Nikogo nie uderzyli. Nikogo nie obrażali. Zdecydowali się na symboliczny protest – blokadę parady homoseksualistów i... zostali skazani. Wprawdzie sąd łaskawie odstąpił od wymierzenia kary, ale przecież nie chodzi o karę, ale o zasadę. Sprawa Kołakowskich, radnej PiS i jej rodziny, to policyjno-sądowa próba zastraszenia Polaków, aby nie sprzeciwiali się wszelkiej maści zboczeńcom i zwyrodnialcom.
Okazuje się, że demonstracyjne siadanie na trasie przemarszu zboczeńców stanowi wykroczenie. Tak uznał sąd, który jednocześnie uzasadniając odstąpienie od wymierzenia kary (zasądzenia grzywny domagała się policja!) stwierdził, że w każdym demokratycznym państwie „pewne manifestacje spotykają się z emocjami i mogą prowadzić do debaty politycznej”.
Ciekawe, czy komendant gdańskiej policji zdaje sobie sprawę, jak to wszystko wygląda: policja chroniąca homoseksualistów przed pokojowym gestem sprzeciwu, który przez większość uczestniczących w paradzie gejów i lewaków mógł nawet pozostać niezauważony, i domagająca się wysokiej grzywny za demonstrację przywiązania do wartości, jakie wyznaje zdecydowana większość Polaków. Jakby na to nie patrzeć - wizerunkowa klęska.
Jeszcze trochę a gdańscy policjanci przestaną łapać bandytów ze względu na ich kolor skóry albo orientację seksualną. Schwytanym na gorącym uczynku będzie wystarczyło powołać się na odpowiednią tożsamość genderową, żeby liczyć na łaskawsze traktowanie ze strony stróżów prawa. Mało tego – aby uzyskać etat w gdańskiej policji będzie trzeba wykazać – udowodnić ponad wszelką wątpliwość – że jest się dostatecznie tolerancyjnym i posiada wymaganą deformację ideologiczną. Podobnie może być z sądami. A dlaczego by nie? Idźmy na całość! W końcu sędziowie to wyższa kasta rządząca się własnymi prawami. Kto im tam będzie śmiał podskoczyć...
Sprawa Kołakowskich jest kolejną, która unaoczniła patologie w organach ścigania i sądownictwie. Pokazała też jedną bardzo niepokojącą tendencję – w katolickiej Polsce coraz trudniej być katolikiem, nie narażając się na ataki nie tylko ze strony lewactwa, lecz również organów państwowych - tu ministrowie Zbigniew Ziobro i Mariusz Błaszczak mają naprawdę wiele do zrobienia. Ale, jak pięknie powiedziała skazana radna Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Radiem Maryja „to jednak wszystko to nie spowoduje, że przestaniemy bronić wartości. Człowiek powołany jest do tego, żeby przejść przez życie z godnością. Na pewno nie jest to koniec naszej drogi”.