"Usunęliśmy ten post, ponieważ wygląda jak spam i nie spełnia naszych Standardów społeczności" taki komunikat wyświetlił się redaktor Annie Wiejak, kiedy umieściła na grupie pro-liferów post zawierający artykuł z podziękowaniami od Mary Wagner dla wszystkich Polaków, którzy podpisali petycję w jej obronie (
http://prawy.pl/57854-mary-wagner-dziekuje-polakom-za-pomoc/). Za umieszczenie tego tekstu Facebook zablokował Annie Wiejak możliwość umieszczania postów w grupach aż do 26 września.
Wcześniej Facebook usuwał posty z artykułami w obronie katolików, w tym artykuł redaktor Katarzyny Chrzan "<<Won od naszego miasta>> powiedziano katolikom w Bydgoszczy, bo nie bali się zabrać głosu", który również został uznany za niespełniający standardów facebookowej społeczności (
http://prawy.pl/55667-won-od-naszego-miasta-powiedziano-katolikom-w-bydgoszczy-bo-nie-bali-sie-zabrac-glosu/).
Wygląda na to, że twórcy Facebooka postanowili dotrzymać słowa i usuwać z przestrzeni tej społeczności wszystkie treści, które nie idą z nurtem Nowej Lewicy. Zresztą trudno się dziwić, skoro Mark Zuckerberg wraz z żoną Priscillą Chan w 2013 roku przekazali 18 mln udziałów w Facebooku o wartości 992,2 mln dolarów współpracującej z Planned Parenthood organizacji Silicon Valley Community Foundation w Mountain View w Kaliforni. Wcześniej - w 2012 r. - para przekazała w formie darowizny 19 mln udziałów Facebooka.
Ujawniono raporty, że SVCF tylko w 2012 roku przekazała ponad 480 tys. dolarów Planned Parenthood. Donacje trafiły do ośrodków aborcyjnych w wielu miastach, w tym w San Antonio, Nowym Jorku, San Jose, Jacksonville, Burlington.
W sierpniu 2017 roku Facebook, obok firmy Google był jednym ze sponsorów protestów przeciwko dbającej o życie klinice dla kobiet, w której oferowano pełny zakres usług zdrowotnych za wyjątkiem aborcji. Organizatorom tego protestu bardzo przeszkadzało, że klinika należąca do organizacji pro-life Human Coalition jest nie tylko pro-life, ale i odnosi sukcesy w dziedzinie medycyny.
- Zapewne, gdyby nasz portal promował aborcję, czy antywartości, nie miałby żadnych problemów z Facebookiem. Tymczasem jesteśmy co jakiś czas blokowani, bo nie jest to pierwszy raz, kiedy Facebook cenzuruje udostępniane przez nas treści - skomentowała sprawę Anna Wiejak, która ma nadzieję, że wcześniej czy później uda się pociągnąć internetowego giganta do odpowiedzialności za niezgodne z prawem praktyki.