Ta gender-bajka dla dzieci przekroczyła granice absurdu

0
0
0
/

Celem tej książki ma być wychowanie dzieci w duchu uznania dla wyboru tożsamości płciowej dokonanego przez transseksualistów i pederastów.

 

Nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej, instytucji kształtującej tożsamość lewicy w Polsce, ukazała się, bogato ilustrowana rysunkami Katarzyny Boguckiej, adresowana dla dzieci książeczka Marii Pawłowskiej i Jakuba Szamałka „Kim jest ślimak Sam?”. W posłowiu wyjaśniającym rodzicom dzieci polityczne motywy stworzenia gender bajki autorzy zadeklarowali, że płeć jest dla nich kwestią wyboru i nie jest zdeterminowana biologicznie. Celem pracy ma być wychowanie dzieci w duchu szacunku dla wyboru tożsamości płciowej dokonanych przez transseksualistów i pederastów.

 

Bohaterem pracy jest nieletni ślimak, śpiący w łóżku pod kołderką i noszący ubranka. Jego rodzice poruszają się samochodem. W kreacji warunków życia ślimaka i jego rodziny widać brak czujności rewolucyjnej autorów bajki, wykoszenie autorów Krytyki Politycznej z realiów życia proletariatu, to, że są przedstawicielami kawiorowej lewicy. Rodzina ślimaka zdecydowanie powinna przemieszczać się komunikacją miejską, a nie prywatnym samochodem będącym "burżuazyjnym fallicznym fetyszem" niszczącym środowisko naturalne.

 

W szkole nieletni ślimak orientuje się, że nie wie, czy jest chłopcem, czy dziewczynką. Nauczyciele ślimaka, którzy wprowadzili go w zakłopotanie swoimi postulatami samookreślenia płciowego, składają samokrytykę, po zastanowieniu uznali, że źle jest od innych domagać się deklaracji przynależności płciowej. W ramach psychoterapii ślimak zostaje wysłany do miasta, by poznać inne osoby z zaburzoną tożsamością płciową.

 

Ślimak w czasie swojej wędrówki poznaje małpkę poligamistkę, rybę transseksualistę, która zmieniła płeć, parę łabędzi sodomitów. I w kwestii ptaków-pederastów autorzy pracy nie zachowali czujności. Sodomici-ptaki są sprzecznie z polityczną poprawnością, opisani jako czarni, a nie jakby wymagała polityczna poprawność, jako Afroamerykanie. Ostatnią spotkaną osobą jest wiewiórka-lesbijka mająca zapewne dziecko z in vitro.

 

W swym ideologicznym posłowiu autorzy pracy zadeklarowali swój sprzeciw wobec narzucaniu heteroseksualnych i konserwatywnych norm przez bajki przeznaczone dla dzieci. Swoje-gender rozważania twórcy gender-bajki oparli na badaniach naukowych nad nieheteroseksualnymi zachowaniami zwierząt i występowaniem wśród fauny hermafrodytów, co ma uwiarygodniać opowieść.

 

Gender-bajka „Kim jest ślimak Sam?” to kolejny przykład tego jak lewicowa propaganda przeradza się w groteskę. I jak najbardziej durne lewicowe zabobony są brane przez mainstream poważnie. Odwołanie się do badań naukowych o pederastach wśród zwierząt absolutnie nie przeszkadza autorom książki wydanej przez wydawnictwo Krytyki Politycznej nakazywać rybom, realnie niemogącym żyć poza woda, spacerować po plaży, ślimakom nosić plecaka, czego się nie da zrobić bez użycia kończyn.

 

Dodatkowo jeżeli lewica uzasadnia normalność zaburzeń seksualnych tym, występują one w przyrodzie, to można uzasadniać też występowanie w przyrodzie kanibalizmu, mordowania partnerów seksualnych, wzajemnej agresji zwierząt, zjadania przedstawicieli innych gatunków i defekacji w miejscach publicznych.

 

Jan Bodakowski

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną