Szambo wybiło

Już tydzień trwa spuszczanie nieczystości z lewobrzeżnej Warszawy do Wisły. W ubiegły wtorek nastąpiła awaria jednej nitki odprowadzającej ścieki, które zostały przełączone na drugą rurę. Gdy w środę padła druga rura, zostaliśmy dopiero powiadomieni o awarii. Prezydent Warszawy zarzeka się, że sam dostał taką wiadomość dopiero w środę. Jeżeli to prawda, to dlaczego nie wyciągnie konsekwencji z właściwych organów, w tym wypadku są to Wodociągi, które niezmiennie tłumaczą, że w wypadku awarii jednej rury nie ma potrzeby nikogo zawiadamiać. Dziwna beztroska. Taka gra na zwłokę nikomu nigdy nie może przynieść korzyści. I tak się stało tym razem.
Rafał Trzaskowski na konferencji uspokajał wszystkich, że nic się wielkiego nie stało, że nie jest to żadna katastrofa ekologiczna, a woda dla mieszkańców Warszawy jest całkowicie bezpieczna, bo pochodzi z ujęcia, które jest wyżej położone niż ścieki. Zapewniał, że mamy do czynienia z kontrolowanym zrzutem nieczystości organicznych. Przyczyny awarii są nieznane, a dostanie się do tego ujęcia jest bardzo trudne i naprawa może obejmować kilka tygodni. Ale miasto ma wszystko pod kontrolą i sobie doskonale z tym poradzi. Tylko nie chciał zdradzić, w jaki sposób. Rząd zareagował natychmiast. Minister środowiska mówił o niepotrzebnej zwłoce w powiadomieniu go o awarii, o katastrofalnych skutkach dla środowiska, o możliwym zagrożeniu epidemiologicznym. I zaoferował pomoc w szybkim usuwaniu wyrzucaniu ścieków do Wisły. Mówił, że kilkutygodniowe skutki takiego zrzutu mogą być tragiczne. Prezydent jednak nie chciał przyjąć pomocy, tłumacząc, że zaangażowanie wojska jest niepotrzebne. Przepychanki trwały jakiś czas, aż w końcu Rafał Trzaskowski uznał, że sam nic nie wskóra. Nie miał zresztą żadnego pomysłu na usunięcie awarii. Zgodził się łaskawie na pomoc rządu.
Wojskowe służby inżynieryjne zaczęły budowę pontonu przez rzekę. Przez ten most ma być poprowadzony kolektor do przesyłania ścieków. Tą drogą popłyną na drugi brzeg Wisły i tam trafią do oczyszczalni „Czajka”. Budowa mostu ma być dzisiaj ukończona, a w sobotę, niedzielę ścieki trafią już do oczyszczalni. Wczorajszy komunikat Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska przekazał informację, że „do Wisły dostało się ponad milion metrów sześciennych ścieków ze stołecznego MPWiK.(…) Nastąpiło przekroczenie wielu wartości granicznych dobrego stanu ekologicznego dla parametrów: temperatura, tlen, zawiesina, przewodność zarówno powyżej wylotu ścieków, jak i 500 m poniżej, gdzie przekroczono wartości graniczne także dla azotu amonowego i ogólnego fosforanu ogólnego granicznego zapotrzebowania na tlen oraz ogólnego węgla organicznego”. Brzmi groźnie nawet dla takich laików, jakimi jesteśmy. Trudno sobie wyobrazić, że podczas doby do Wisły wpływa 260 tys. metrów sześciennych ścieków. Budowa mostu rozpoczęła się w poniedziałek. Pracuje przy nim170 żołnierzy wojsk inżynieryjnych. Przeprawa ma liczyć 240m. Były pewne opóźnienia z powodu niepełnej informacji przekazywanej przez Ratusz. Okazało się, że spływające ścieki są bez wstępnej segregacji (pieluchy, duże zanieczyszczenia) i trzeba było zmieniać pompy, bo poprzednie tego nie wytrzymały. Rafał Trzaskowski sprowadził z całej Polski urządzenia do ozonowania nieczystości. Ciekawe dlaczego Warszawa ich nie ma.
Ludzie są oburzeni beztroską Trzaskowskiego, który zapewnił jedynie warszawiaków o bezpiecznej wodzie do picia. Słowem nie wspomniał o mieszkańcach Polski położonej na północ od Warszawy. Stolica jest bezpieczna, a co tam dalej… Jak było do przewidzenia, wybuchła panika w Płocku. Ludzie masowo wykupowali wodę do picia. Na szczęście okazało się, że woda pitna nie została skażona.
W końcu udało się jakoś nawiązać współpracę rządu z samorządem Warszawy, który teraz może zobaczyć, jak wygląda ich samodzielność i do jakiej zapaści państwa mogło by dojść, gdyby ziścił się tak promowany pomysł Platformy na rozbicie dzielnicowe. Strach pomyśleć o jego następstwach.
Wydawało się, że władze miasta po tym wszystkim nabiorą pokory. Płonne nadzieje. Wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej w radiowym wywiadzie dowodził, że „my się zachowujemy poważnie, w przeciwieństwie do rządu” i oświadczył, że za most pontonowy musi zapłacić rząd.
Sprawą awarii zajęła się już prokuratura, która zbada dlaczego oczyszczalnia, która działa zaledwie kilka lat i kosztowała 4mld zł. tak szybko odmówiła posłuszeństwa. Eksperci mówią o wadach w konstrukcji. Na ustalenia trzeba poczekać, a Rafałowi Trzaskowskiemu przydała się lekcja pokory, tylko szkoda, że kosztem zatrucia środowiska Wisły. Może teraz zajmie się bardziej administrowaniem stolicy, a nie sprawami ideologicznymi. Dotąd jedynie w tym kierunku idzie jego działalność.
Źródło: Iwona Galińska