Skruszony herszt całuje rączki

0
0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

A to ci dopiero siurpryza!

Podczas debaty na temat pedofilii w Kościele, jaka z inicjatywy papieża Franciszka odbyła się w Watykanie, do Rzymu poleciała moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, pani Agata Diduszko oraz pan Marek Lisiński z fundacji „Nie lękajcie się”, żeby wręczyć papieżowi Franciszkowi pisemny donos na temat plagi pedofilii w polskim Kościele.

Wprawdzie zarówno dla mojej faworyty, która jeszcze nie pochwaliła się, że w dzieciństwie była molestowana, ale nie tracę nadziei, że kiedyś sobie to przypomni, jak i dla pani Diduszko, papież jest hersztem watykańskiej mafii, która na podobieństwo ośmiornicy oplata swoimi mackami znękany świat, ale pryncypialne potępienie, zwłaszcza na użytek tubylczych nieprzyjaciół Pana Boga, to jedna sprawa, a snobizm, to sprawa druga.

Mojej faworycie bowiem dotychczas udawało się sfotografować tylko jak nie z panem Ryszardem Petru, to z podobnymi celebrytami drugiej świeżości, więc jak trafiła się jej okazja do fotografii z samym pa... - to znaczy, pardon; jakim tam znowu „papieżem”! Nie żadnym papieżem, tylko hersztem watykańskiej mafii, która – i tak dalej, to pobiegła tam w podskokach, byle tylko znaleźć się w kadrze. Podobnie pani Diduszko. O ile pamiętam, ostatnio fotografowała się w charakterze Matki Boskiej Marksistowskiej, w scenie lamentacji nad małżonkiem, który podczas ciamajdanu 16 grudnia 2016 roku, podczas ogólnopolskiego zlotu konfidentów WSI pod Sejmem, gdzie pod nadzorem samego Najstarszego Kiejkuta III Rzeczypospolitej, czyli pana generała Marka Dukaczewskiego, który pojawił się tam przebrany za cywila, z powodzeniem udawał trupa. Muszę powiedzieć, że zarówno pan Diduszko, jak i jego małżonka odegrali obstalowane role bardzo dobrze i niepotrzebnie teraz temu zaprzeczają – ale przedstawienie, niechby nawet z konfidentami pana generała Dukaczewskiego w „małym żydowskim miasteczku na niemieckim pograniczu”, to mizeria, podczas gdy bliskie spotkanie III stopnia z pa... - to znaczy, nie z żadnym papieżem, tylko z hersztem watykańskiej mafii, która – i tak dalej –  to co innego.

Takim zdjęciem można będzie pochwalić się w towarzystwie, bo nie każdą damę molestował – oczywiście in pectore – sam herszt watykańskiej mafii, która – i tak dalej – tak samo, jak chwalą się damy zapłodnione w szklance jakimiś pierwszorzędnymi nasionami: „mój syn urodził się z plemnika Rodryga Podkowy z pierwszej wyprawy krzyżowej, a z kogo twój, ty garkotłuku?”

Ale to jeszcze nic, bo całą delegację donosicielską przelicytował pan Marek Lisiński, który  - jako że przed laty przypomniał sobie, iż w dzieciństwie był molestowany przez księdza – podsunął papie... - to znaczy, pardon, jakiemu tam znowu „papieżowi”! Nie żadnemu papieżowi, tylko hersztowi pedofilskiej mafii watykańskiej, która – i tak dalej – dłoń do ucałowania, którą skruszony herszt ucałował. Hm, nawet ucałował! Ładny interes! Jestem pewien, że po tym incydencie, który odnotowały wszystkie postępowe, a nawet niektóre wsteczne media, pan Lisiński jednym susem wskoczy do pierwszego szeregu autorytetów moralnych – bo któż może pochwalić się, że ucałował go w rękę sam pa... to znaczy, pardon. Nie żaden „papież”, tylko sam skruszony herszt watykańskiej mafii, która – i tak dalej?  

Warto zwrócić uwagę, że do tego pocałunku nigdy by prawdopodobnie nie doszło, gdyby pan Lisiński – po pierwsze – nie przypomniał sobie, jak to w wieku 13 lat został wymolestowany, a po drugie – gdyby nie roztrąbił o tym na cały świat. Na tym przyładzie sprawdza się trafność przysłowia starożytnych Rzymian, co to każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji, w tym przypadku – per aspera ad astra, co się wykłada, że przez trudy, do gwiazd. Ileż przekonujących świadectw mogłyby dostarczyć na poparcie tej sentencji słynne gwiazdy i pomniejsze  gwiazdeczki filmowe i inne! Gdyby je wszystkie spisać, wystarczyłoby materiału na kilka książek, a kto wie, czy na cały długi serial dla dorosłych, który można by w szkołach puszczać dzieciom w ramach edukacji seksualnej.
   Podobno delegacja przedstawiła papie... - ach chyba się nie uwolnię od tych freudowskich pomyłek! Przecież nie żadnemu „papieżowi”, tylko hersztowi watykańskiej mafii, która – i tak dalej – imienną listę pedofilów grasujących w polskim Kościele. Na pewno jest ona prawdziwa, przynajmniej w takim sensie, w jakim prawdziwe są „listy Żydów”, kolportowane przez anonimowych przyjaciół ludzkości w internecie. Wydaje mi się, że autorzy tych list czerpią natchnienie z pewnego wierszyka Tadeusza Boya-Żeleńskiego o krakowskim jubileuszu. Pisze on tak: „Bierze się do tego celu tęgiego starego pryka, sadza się go na fotelu...” - i tak dalej. Zatem i autorzy tych list biorą na warsztat wszystkie osoby powszechnie znane, a następnie dorabiają im żydowskie, w ich mniemaniu, nazwiska. Na przykład pan Władysław Frasyniuk ma przyznane nazwisko „Rotenschwanz”, którego nawet ja nie śmiem przetłumaczyć na język polski, a przecież nie jest to ostatnie słowo. Te listy są z wypiekami na twarzy czytane przez osoby spragnione prawdziwej wiedzy o świecie i otaczającej nas coraz ciaśniej rzeczywistości, więc jestem pewien, że i lista dostarczona przez pana Lisińskiego, też będzie cieszyła się wielką popularnością, jeśli oczywiście zamieści ją w internecie i będzie na bieżąco uzupełniał. Gdyby jeszcze od każdego wejścia pobierał stosowną opłatę, to fundacja „Nie lękajcie się!” nie tylko zapomniałaby o problemach finansowych, ale jednym susem wskoczyła do pierwszego szeregu potentatów, dzięki czemu traumatyczne  rany mogłaby bez problemów zalepiać złotymi plastrami – bo wiadomo, że nic tak nie ociera łez, jak złoty plaster.

W ten oto sposób obok przemysłu holokaustu, który jest w przededniu finalizowania 30-letniego planu wyszlamowania naszego nieszczęśliwego kraju, mógłby rozwinąć skrzydła również przemysł molestowania, zwłaszcza gdyby zasada odpowiedzialności zbiorowej upowszechniła się w orzecznictwie niezawisłych sądów. Szanse na to są całkiem spore, a nawet – graniczące z pewnością – bo wiadomo, że niezawisłe sądy  orzekają zgodnie z rozkazem.

Tak było za Stalina i było dobrze, więc dlaczego za demokracji miałoby być inaczej? Trzeba tylko pilnować, by fundacji nie wyrosła na boku jakaś konkurencja, bo wiadomo, że w branży przeżywającej okres dobrego fartu, inwestorzy mnożą się niczym „koncepcje” w nieprzeniknionych mrokach głowy naszego Kukuńka. Myślę, że batem na wszelką konkurencję może być miotanie na nią oskarżeń o molestowanie, podobnie jak przemysł holokaustu zwalcza konkurencję i przeciwników przy pomocy oskarżeń o antysemityzm, który, jak wiadomo, wysysany jest z mlekiem matki Żydówki.

Może to być zarazem odpowiedź na poczucie bezradności inwestorów, którzy nie są pewni, w co właściwie w naszym nieszczęsliwym kraju mają włożyć ręce, a poza tym delegacja, z taką atencją przyjęta przez papie... - to znaczy, pardon – przez herszta watykańskiej mafii, która - i tak dalej – będzie miała w kieszeni nie tylko forsę, o której pan Mateusz Kijowski mógłby tylko pomarzyć, ale i głosy wyborcze – bo kogóż lud pracujący miast i wsi ma wspierać w tych zepsutych czasach, jak nie wzory cnót w osobach mojej faworyty, Wielce Czcigodnej Joanny Scheuring-Wielgus, czy pani Agaty Diduszko?


Stanisław Michalkiewicz  

Źródło: felieton

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną