Sprawa zwolnień w krakowskiej kurii. Skandal czy atak na arcybiskupa Jędraszewskiego?

W krakowskiej kurii było zatrudnionych sześć kobiet odpowiedzialnych za marketing. Już ta pierwsza informacja może zaskakiwać, bo powstaje pytanie, po co kurii tak rozbudowany aparat marketingowy. Wśród tych osób 5 było zatrudnionych jednak na tzw. umowy śmieciowe, czyli w praktyce mogły one pracować po kilka godzin w tygodniu. To właśnie osoby na takich umowach zostały zwolnione, a w przypadku tego typu umów pracownicy nie są objęci większą ochroną prawną i pracodawca ma dużą elastyczność, jeśli chodzi o zwolnienia pracowników. Wątpliwości budzić oczywiście powinien sam fakt zatrudniania ludzi w kościelnych instytucjach na umowy śmieciowe.

Trzy zwolnione kobiety poszły do mediów i to antykościelnych i oskarżyły kurię, że zostały zwolnione, bo nie mają mężów. Warto najpierw zauważyć, że spec od reklamy, który idzie do mediów i skarży się na swojego byłego pracodawcę, nie budzi zaufania i poczucia profesjonalizmu. Niezależnie od tego, czy pretensje zwolnionych kobiet są uzasadnione, na miejscu przyszłych pracodawców, nie zatrudniłbym takich osób, bo nigdy nie wiadomo, czy się nie pokłócimy, a one nie poskarżą się także na mnie. W tym zawodzie dyskrecja jest sprawą kluczową.

Po drugie, jeśli pracodawca woli współpracować z mężatkami, to jego sprawa. To on dobiera współpracowników. Nowy szef może zdecydować o zmianie kadry. W przypadku umów śmieciowych nie musi się nawet z tego tłumaczyć, ani szukać specjalnych powodów. Umowy te są albo na czas określony, albo dotyczą konkretnych zleceń, które się kończą. Osoby, które decydują się na tę formę zatrudnienia (a na marginesie często dostają wybór – albo taka, albo żadna), muszą zdawać sobie sprawę, że nie jest to praca dożywotnia.

Czy więc cały problem jest rozdmuchany przez niezadowolonych pracowników, którzy zostali zwolnieni? Tak i nie. Gdyby bowiem kuria milczała, albo wydała komunikat, że miała prawo zwolnić pracownice, nie można by jej było nic zarzucić. Tymczasem kuria wydała oświadczenie 21 września, które publikujemy poniżej, w którym podkreślono, że zwolniono niezamężne kobiety, a zostawiono te, które wraz z mężami tworzą katolickie rodziny. W ten sposób kuria zasugerowała, że kobiety faktycznie zwolniono z powodu braku mężów. Jedną rzeczą jest w Kościele obowiązek wspierania rodzin, a inną rzeczą zwalnianie samotnych matek, które nie muszą być samotne z własnej winy. Ta rzecz budzi zastrzeżenia, które sama kuria niepotrzebnie jeszcze powiększyła.

Michał Krajski

Komunikat Kurii Metropolitalnej w Krakowie

W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej nieprawdziwymi informacjami na temat zmian personalnych w Biurze Prasowym Archidiecezji Krakowskiej, Kuria Metropolitalna w Krakowie informuje, że podjęte działania dotyczą zakończenia współpracy jedynie z koordynatorem Biura, panią Joanną Adamik, i jej dwiema najbliższymi współpracowniczkami, które są osobami niezamężnymi.

Należy zaznaczyć, że pani Joanna Adamik w dniu 10 sierpnia br. w piśmie skierowanym na ręce Księdza Arcybiskupa stwierdziła, m.in.: „(…) wyrażając szczerą wdzięczność za ostatnie lata i miesiące pracy i służby dla Księdza Arcybiskupa, także za wszystkie gesty i słowa osobistej życzliwości wobec mnie i moich bliskich, proszę o zwolnienie mnie z obowiązków”. Ta prośba została ostatecznie przyjęta w dniu 19 bm., przy zachowaniu umownego (miesięcznego) trybu wypowiedzenia i wynagrodzenia, pomimo rezygnacji ze świadczenia pracy.

Natomiast dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki tworzą wraz ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają pracownikami Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej.