Rządowy plan na dziecięce dusze

0
0
0
/

W polskich szkołach podstawowych dla dzieci na drugi etap nauczania języka polskiego zostały wprowadzone podręczniki, które niewiele mają wspólnego z pięknem mowy polskiej, za to bardzo dużo z genderowymi wizjami silnie antyrodzinnymi i z okultyzmem.

 

W Bydgoszczy grupa rodziców ze stowarzyszeń katolickich i patriotycznych, pośród których znaleźli się też i pedagodzy z praktyką pracy w szkole, postanowili przestudiować te podręczniki. To co w nich zastali okazało się zatrważające!

 

Napisano protest do MEN i Rzecznika Praw Dziecka, na który odpowiedziało jedynie Ministerstwo, a odpowiedź ta jest fatalną prognozą dla polskich dzieci i jasno z niej wynika, jaki edukacyjny kierunek obrano dla dziecięcych dusz.

 

Tak właśnie – dla dusz, gdyż wiele historyjek, którymi naszpikowane zostały owe książki, z koncepcją oddawania przez dziecko (!) duszy diabłu włącznie, jest sukcesywnym prowadzeniem dzieci w duchowość demoniczną.

 

Nie będziemy w tym miejscu przytaczali szczegółów, zostały one już poniekąd opisane swego czasu np. w Naszym Dzienniku, czy w styczniowym Egzorcyście oraz w marcowym numerze miesięcznika W NASZEJ RODZINIE a także w wywiadzie dla portalu Prawy TV:

 

https://www.youtube.com/watch?v=J5iRcAoee8s

 

Poza tym rodzice dzieci powinni w tym miejscu od razu zainteresować się samodzielnie podręcznikami swoich dzieci, a tymi z serii "Między nami" szczególnie i dokładnie się z nimi zapoznać, dla nikogo z nas  nie jest to bowiem niemożliwe!

 

Chciałabym natomiast w tym miejscu pochylić się nad pewnym zadziwiającym zjawiskiem społecznym i zadać wprost konkretne pytanie: Co stało się z pokoleniem współczesnych rodziców dzieci w wieku szkolnym, że nie reagują na zło – i to dosłownie na zło w ścisłym rozumieniu tego słowa! – które podawane jest ich własnym dzieciom jako norma obyczajowości w szkołach?

 

Jeśli dziecko rozczytuje się w podręczniku do języka polskiego "Między nami" na temat natręctw, bulimii, obrzydliwych walk z nieludzkimi postaciami świata okultystycznego, poznaje destrukcyjne relacje rodziców i dzieci, w których to rodzice są ukazywani jako wyjątkowo pogubieni, ewidentnie nie mający racji, albo wręcz głupi, jednocześnie pogardzający dziećmi, a my na fakt pracy naszych dzieci z takimi treściami nie reagujemy, to proszę samemu sobie odpowiedzieć wprost: o czym to musi świadczyć?

 

I tu nasuwa się pewnie kilka bardziej lub mniej trafnych wniosków.

 

Być może wielu z nas rodziców dostrzega to bezpośrednie duchowe zło podręcznikowe, czy dotykające ich dzieci jakkolwiek inaczej, w szkołach czy na podwórkach , ale zwyczajnie boi się reagować, gdyż czujemy się osamotnieni w działaniu, a być może nawet mamy już złe doświadczenia w podnoszeniu larum na te tematy, gdyż odbija się to potem w środowiskach, w których żyjemy, bardzo niekorzystnie na naszych dzieciach.

 

Ale być może pokutuje wśród wielu z nas takie myślenie, że system edukacyjny wie lepiej co dobre dla naszych dzieci? Jest to chyba najbardziej niebezpieczna postawa, gdyż rodzic w pewnym sensie dobrowolnie oddaje obcym ludziom swoje własne dzieci, uznając ich za tzw. specjalistów od wychowywania, podczas gdy owi "specjaliści" są wykonawcami woli systemu, który obecnie jest z założenia systemem zwalczającym Chrystusowy Kościół w duszach dzieci i czas najwyższy nazywać ten fakt po imieniu!

 

Być może część z nas rodziców i wychowawców, w tym również i duszpasterzy (!!!) nie dostrzega już rozgraniczeń między dobrem a złem w propozycjach edukacyjnych, biernie oczekując, aż dzieci "same wyrosną" z tego czy tamtego niewłaściwego poglądu. Ale tak się NIGDY nie dzieje, bo nigdy nic samo się nie dzieje!

 

Dzieci chłoną treści jak gąbka i naiwnością byłoby twierdzić, że ich te treści w żaden sposób nie formują! A jeśli są rzeczywiście złe, a dziecko nie widzi z naszej strony żadnych na nie reakcji, przyjmuje je jako dobro! Czy naprawdę nie boimy się konsekwencji takiego wychowywania kolejnych pokoleń?

 

Cóż zatem robić w tej sytuacji? Są rodzice, nauczyciele i kapłani w naszym kraju, którzy już realizują pewne pomysły, i te okazują się trafne i błogosławione, ale o tym następnym razem! Póki co, my rodzice, wychowawcy i duszpasterze musimy się obudzić i dokładnie w pełni uświadomić sobie samym , co system edukacyjny robi dzieciom w Polsce już dziś!

 

O. Dariusz Andrzejewski CSSp - Prowincjał
Poruszony problem jest bardzo ważny, bo dotyczy kształtowania młodego pokolenia Polaków. Autorka trafnie zaakcentowała zagrożenia, jakie niosą ze sobą narzucone obce polskiej tradycji ideologie.
Niestety przykrą, bo prawdziwą jest stawiana przez Autorkę diagnoza zobojętnienia pierwszych i najważniejszych wychowawców dzieci, jakimi są rodzice.


 

Katarzyna Chrzan

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną