Chińska filmowa propaganda patriotyczna może być dla Polski wzorem

Choć Chińska Republika Ludowa jest komunistyczną dyktaturą, która prześladuje katolików, to nie da się ukryć, że Pekin na wielu frontach odnosi sukcesy. W ciągu kilku dekad Chiny przeszły drogę od zapaści cywilizacyjnej do czołowego producenta nowoczesnych technologii, miliard Chińczyków korzysta z owoców rozwoju gospodarki, chiński imperializm opierający się na oferowaniu innym krajom korzyści ekonomicznych z relacji gospodarczych z Chinami sprawił, że Pekin czerpie zyski z handlu i inwestycji na całym świecie. Dziś Chiny konkurują z USA o pozycje światowego imperium - inne kraje w tym i Rosja w tej rozgrywce się nie liczą. Dlatego tak ważne jest baczna obserwacja przekazu politycznego w chińskiej popkulturze, bo to popkultura kształtuje tożsamość polityczną mas. Tak jak przykład sukcesów gospodarczych azjatyckich tygrysów czy Chin może być inspirujący dla Polski, tak chińska propaganda w popkulturze powinna zainspirować polskich twórców do kreacji pozytywnego wizerunku Polski (zwłasz
Na Azjatyckim Festiwalu Filmowym Pięć Smaków miałem okazje obejrzeć doskonały chiński film sensacyjny „Operacja Morze Czerwone” (Operation Red Sea). Ten wyprodukowany na zlecenie chińskiego rządu z okazji 70 rocznicy powstania Chińskiej Armii Ludowo Wyzwoleńczej film to doskonały przykład tego jak należy robić propagandę patriotyczną.
Reżyserem filmu jest Dante Lam. W rolach nagłownych w filmie wzięli udział tacy aktorzy jak: Zhang Yi, Huang Jingyu, Hai Qing, Du Jiang, Zhang Hanyu, Prince Mak. Jak można przeczytać w materiałach festiwalowych film opowiada o grupie „do zadań specjalnych chińskiej marynarki wojennej [która] jest znana ze swoich umiejętności i skuteczności. Po udanym przejęciu statku towarowego porwanego przez piratów blisko somalijskiego wybrzeża, grupie zostaje powierzona jeszcze bardziej ryzykowna misja. Po przewrocie politycznym w jednej z północnoafrykańskich republik, życie chińskich rezydentów jest w niebezpieczeństwie. Okoliczności dodatkowo się komplikują, ponieważ terroryści planują zdobycie materiałów do konstrukcji broni nuklearnej. Sytuacja może okazać się zgubna dla zakładników, jak i wyniszczająca dla całego regionu. Terroryści stawiają wyzwanie chińskiej grupie specjalnej, której członkowie nie zdają sobie jeszcze sprawy, jak wielkich poświęceń będzie wymagało wykonanie tego zadania”.
Według materiałów festiwalowych "Operacja Morze Czerwone" „jest jednym z dowodów na to, że formuła brawurowego amerykańskiego kina akcji lat 80-tych odżywa w chińskich wysokobudżetowych produkcjach, które okazują się wielkimi sukcesami kasowymi. Reżyser Dante Lam korzysta z długoletniego doświadczenia, zdobytego w obrębie bardzo dobrze rozwiniętego komercyjnego kina hongkońskiego. Mistrzowsko operuje regułami kina gatunkowego i, mając do dyspozycji pokaźne fundusze z Chin kontynentalnych, tworzy trzymający w napięciu i oszałamiający wizualnie film, który podważa amerykańską dominację w obrębie kultury głównego nurtu”.
USA swoją globalną potęgę zbudowały na kontroli morskich szlaków komunikacyjnych. Chiny by przełamać monopol USA budują swoje szlaki na kontynencie Eurazji i rozbudowują swoje wojska by nie być zależnymi na morzach od USA. Nieprzypadkowe jest więc obsadzenie w roli bohaterów filmu komandosów z chińskiej marynarki wojennej.
Chiński obraz „Operacja Morze Czerwone” według zachodnich standardów jest politycznie nie poprawny, wstrętni piraci i psychopatyczni terroryści są czarnoskórzy i wyznają islam – islamiści zmuszają groźbami zabicia dzieci cywili do bycia żywymi bombami, odmiennie od islamistycznych czarnoskórych psychopatów dzielni chińscy żołnierze ratują cywili.
„Operacja Morze Czerwone” jest dla chińskiej propagandy okazją do pochwalenia się świetnym wyszkoleniem i nowoczesnym sprzętem swojej armii, ukazania chińskiej dziennikarki pracującej w Afryce jako obrończyni prawdy i sprawiedliwości. Inaczej niż w zachodnich filmach chińscy dowódcy nie wrzeszczą, tylko są jak kochający swoje dzieci ojcowie, odpowiedzialni za swoich żołnierzy. Żołnierzy traktują się nawzajem jak braci i sióstr, ich relacje są względem siebie pełne szacunku i lojalności. Są wzorami dobroci i odwagi, postaciami bezwzględnie szlachetnymi. Chińscy żołnierze cierpią gdy krzywda dotyka cywili tubylców i gdy ich towarzysze walki giną poświęcając swoje życie w dobre sprawie. W ekstremalnych sytuacjach nie ulegają panice i zachowują do końca zimna krew, choć są niezwykle empatyczni, wrażliwi i życzliwi. Armia chińska ukazana jest jako koedukacyjna.
Wciskająca w fotel każdego kinomana akcja filmu jest dynamiczna i toczy się w zawrotnym tempie – pełna walk, scen batalistycznych, eksplozji, i spektakularnych pościgów. Narracja jest typowo azjatycka i nie naśladuje amerykańskiej.
Jan Bodakowski
Źródło: Jan Bodakowski