatem, żeby takie przedstawienie, jak „Klątwa” dobrze się sprzedało na rynku komercyjnym, nie może być nawet mowy, nie znalazło by bowiem dostatecznej liczby zainteresowanych. Na to właśnie idą publiczne pieniądze: na promowanie wynaturzeń, destrukcyjnych ideologii, bluźnierstw i wielu innych nie mniej patologicznych rzeczy. Teatr Powszechny jest teatrem prowadzonym przez m.st. Warszawa, zatem to warszawski ratusz powinien wyciągnąć konsekwencje, jednakże znając Hannę Gronkiewicz-Waltz to tego nie zrobi. W końcu zarówno sam teatr jak i pornosztuka wpisuje się w zaprogramowaną degenerację polskiego społeczeństwa, dokonywaną – o zgrozo! - nie z pieniędzy prywatnych, ale za podatki ciężko pracujących Polaków. Co jeszcze bardziej przerażające, w polskim społeczeństwie wydaje się nie być dostatecznej siły do dania odporu temu zmasowanemu atakowi na poczucie estetyki, wrażliwość, czy polską duszę. Może gdyby aktorzyny razem z dyrektorem pornoteatru zostali w asyście widzów wywiezieni na taczkach i wrzuceni w stertę obornika (skądinąd byłby to niezły performance), to coś by w mózgach tych lewaków drgnęło. Pokojowe protesty, jakie przeprowadzili młodzi narodowcy to zdecydowanie za mało. I nie chodzi tu wcale o polowanie na czarownice, ale przemówienie do lewactwa jedynym językiem, który rozumieją – czynem. Jeżeli nie zaczniemy się zdecydowanie bronić, to będzie następowała powolna, ale nieubłagana erozja poczucia rzeczywistości (w końcu, jak mawiali starożytni gutta cavat lapidem, consumitur anulus usu), a granice, co można a czego nie, będą się niebezpiecznie przesuwały w kierunku hedonizmu. Naprawdę na taki świat chcemy skazać nasze dzieci?

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną