Zachłanne tłuste koty

0
0
0
/

Ostatnio na łamach prasy pojawiła się wypowiedź pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, kolejnej „skrzywdzonej” przez „dobrą zmianę”. Pożaliła się na wysokość sędziowskich zarobków, stwierdzając m.in., że „za ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji”. Tak dla informacji, jej dochody na dzień dzisiejszy wynoszą 27 tys. zł miesięcznie.

Narzekania   prezes   SN   wzbudziły   niemałą   konsternację   i   zażenowanie   wśród   rzesz   ciężko pracujących i  dużo mniej  zarabiających  obywateli  naszego kraju. Otrzymując pensję wyższą  niż wynagrodzenie   prezydenta   RP   nie   wypada   narzekać.   Co   prawda,   Gersdorf   stanęła   bardziej   w obronie swojego środowiska niż samej siebie, jednak tego typu wystrzały na polu walki z aktualną władzą są niczym walenie ślepakami w kierunku szarżującego dzika. Zakusy obecnych włodarzy na ograniczenie   niezawisłości   sędziowskiej   są   sprawą   powszechnie   znaną.   Kaczyński   &   spółka chcieliby   zapewne   sami   rozdawać   karty   w   wymiarze   sprawiedliwości,   mając   sobie   za   nic monteskiuszowski trójpodział władzy.

Arogancja  PiS-u i  lekceważenie  dobrej   praktyki  w  dziedzinie  stanowienia  prawa  usprawiedliwia jedynie   sytuacja,   w   której   się   znaleźli.   Zabetonowany,   postkomunistyczny   system   dzierżący   od ćwierćwiecza rzeczywistą władzę w Polsce, traktuje naszą Ojczyznę jak prywatny folwark. Jego cichym zapleczem były od zawsze sądy. Widać to doskonale w wypowiedziach apologetów zdrady narodowej,   zwanej   dla   zmyłki   „przemianami   ustrojowymi”.   Totalna   opozycja   i   negacja wszystkiego,   co   robią   rządzący   do   niczego   nie   prowadzi,   wprowadza   za   to   chaos.   Ktoś   chyba zapomniał,   że   władza   dla   samej   władzy   nic   nie   znaczy,   że   w   Polsce   żyje   mnóstwo   ludzi zasługujących na lepszy los, a ludzie ci nie zasiadają wcale w ławach sejmowych. W umysłach osób pokroju Gersdorf, Bieńkowskiej i innych cwaniaków, kwoty niebotyczne dla zwykłego obywatela stały się niewartymi uwagi ochłapami. O czym to świadczy?

Najbardziej boleję nad tym, że ostro „wzbudzony” PiS bierze się za „porządki” w sądownictwie nie od tej strony, co trzeba. Przesiąknięty mentalną komuną i pogardą dla szarych ludzi polski wymiar sprawiedliwości zasługuje na konkretne, a nie kosmetyczne zmiany. Cały zamysł rządzących opiera się na skupieniu jak największej mocy decyzyjnej w rękach parlamentu, czyli de facto Jarosława Kaczyńskiego.   Jakoś   w   tym   wszystkim   zapomniano   o   ludziach,   dla   których   wymiar sprawiedliwości stał się udręką. Przeciągające się postępowania, aroganccy do bólu sędziowie, czy najzwyklejsi  szubrawcy w  togach  kradnący po  sklepach  drobnicę,  to  zjawiska,  z  którymi,  na  co dzień,   musi   się   mierzyć   przeciętny   Kowalski,   próbujący   dojść   sprawiedliwości   przed   obliczem Temidy.

Oparcie, jakie poprzedni układ znajdował w ławach sędziowskich budziło sprzeciw, jednak dalsze upolitycznianie sądów nic tutaj nie zmieni. Najlepszą zmianą byłoby wprowadzenie wybieralności sędziów w wyborach powszechnych, ale w miejscu, w którym się obecnie znajdujemy, tak bliskim przecież   komuny,   nie   ma   na   co   liczyć.   Mentalność   rządzących   zmierza   ewidentnie   do   powrotu zasad, w których większość z nich została wychowana. Nie ma tam mowy o wolności, własności i wierze, podstawowych trzech „w” prawicy. Jest za to aż nadto miejsca dla kolesiostwa, nepotyzmu i miernoty   na   szczytach,   tak   typowej   dla   realnego   socjalizmu.   Musimy   zapomnieć   o   „walce”   z kimkolwiek w kraju. Czy będą to sędziowie, górnicy, lekarze lub nauczyciele, wszyscy jesteśmy Polakami i musimy żyć w naszym kraju razem, czy nam się to podoba czy nie. Szczucie, jednych grup   społecznych   na   inne,   to   typowa   metoda   rządzenia   tępym   motłochem.   Nie   bądźmy   więc motłochem   i   przejdźmy   na   tryb   myślenia   w   kategoriach   reformy   i   zmiany,   rzeczywistej   nie nominalnej, konkretnej, a nie drobnej, jak to ma miejsce dzisiaj. Zmieńmy sposób myślenia o kraju i   współobywatelach,   zainwestujmy   w   wolność,   nie   mnóżmy   bzdurnych   zakazów   i   przepisów. Wprowadzajmy proste rozwiązania. Im więcej kontroli w rękach zwykłych ludzi tym lepiej. Nie dajmy się oszukać, że władza wybrana raz na cztery lata jest święta i zrobi za nas wszystko. Czas się obudzić i zacząć myśleć samodzielnie.

Jarosław Gryń

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną