Janusz Korwin Mikke: Walka o język

W normalnym ustroju walczy się o ukazywanie Prawdy.
W d***kracji walczy się o opanowanie języka. Mogę powiedzieć: „Banda bezlitosnych terrorystów z „Ruchu ANDIAMO” zamordowała dziesięciu mieszkańców spokojnego miasta Burgburg” - albo: „Oddział bojowników o sprawiedliwość z „Ruchu ANDIAMO” zlikwidował dziesięciu skrajnych przeciwników postępu z miasta Burgburg opanowanego przez reakcję”.
Dla każdego normalnego człowieka te dwa zdania mówią dokładnie to samo: „Ruch ANDIAMO” zabił dziesięciu przeciwników z Burgburgu; reszta – to nie fakty, lecz subiektywna ocena. Jednak dla przeciętnego, nie odpornego na propagandę człowieka, mówią cos przeciwnego!!
A jeśli jeszcze zostaną wygłoszone odpowiednim tonem – jedno w TVP, drugie w TVN – to ludzie będą się zaklinali, że te treści są dokładnie przeciwne!!
Dlatego w tej (tfu!) d***kracji tak ważne jest opadnowanie języka propagandy. Jeśli wróg opanuje język, jeśli narzuci swoje wartości – to już wygrał. Chyba, że go pobijemy zbrojnie.
Powiedzmy, że po zdobyciu Pragi Suworow powiedział żołnierzom: „Zmieniłem zdanie: możecie mordować, palić, gwałcić i rabować nie przez 24 godziny, lecz przez 48”; czy nazwiemy to „liberalizacją”?
Nie, bo jest to „liberalizacja” z punktu widzenia żołdactwa. Z punktu widzenia prażan jest to zaostrzenie okupacji.
Dokładnie to samo dotyczy aborcji. Jeśli zmniejszamy kary za zabicie płodu to jest to „liberalizacja” z punktu widzenia aborcjonisty – nie z punktu widzenia usuwanych płodów!
Niestety: oddaliśmy to piękne słowo „liberalizacja”, „uwolnienie” - w ręce naszych przeciwników. I to powoduje, że na polu propagandowym przegrywamy tą walkę.
Jak to był powiedział śp.Ronald Reagan: „Tak się składa, że za aborcją wypowiadają się wyłącznie ci, którym wyskrobanie już nie grozi!”
Janusz Korwin Mikke
Źródło: felieton