Rozdźwięk w NATO nie osłabi bezpieczeństwa Polski
Z Markiem Opiołą, posłem PiS, członkiem sejmowej Komisji ds Służb Specjalnych rozmawia Anna Wiejak
Mam w pamięci słowa Witolda Waszczykowskiego sprzed około siedmiu lat, kiedy to mówił o tym, że NATO w sytuacji agresji na Polskę nie wystąpi w jej obronie, ponieważ nie ma u nas infrastruktury natowskiej. Od tamtego czasu – przynajmniej jeśli chodzi o infrastrukturę – niewiele uległo zmianie. Czy to oznacza, że te przewidywania są nadal aktualne?
- To, co najważniejsze, to jest kwestia budowy systemu tarczy antyrakietowej. Tutaj sytuacja się zmienia i mam nadzieję, że będzie ona powstawała zgodnie z planem i że teza sprzed siedmiu lat pana ministra Waszczykowskiego będzie zdezaktualizowana. Może zapowiedzi stacjonowania wojsk natowskich zmienią też nasze poczucie bezpieczeństwa.
Mówi się, że w polityce nie ma przyjaciół, są tylko interesy. Jaki interes mają Stany Zjednoczone, aby w sytuacji naruszenia granic naszego kraju, odpowiedzieć w sposób adekwatny, czyli kontratakiem.
- Gwarantem bezpieczeństwa będzie już sama obecność wojsk na terytorium Polski i dlatego mówimy o konieczności zwiększenia obecności żołnierzy USA w kraju. To daje nam bezpieczeństwo ze strony Stanów Zjednoczonych.
Pozostają jednak inni członkowie NATO, wśród których – widać to wyraźnie – nie ma jednolitego stanowiska względem Rosji. Czy nie należy spodziewać się, że ani Niemcy, ani Francuzi nie będą chcieli za nas umierać, a wręcz przeciwnie – może dojść do jakiejś niespodzianki?
- Historia jasno nam to określa i powinniśmy wyciągać z niej wnioski, stąd to USA są naszym głównym sojusznikiem i sojusz ten trzeba utrzymać. Gwarancją naszego bezpieczeństwa będą jak najlepsze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i to będzie też zmuszało innych sojuszników do reakcji.
Paweł Kowal postuluje, aby organizacje społeczne zatrudniały hakerów w walce w przestrzeni cybernetycznej. Przyznam, że ta wizja trochę mnie niepokoi, gdyż moim zdaniem jedyną odpowiednią instytucją do prowadzenia tego typu działań są służby specjalne.
- Kwestia cyberbezpieczeństwa natury kryzysowej powinna funkcjonować w ramach służb specjalnych i o tym powinniśmy rozmawiać, a nie o organizacjach społecznych, dlatego, że one w ogóle w tym nie funkcjonują. To jest rola służb specjalnych i państwa w ogóle, a nie organizacji społecznych.
Obecnie obserwujemy gigantyczny skok technologiczny. Jak w związku z tym będzie wyglądał ewentualny przyszły konflikt, niekoniecznie w Polsce? W ilu procentach walki będą prowadzone w sposób niekonwencjonalny, w ilu zaś z użyciem broni konwencjonalnej?
- Świetnie było to widać na przykładzie konfliktu w Gruzji w 2008 r., kiedy równolegle z atakiem rosyjskich wojsk nastąpił atak hakerów na strony gruzińskie i nie tylko gruzińskie. Trudno oceniać, ile to jest procent. Nowoczesna wojna idzie dwoma torami: cyberterroryzm i cyberagresja plus do tego wojska konwencjonalne.
Głównymi potęgami hakerskimi są Chiny i Rosja. Czy w tej sytuacji mamy w ogóle szansę na obronę?
- Dlatego trzeba rozmawiać i budować nasze zdolności obronne.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl