Google Cię nie wszędzie zapomni

0
0
0
/

Prawo do zapomnienia oznacza możliwość wymazania informacji o nas, ale nie dla Google. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że monopolista na rynku wyszukiwarek nie jest zmuszony do stosowania tych samych wytycznych we wszystkich krajach. Tym samym nie ma obowiązku usuwania w pełni informacji zawartych w swoim systemie. Orzecznictwo w kontekście Unii Europejskiej, a tym bardziej Polski oznacza możliwość usuwania odnośników do stron zależnie od położenia geograficznego odbiorcy. Sprawa rozpoczęła się od CNIL. Zażądał on usunięcia w 2015 roku linków krzywdzących dobre imię osoby. Firma od Google domagała się jako zadośćuczynienie stu tysięcy euro.

W orzeczeniu padło sformułowanie: “Obecnie nie ma obowiązku w świetle prawa unijnego, aby operator wyszukiwarki internetowej który otrzymał wniosek o usunięcie odwołania do tematu wyszukiwania przez dane odnośnie tego podmiotu (…) aby czynił tego rodzaju usunięcia odwołań we wszystkich wersjach swojej wyszukiwarki”.

Zdaniem Google mechanizm odłączania treści od słów kluczowych w trakcie wyszukiwania ułatwia rządom łamiącym prawa człowieka usuwania treści łamiących prawo i stosunki między ludzkie poza krajami Unii Europejskiej. Firma argumentowała, że “od 2014 pracuje z wysiłkiem nad wdrążeniem prawa do bycia zapomnianym przy jednoczesnym zachowaniu wrażliwej równowagi między ludzkimi prawami do dostępu do informacji oraz prywatności”. Google uznało, że “to jest dobrze, że sąd zgodził się z naszymi argumentami”.

Dodatkowo firmę wspomógł Microsoft, założyciel Wikipedii i właściciel Wikimedia Foundation, a także Komitet Reporterski na Rzecz Wolności Prasy. Jednym z kluczowym doradców prawnych był Polak Maciej Szpunar, doktor habilitowany związany z Uniwersytetem Śląskim. Zasugerował on, aby prawo do bycia zapomnianym dotyczyło wyłącznie Europy. Inny prawnik Peter Church z Linklaters skomentował: “Obowiązek do modyfikowania wyników wyszukiwań w niektórych przypadkach jest w szczególnie interesujące jako przykład ingerencji sądu w algorytmy używane przez duże firmy technologiczne”.

Od 2014 mieszkańcy Unii Europejskiej zyskali prawo do usuwania wyników odwołujących się do ich danych osobowych. W efekcie zgłoszono osiemset czterdzieści pięć tysięcy żądań. Dotyczyły one między innymi informacji o aferach pozamałżeńskich oraz przestępstwach kryminalnych. Ogółem w kręgu do usunięcia znalazło się trzy miliony trzysta tysięcy adresów internetowych. Prawo do zapomnienia stanowi element artykułów z RODO. Nakłada ono obowiązek usuwania informacji o osobie po wskazanym czasie.

Brytyjczycy idą dalej i planują wprowadzenie własnej wersji prawa do zapomnienia. Stanowi ono rozszerzenie tego, co jest w RODO. O ile sama możliwość usuwania informacji o sobie nie budzi kontrowersji na chwilę obecną stanowi element prawodawstwa Argentyny oraz Unii Europejskiej. Dostęp do własnych informacji w RODO reguluje artykuł piętnasty. Z kolei w artykule siedemnastym pada wskazania o usunięciu informacji w przeciągu miesiąca, jak on jest interpretowany.

Prawo unijne zakłada, że jeśli jakaś firma, czy organizacja nie potrzebuje dla swej działalności naszych danych możemy je usunąć. Obejmuje również kwestie pozyskania informacji w sposób nielegalny i to czyni podstawą ich skasowania z danego systemu. Prawo do zapomnienia nie ma zastosowania w przypadku danych naukowych, znaczeniu historycznym, czy dla celów statystycznych. Tak samo sprawy mają się w przypadku medycyny, chociaż zakładana jest w tym wątku odpowiedzialność profesjonalna - utrzymania ich w sekrecie. Ustawodawstwo zakłada również ochronę dzieci jeśli ich dane są używane przez tak zwane “usługi społeczeństwa informacyjnego”, np. Portale społecznościowe.

Orzecznictwo z 24 września 2019 wskazuje, że Google nie traktuje swych klientów jednakowo. Są oni segregowani pod kątem przynależności geograficznej oraz narodowościowej. Używanie takich metod jak VPN umożliwia obchodzenie wyników wyszukiwań. Efektem tego jest, że prawo to jest poniekąd ślepym zaułkiem. Usuwanie informacji jest pozorne i w gestii Google leży, aby tak zostało. Agregacja danych pozwala na wyciąganie daleko idących wniosków. Firma więc będzie dbała, aby pozbywanie się informacji o użytkownikach trwało i uniemożliwiało realne oddziaływanie na wyszukiwarkę. Jest to o tyle istotne, że stanowi między innymi problem w usuwaniu dezinformacji oraz kłamstw o osobach prywatnych i sprawujących funkcje publiczne.

Jacek Skrzypacz

Źródło: Jacek Skrzypacz

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną