Ustroje się zmieniają, popyt na niewolę pozostaje. Fenomen „Zniewolonej”.
Jacek Kurski, prezes TVP pochwalił się 3 milionową oglądalnością serialu, którego z uwagi na zawiłości obsadowe nazwiemy "wschodniosłowiański". Chodzi oczywiście o "Zniewoloną". Niby chodzi o dramaty damsko-męskie, ale gdzieś w tyle głowy siedzi zły "polski pan".
Zwrócę jednak uwagę na inny aspekt sprawy szalonej popularności serialu, który ma być powtórnie emitowany od września, a mianowicie, miłość widowni do oglądania niewolnictwa i ogólnie "zniewolenia". Wszak w końcówce PRL „Niewolnica Izaura” wyludniała ulice polskich miast. Taki na przykład słynny amerykański serial "Korzenie" (o zniewolonych Murzynach w USA) mieścił się też w tej konwencji.
Dla prawdy historycznej przypominamy, że jeszcze w 1913 r. w dawnym województwie kijowskim 50% ziemi należało do polskich ziemian. Koniec polskiej własności obszarniczej na Ukrainie po roku 1917, opisuje pisarka Zofia Kossak-Szczucka w przejmującej powieści "Pożoga".
Piotr Błaszkowski
Źródło: Piotr Błaszkowski