Premier z tabletu przemówi? 9 lipca z mównicy sejmowej raczej nie!
7 marca 2013 roku, swoje słynne wystąpienie z tabletem w ręku Jarosław Kaczyński kończył słowami: „to jeszcze nie koniec, dalece nie koniec”. Wówczas do posłów przemawiał prof. Piotr Gliński, podczas głosowania ws. wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Dziś sytuacja zdaje się wracać jak bumerang, a Jarosław Kaczyński – chyba nieświadomie prorokował powtórkę z rozrywki.
W przyszłą środę, a więc 9 lipca, Sejm zajmie się wnioskami PiS o wyrażenie konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu, a także o odwołanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. PiS chce, aby tego dnia kandydat tej partii na premiera technicznego Piotr Gliński mógł zabrać głos w Sejmie. Marszałek Sejmu, Ewa Kopacz wskazuje, że „prawo tego zabrania”.
- Zarówno pan Błaszczak, jak i przedstawiciel PiS w prezydium Sejmu nie mogli spodziewać się innej decyzji z mojej strony niż ta, którą podjęłam ponad rok temu - powiedziała Ewa Kopacz. Powołała się na art. 7. konstytucji mówiący o tym, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa oraz na przepisy regulaminu Sejmu dotyczące wotum nieufności wobec rządu.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zarzucił PO, że „boi się odpowiedzialności za taśmy prawdy” i dlatego m.in. nie dopuszcza do wystąpienia prof. Piotra Glińskiego. Zdaniem szefa klubu PiS, wystąpienie kandydata na premiera technicznego w Sejmie jest możliwe. Jak tłumaczył, Ewa Kopacz wyraziła wczoraj odmienny pogląd, powołując się na art. 115 ust. 5a Regulaminu Sejmu. Zgodnie z nim „w debacie nad wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności marszałek Sejmu, poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, udziela głosu wyłącznie Prezesowi Rady Ministrów”.
- Nam nie chodzi o to, żeby kandydat na urząd Prezesa Rady Ministrów brał udział w debacie. Chodzi nam o to, żeby kandydat mógł wygłosić swoje oświadczenie, które będzie przedmiotem debaty - podkreślił Mariusz Błaszczak na konferencji w Sejmie.
„Premier Donald Tusk nie powinien sprawować dalej swej funkcji, gdyż treść ujawnionych rozmów w sposób oczywisty wskazuje, że nie koordynuje on polityki państwa, nie kontroluje działań własnych ministrów i nie zapewnia nie tylko prowadzenia w Polsce właściwej polityki, ale również szczelności i spójności wewnętrznej aktualnego układu rządzącego krajem” - podaje PiS w uzasadnieniu wniosku.
- Mam nadzieję, że tablet nie będzie aktorem tego spotkania – ironizuje rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Wniosek o konstruktywne wotum nieufności musi poprzeć większość ustawowej liczby posłów, czyli 231. Koalicja PO-PSL ma łącznie 234 posłów, zatem by wniosek zdobył odpowiednią większość musiałaby zagłosować za nim nie tylko cała opozycja, ale też co najmniej kilku posłów z klubów koalicyjnych. Aby odwołać ministra, potrzeba również większości głosów ustawowej liczby posłów.
Michał Polak
fot. youtube.com
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl