Plucie na Kościół trwa, ale mamy broń: prawdę
W dzisiejszych czasach bardzo drażliwym tematem jest ten, który dotyczy przypadków nadużyć seksualnych duchownych Kościoła Katolickiego. Przewijające się argumenty strony antyklerykalnej są jednak jak najdalsze od uczciwości. Ci, którzy deklarują, że żyją bez uprzedzeń - szerzą zarazem te, które dotyczą katolików.
Kilka dni temu opublikowałem na swoim Blogu Narodowego Katola infografikę, poruszającą temat skazanych za pedofilię w Polsce. Obrazek, jak i jego opis, był oparty na oficjalnych danych, które znaleźć możemy na stronie senat.gov.pl. A dokładniej - są to dane dotyczące skazanych za pedofilię na 2012 rok, które opublikowano na stronach Senatu w zaadresowanym do marszałka Bogdana Borusewicza liście podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Stanisława Chmielewskiego (pełny list TUTAJ).
Z owego listu wynika, że w 2012 roku wyroki za akty pedofilskie i „inne czyny seksualne z nieletnimi” odsiadywało 1468 osób, w tym: 900 bezrobotnych, 70 murarzy, 40 pracowników dorywczych, 30 ślusarzy, 30 rolników, 25 mechaników. Osadzeni w więzieniach duchowni wyznania katolickiego, wychowawcy, pedagodzy i nauczyciele stanowili „pojedyncze przypadki”. Liczne strony katolickie i prawicowe (w tym Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy) udostępniły szczegółowe dane, jak i sam obrazek, skutkiem czego był bardzo szeroki zasięg wyświetleń - ponad 20 tysięcy (!). Nie ma się temu co dziwić - dane jednoznacznie pokazują, że nagonka medialna na Kościół Katolicki za straszną zbrodnię, jaką jest pedofilia, jest mocno wyolbrzymiona i zakłamana. Do głosu doszły jednak środowiska antyklerykalnych lewicowców. Wśród najczęstszych argumentów przewijały się następujące: „księży tak mało siedzi, bo większości nie wykryto”, „Kościół tuszuje przypadki pedofilii”, „czarna mafia nie pozwala ofiarom się wypowiadać” etc. Skoro Kościół tuszuje przypadki pedofilii masowo - jak antyklerykałowie mu zarzucają - to skąd oni o tych przypadkach wiedzą? Przy każdej próbie poznania ich danych, trafić można było na artykuły ze strony Gazety Wyborczej, natemat.pl, racjonalista.pl a nawet - o zgrozo - na prywatne opinie wypisywane na forach internetowych (sic!). W każdym z tych artykułów pojawiają się, jak mantra, stwierdzenia: „podejrzewa się...”, „prokuratura domyśla się...”, „zachodzi obawa, że...”, „prawdopodobnie”. Czyżby publicyści i „dziennikarze” lewej flanki nie pamiętali ze swoich studiów dziennikarskich, że używanie przez dziennikarza tychże pojęć świadczy o stronniczości? To jest jawne pomówienie, z którego na dodatek nie trzeba się ani tłumaczyć, ani po nim dawać sprostowania! Porzucając nawet kwestię domniemania niewinności księży, bo ta nie istnieje w główno-nurtowych szmatławcach, czy naprawdę ktoś wierzy, że cały Kościół Katolicki ukrywa przypadki pedofilii? Jeśli jest to argument poprawny, to czy można powiedzieć, że w takim razie „nie wykryto przypadków wszystkich nadużyć seksualnych nauczycieli, bo szkoły to tuszują”? Czy należy zatem pozwać MEN za to, że tuszuje przypadki pedofilii? Niestety, żyjemy w czasach absurdu - nie liczy się prawda i logika. Liczy się ten, co głośniej krzyczy i kogo lubią media. Bo przecież „wiadomo”, że Kościół to zło, złodzieje, mafia pedofilska i mordercy. Że niby LGBT jest finansowane przez zagraniczne firmy, są agresywni i obrażają/biją/polewają wodą konserwatystów? To teoria spiskowa! Brzmi jak kiepski żart, ale ludzi, którzy myślą tak dwulicowo, nie brakuje - nawet w Sejmie.
Kolejny dziwny argument, jaki przewijał się nie tylko na moim blogu, ale i na stronach, gdzie obrazek był udostępniony, brzmiał tak: „skoro 1468 jest osadzonych, a liczby dotyczące wymienionych zawodów wynoszą w sumie 1095, to aż 373 osoby znajdują się w grupie, do której należą też i księża. Księży-pedofilów może być więc kilkuset.” Nie docierało do tych użytkowników, że skoro wymienionych zawodów było 6 (wliczając bezrobotnych), a 4 zawody wymienione w liście są „pojedynczymi przypadkami”, to do liczby 373 należy dodać też wszystkie inne zawody! A ile ich jest? Portal psz.praca.gov.pl podaje średnią liczbę zawodów, wynoszącą... 1636! Nie ma więc wątpliwości, że księży osadzonych za pedofilię jest promilowa ilość.
Choć domeną naszych czasów jest plucie na Kościół i poniżanie katolików, mamy pewną broń, której nie posiadają wrogowie naszej tożsamości - prawdę. Jeśli będziemy się jej trzymać, to żadne pomówienia nam nie straszne. Faktem jest jednak, że stereotypy i uprzedzenia bolą, a rząd polski nie ma zamiaru w swoich wypowiedziach opierać się na tym, co sam publikuje na stronach rządowych. Pamiętajmy, że atak na Kościół ma tylko jeden cel: przeforsowanie rewolucji seksualnej i ideologii gender w Polsce. Bo skoro ksiądz jest pedofilem i chodzi na prostytutki, to nie jest autorytetem w sprawie tego, co wypada, a czego nie wypada w przestrzeni publicznej propagować.
Maciej Kałek
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl