Ks. Halwa: Daliśmy podwaliny pod współczesny ruch pro-life w Polsce

0
0
0
Red. Wyrostkiewicz i ks. Halwa
Red. Wyrostkiewicz i ks. Halwa / Fot. arch. autora

„Wszystko zaczęło się zanim powstały dzisiejsze organizacje pro-life. Część ich działaczy nie było jeszcze na świecie. To były lata 80.”

Z ks. Ryszardem Halwą SAC, współzałożycielem Fundacji S.O.S. Obrony Poczętego Życia rozmawia Robert Wyrostkiewicz

Obrona życia poczętego – od kiedy? Pytam o początki tego charyzmatu, czy misji.

Dzisiaj pojawia się coraz więcej ruchów pro-life. Nowością jest to, że nie zawsze są to ruchy o podłożu religijnym. Świętość życia została doceniona także etycznie, czy biologicznie. Kiedy zaczynaliśmy, dyskurs naukowy był trudniejszy. Wielu ówczesnych ekspertów twierdziło, że pierwsze tygodnie życia to tylko jakaś tam „galareta”, a nie dziecko.

Dzisiaj aborcjoniści też mówią o „zlepku komórek”.

Tak, ale w PRL przeświadczenie o tym, że człowiek w pierwszych dniach nie istnieje było silniejsze. Wiedza o tym, że od chwili poczęcia wiadomo czy człowiek jest chłopcem czy dziewczynką, że od samego początku zostają ustalone jego cechy osobowości, kolor oczu, włosów, skłonności do chorób itd. to oczywistość dopiero teraz. Wtedy, proszę mi wierzyć, tuż po poczęciu rzadko traktowano dziecko jak dziecko, a aborcja była powszechnie używana jako niemalże środek antykoncepcyjny.

Wtedy, to znaczy kiedy?

Wszystko zaczęło się zanim powstały dzisiejsze organizacje pro-life. Część ich działaczy nie było jeszcze na świecie. To były lata 80. Już w seminarium działałem pod sztandarem obrony życia poczętego. Ta działalność w 1989 r. sformalizowała się oficjalnym powołaniem do życia Fundacji S.O.S. Obrony Poczętego Życia.

Jakieś wspomnienia z tamtego czasu?

Pamiętam sytuację, kiedy organizowaliśmy wszystko tak, by zaistnieć w świadomości Polaków z tematem obrony dzieci, tych nienarodzonych, bezbronnych. Z ówczesnym posłem Marianem Sztybełko zorganizowaliśmy w Sejmie wystąpienia ks. bpa Zbigniewa Kraszewskiego z posłami poświęcone świętości życia. To działo się jeszcze w PRL! Wówczas w Sejmie nie był to temat częsty jakim stał się dzisiaj. M.in. było planowane wystąpienia bpa Stanisława Miziołka na plenarnej sesji Sejmu. Pomagałem przygotować to wystąpienie na prośbę biskupa. Przypominam sobie, że na sesji Sejmu przemawiał poseł Marian Szatybełko, który mówił o potrzebie wprowadzenia ustawy o ochronie poczętego życia. Wtedy gen. Wojciech Jaruzelski zapytał Jerzego Ozdowskiego, który w Sejmie PRL reprezentował środowiska katolickie, czy to jest stanowisko Episkopatu Polski. Po konsultacjach odpowiedziano Jaruzelskiemu, że tak. Był to czas pewnej formalizacji linii pro-life w świecie polityki, chociaż wówczas nikt nie używał tego angielskiego określenia. To jednak był formalny początek, w którym miałem swój mały udział.

A owoce?

Nigdy nie osiągnęliśmy sukcesu. Do dzisiaj w Polsce można zabijać dzieci na podstawie przesłanek eugenicznych. Nie wygraliśmy. Udało się jednak uratować wiele dzieci, ale także wiele rodzin. Fundacja S.O.S. Obrony Poczętego Życia w odróżnieniu od większości byłych i obecnych ruchów pro-life, jakże zresztą potrzebnych, nie tylko mówi, że życie poczęte jest święte, ale niesie realną pomoc. Zacytuję kilka wyrywków z naszej oficjalnej historii w Polsce. W Kaliszu działa Liceum Ogólnokształcące im.. Św. Jana Bosko, w którym młodzież oprócz wiedzy otrzymuje również wychowanie oparte na zasadach tego wielkiego wychowawcy i przyjaciela młodzieży jakim był Bosko. W Bysławiu k. Tucholi funkcjonuje jeden z ośrodków Fundacji. Znalazło w nim schronienie wiele matek i dzieci, które nie miały dokąd pójść w najtrudniejszych dla siebie chwilach. Fundacja prowadzi także schronisko na szczycie Chrobaczej Łąki, które ofiarowane zostało przez człowieka wielkiego serca – pana Rudolfa Baścika. Kolejnym ośrodkiem fundacji jest „Dolina Słońca” - dom dla matek i dzieci maltretowanych, który funkcjonuje na terenie Puszczy Kampinoskiej. Tu uciekały m.in. kobiety, których rodziny psychicznie przymuszały je do aborcji. To są owoce. To jest pro-life w czynie. Dzisiaj prowadzimy też w Warszawie klinikę pomagającą w leczeniu bezpłodności i pomagamy ludziom w badaniach i analizach genetycznych (zwłaszcza w obszarze profilaktyki).

Wrócę jednak do historii. Zaczęło się w PRL, a potem?

Od początku organizowaliśmy ludzi wokół idei życia. Współorganizowałem wiele konferencji w latach 90. Często staraliśmy się w ciągu roku zorganizować jedną konferencję ogólnopolską i jedną o zasięgu międzynarodowym. W Niepokalanowie, Warszawie czy na Jasnej Górze byli u nas na konferencjach wówczas poznający tę tematykę politycy, tacy jak Marek Jurek, czy późniejsi działacze pro-life jak śp. Antoni Zięba. Staraliśmy się docierać także do ludzi ze służby zdrowia. Czasami tam kobieta podejmuje decyzję; w szpitalu, na wizycie u lekarza ginekologa i tam potrzebuje rady, wsparcia, dobrego słowa. Informowaliśmy także hierarchię o obronie życia poczętego, a na nasze spotkania przychodził np. prymas Józef Glemp.

Aborcja dzieliła większość partii. Dzieli je i teraz. W Nowoczesnej znalazła się ówczesna jej poseł Kornelia Wróblewska, która nie stanęła za prawem aborcyjnym jak np. Katarzyna Lubnauer. W Platformie Obywatelskiej senator Libicki stanął okoniem do aborcjonistów spod znaku Schetyny i zrezygnował z barw klubowych. Każda partia ma taką Wróblewską czy Libickiego. Niektórzy z nich są tylko za częściową ochroną życia, a już i za to popadają w niełaskę w swoich klubach.

Rozumiem to, jednak jestem zmuszony napominać braci katolików z wszystkich formacji politycznych. Zabicie dziecka zawsze jest zbrodnią. Nie możemy być dumni z siebie, że jesteśmy za mniej licznym morderstwem niż nasi koledzy partyjni. To samo dotyczy także partii stricte prawicowych.

Mowa o PiS?

Prawo i Sprawiedliwość jest podzielone w sprawie życia podobnie jak inne partie. Jest konserwatywniejsze, ale jak sądzę wspólnego języka w sprawie życia nie znalazłby raczej np. poseł Kownacki i Macierewicz z poseł Lichocką i Czabańskim. O tyle jest to gorszące, że posłowie o poglądach aborcyjnych na lewicy są jedynie konsekwentni. Należy się za nich modlić i liczyć na zmianę ich światopoglądu, ale często robią, niestety, to w co wierzą. Część posłów PiS paradowała za to w przedwyborczych mszach w kościołach, a potem robiła wszystko, by nie dopuścić do delegalizacji aborcji. Nie wiem co gorsze, konsekwencja aborcjonistów czy hipokryzja tego typu polityków PiS. Dlatego cieszę się, że powstają alternatywy, takie, jak chociażby aspirujące w wyborach do Parlamentu Europejskiego Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin. Mam nadzieję, że pod szyldem obrony życia startować będą tacy ludzie jak np. poseł Piotrowski, utożsamiany z Radiem Maryja. Mam zaufanie do kard. Saraha, który liderom Zjednoczenia powiedział, żeby opierali tę formację na czterech filarach: obrona życia, obrona małżeństwa, walka z gender i walka z islamem. Tylko taka formacja, która postawi na całkowitą ochronę życia poczętego powinna być popierana. I nie jest to żadne mieszanie się do polityki. To obowiązek, by wybierać tych, którzy są za życiem, a nie zabijaniem nienarodzonych dzieci.

Źródło: Wywiad Prawy.pl

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną