Służbom nie chodziło o Belkę?

0
0
0
/

Odnoszę wrażenie, że ABW w redakcji tygodnika "Wprost" szukała czegoś więcej niż tylko taśm z nagraniami polityków. Jeżeli była to rzeczywiście operacja służb specjalnych, a coraz więcej na to wskazuje, to trudno liczyć na doraźny cel, co oznacza, że prędko nie dowiemy się, o co rzeczywiście chodziło.

 

Zastanawia nie tylko to, dlaczego tajemniczy whistleblower wybrał właśnie tę redakcję do ujawnienia kompromitujących materiałów. Czy stało się tak ze względu na osobę Sylwestra Latkowskiego? Znamienne wydaje się w tej sytuacji milczenie tego ostatniego - jego głosu nie słychać w medialnym szumie i pewnie jeszcze długo tak pozostanie.

 

Znalazł się on w rzeczywiście trudnej sytuacji i to nie tylko dlatego, że został pobity przez agentów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dostał do rąk materiał, który był obliczony na publikację. Materiał, który większej szkody Platformie Obywatelskiej bynajmniej nie wyrządził. Donald Tusk rządu nie podał do dymisji, natomiast Sylwester Latkowski niemalże utracił na rzecz służb laptop, w którym mogło być wiele cennych pod względem operacyjnym informacji, do których smutni panowie nie do końca chyba wiedzieli, jak się legalnie dobrać. Nie zdziwię się, jeżeli zarzuty - zamiast osobom z układu - zostaną postawione dziennikarzowi, czego z całego serca mu nie życzę.

 

Zaabsorbowani uwiecznionym na taśmach cynizmem polityków dziennikarze oraz pozostała część społeczeństwa zupełnie zapomnieli o zadawaniu podstawowych pytań, z których jedno wydaje się szczególnie istotne: czy będziemy mieli powtórkę z "teczek", które tym razem zostaną zastąpione nagraniami i wypłyną w dokładnie takim momencie, w jakim życzyć sobie tego będą ludzie w szarych garniturach?

 

Jeżeli redakcja "Wprost" po stwierdzeniu autentyczności nagrań nie sporządziła kopii, a wiele wskazuje na to, iż tak się nie stało, to po zarekwirowaniu oryginałów przez służby, co do żadnego z materiałów, który po tym fakcie wycieknie, nie będzie można mieć pewności, czy jest prawdziwym zapisem rozmów. Od dobrze poinformowanej osoby wiem, że przy obecnych możliwościach technicznych, wysokiej klasy specjaliści są w stanie tak spreparować nagranie, żeby wyglądało na autentyczne. Nie pozostawią przy tym śladu "składu".

 

Nie chodzi o to, żeby nie rozliczać polityków, chociaż PO powoli nas przyzwyczaja do kojarzenia "tajemnicy państwowej" z "tajemnicą konspiracji kolesi" z najwyższych szczytów władzy, ale o to, kto na tym rozliczeniu zyska: prawda czy kolejni, równie "uczciwi" politycy.

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną