List do Prezydenta - wybory nielegalne

0
0
0
Janusz Sanocki, poseł niezależny VIII kadencji sejmu
Janusz Sanocki, poseł niezależny VIII kadencji sejmu / fot. materiały prasowe prawy.pl

LIst otwarty Janusza Sanockiego, byłego posła na Sejm RP.

Janusz Sanocki

 

 

Wybory do Sejmu odbyły się ze złamaniem Konstytucji!

Wybory do Sejmu są nieważne!

 

Prezydent Rzeczypospolitej

Politycy

Dziennikarze

Biskupi

Wszyscy Obywatele!

 

 

Szanowny Panie Prezydencie!

Stróżu Konstytucji Rzeczypospolitej!

 

Wybory do Sejmu jakie zostały przeprowadzone w dniu 13 października 2019 r. odbyły się wg Kodeksu wyborczego, który - wbrew gwarantowanym przez Konstytucję prawom - odebrał Polakom prawo do swobodnego kandydowania do Sejmu.

Konstytucja w art. 60 daje każdemu obywatelowi prawo do dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach. Oznacza to, że w wyborach do Sejmu każdy obywatel może ubiegać się o mandat posła „na jednakowych zasadach”. Każdy!

Miałem zamiar skorzystać z tego uprawnienia jednak Państwowa Komisja Wyborcza w orzeczeniu z dnia 31 maja 2019 r. poinformowała mnie, że polski Kodeks wyborczy nie przewiduje możliwości zarejestrowania indywidualnej kandydatury na posła. Oznacza to, że żebym mógł wystartować w wyborach do Sejmu i starać się o głosy wyborców musiałbym zostać jako kandydat wcześniej zaakceptowany przez jednego z partyjnych liderów, którzy nie tylko zadecydowaliby czy w ogóle mam prawo kandydować, ale także (gdyby ich decyzja była pozytywna) określiliby moje szanse jako kandydata umieszczając mnie na danej pozycji na ich liście wyborczej.

W ten sposób niepartyjny obywatel jakim jestem i jakim chcę pozostać, podobnie jak inni obywatele niepartyjni nie możemy ubiegać się o dostęp do służby publicznej w ogóle – jeśli nie uzyskamy wcześniej akceptacji jednego z partyjnych liderów.

A zatem inne są zasady określone dla obywateli niepartyjnych, którzy mogą ubiegać się o dostęp do służby publicznej w roli posła jedynie za zgodą obywateli – liderów partii, czyli na innych zasadach niż obywatel Jarosław Kaczyński czy obywatel Grzegorz Schetyna.

Obywatel Kaczyński nie tylko sam umieści siebie na pierwszym miejscu listy wyborczej zapewniając sobie 100% pewność uzyskania mandatu, to jeszcze swoich partyjnych ulubieńców – świadczących mu w trakcie kadencji różne uprzejmości posadzi na „jedynkach” w pozostałych okręgach zapewniając im pewny wybór.

Mniej ulubionych czy świadczących mu rzadziej usługi umieści na „dwójkach” i „trójkach” nieco zmniejszając ich szanse na wybór.

Tych obojętnych, ale dających nadzieję na wypełnienie listy da na dalsze miejsca i z nich praktycznie niewielu dostanie się do Sejmu. Jednak w istocie to obywatel Kaczyński – w swoim sektorze poparcia – zadecydował kto będzie posłem w Sejmie z jego formacji. Podobnie w swoim sektorze uczynił obywatel Schetyna, tudzież kilku innych obywateli-liderów partii, które wprowadziły posłów.

Obywatele bezpartyjni, którzy nie chcieli ani świadczyć usług partyjnym liderom, ani przynależeć do żadnej partii, ani żadnej grupy prawa do kandydowania nie mieli.

Ta sytuacja w sposób oczywisty rażąco narusza wspomniany artykuł 60 Konstytucji RP, ale także art. 96 określający warunki jakim podlegać mają wybory do Sejmu. Wybory te mają bowiem być: „Powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne (..)”.

Sytuacja, w której jeden obywatel ma prawo do obsadzenia samego siebie i swoich ulubieńców na pewnie biorących miejscach listy, a innych może wedle swojej arbitralnej woli w ogóle pozbawić prawa do kandydowania – nie spełnia w sposób oczywisty warunków powszechności i równości.

W praktyce także właściwość dużego okręgu wyborczego, w których jedynki w 99,99% pewnie wchodzą do Sejmu łamie zasadę bezpośredniości wyborów, albowiem decyzja o tym, kto zostanie posłem zapada nie przy urnie wyborczej, ale w momencie ustalania kolejności na listach wyborczych.

Przymiotnik „proporcjonalny” nigdzie nie został zdefiniowany, można go zatem rozumieć tylko tak, że wybory odbywają się w okręgach, w których liczba wyborców przypadająca na jeden mandat poselski - jest taka sama. Nie ma natomiast żadnych prawnych powodów, żeby ten przymiotnik konstytucyjny uważać za przymus stosowania tzw. „ordynacji proporcjonalnej” (w jednej z wielu jej wariantów) gdyż żadna z licznych odmian tzw. „ordynacji proporcjonalnej” nie daje ścisłego odzwierciedlenia preferencji politycznych społeczeństwa w parlamencie. Najwyraźniej widzimy to po różnicy wyborów do Sejmu i do Senatu. Partia Prawo i Sprawiedliwość otrzymała niespełna 44% poparcia w kraju, a w Sejmie w wyniku stosowania tzw. „ordynacji proporcjonalnej d’Hondta” ma 51% posłów. Natomiast w wyniku wyborów do Senatu prowadzonych w okręgach jednomandatowych, w wyborach większościowych ma 48% miejsc. Jak więc widać wybory większościowe w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych dały bardziej proporcjonalny wynik niż wybory prowadzone w wielomandatowych okręgach wg metody d’Hondta.

Tak więc Kodeks wyborczy, wg którego w dniu 13 października 2019 r. zostali wybrani posłowie do polskiego Sejmu odbierając obywatelom możliwość swobodnego kandydowania, naruszając art. 60 Konstytucji, naruszył także zasady jakim mają wg Konstytucji RP podlegać wybory do Sejmu zawarte w art. 96 Ustawy Zasadniczej.

Wybory, które odbyły się z rażącym naruszeniem konstytucyjnych praw obywateli nie mogą być ważne.

Wzywam Pana Panie Prezydencie RP żeby skorzystał Pan ze swoich uprawnień zawartych w art. 126 ust. 2, a także art. 191 ust. 1 pkt 1 i w oparciu o nie, pilnie zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie Kodeksu wyborczego naruszającego Konstytucję za nieważny.

Wzywam także, by skierował Pan wniosek do Sądu Najwyższego o uznanie wyborów do Sejmu za niekonstytucyjne i jako takie za nieważne, a następnie, by pilnie opracował Pan projekt ordynacji wyborczej zgodny z Konstytucją i po zatwierdzeniu go przez Senat skrócił kadencję Sejmu i rozpisał nowe, demokratyczne wybory, w których prawa obywatelskie będą szanowane – zgodnie z Konstytucją.

Polskich politologów, konstytucjonalistów, prawników, dziennikarzy (szczególnie dziennikarzy prasy katolickiej), biskupów – wszystkich, którzy mają jakikolwiek wpływ na opinię publiczną – wzywam do przerwania hańbiącej – zmowy milczenia na temat oczywistego podeptania praw obywatelskich. Nie tylko bowiem idzie o formalne złamanie Konstytucji i odebranie obywatelom prawa do kandydowania do Sejmu. To bezprawie skutkuje bowiem fatalną jakością Sejmu, który zamiast z reprezentantów Narodu składa się z ulubieńców jednego czy drugiego prezesa partii. Tak ułożony, a nie wybrany Sejm jest miejscem jałowego konfliktu, izbą pozorującą działalność i debatę.

Nie możecie – wszyscy, do których kieruję mój głos - milczeć w tak oczywistej i ważnej sprawie, kierując się wygodą, dbaniem o własny interes i w strachu o utratę korzyści płynących z dobrych relacji z władzą. Zabierzcie głos i działajcie dla przywrócenia nam – obywatelom RP – należnych nam praw, a Polsce – prawowitego Sejmu! Inaczej spadnie na Was hańba taka, jaka zawsze otaczała tchórzy i zdrajców.

 

Janusz Sanocki

Poseł VIII kadencji Sejmu

Nysa dnia 20 października 2019 r.

Źródło: Janusz Sanocki

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną