Sejmowa awantura

0
0
0
Klaudia Jachiwa w sejmie
Klaudia Jachiwa w sejmie / Youtube/ PolishFans TV

Gdy odbywała się inauguracja nowo wybranego Sejmu, wielu miało nadzieję, że opozycja opamięta się i skończy z wszczynaniem awantur. Miało o tym świadczyć głosowanie na funkcję marszałka Sejmu, którą niemal jednogłośnie z wyłączeniem Konfederacji, poparły wszystkie ugrupowania. Była to jakby odpowiedź na konsolidacyjne wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. W swoim optymizmie Jarosław Kaczyński zapędził się tak daleko, że nawet obwieścił zakończenie totalnej opozycji.

Rzeczywistość okazała się niestety inna.  Już pierwsze głosowania pokazały stare nawyki opozycji, teraz wzmocnione nową krwią sejmową w postaci posłów lewicy. A prawdziwą twarz pokazała opozycja podczas głosowania na funkcję sędziów Trybunału Konstytucyjnego i członków Krajowej Rady Sądowniczej. PiS zgłosił trzech kandydatów, w tym zdaniem opozycji, nie do przyjęcia kandydatury Krystyny Pawłowicz i Stanisława  Piotrowicza. Padały zarzuty, że Krystyna Pawłowicz jest za stara, chociaż nigdzie nie jest powiedziane, że sędzią TK nie może zostać ktoś, kto ma 67 lat. No a przy nazwisku Stanisława Piotrowicza  rozpętała się  prawdziwa burza. Padały zarzuty, że komuch, że jako prokurator w stanie wojennym szkodził oskarżonym itp.  PiS już dawno prześwietliło go pod tym kątem i nie stwierdziło, aby przyczynił się swoim aktem oskarżenia do skazania jakiegokolwiek opozycjonisty. Takie sprawy prowadził niezmiernie rzadko, a w jednym wypadku robił wszystko, aby pomóc oskarżonemu. Mówiono o tym wielokrotnie, a obecnie sytuację tę potwierdził w wywiadzie Mateusz Morawiecki, mówił, że prześwietlił dokładnie akta Piotrowicza i nie znalazł w nich jakiejkolwiek winy. A zarzut bycia wówczas członkiem PZPR brzmi w ustach opozycji absurdalnie.

Od dawna mają w sowich szeregach Dariusza Rosatiego, który w hierarchii pzperowskiej stał wysoko. A ostatnie wybory do parlamentu europejskiego? Kto znalazł się w koalicji zmontowanej przez Grzegorza Schetynę?  Zbratali się z prominentami aparatu PZPR w postaci Leszka Millera i Włodzimierza Cimoszewicza, którzy na plecach dawnych opozycjonistów z tak piękną kartą jak Grzegorz Schetyna, weszli do parlamentu europejskiego, aby tam dorobić sobie do emerytury. Trzeba ich było wesprzeć, gdy obóz władzy zabrał im wysokie apanaże i skazał na „głodowe” emerytury w postaci 2 tys. zł.  Oni byli przyzwyczajeni do wystawnego stylu życia, a nie do takiego, jakie wiodą całe rzesze polskich emerytów. 

Mając tyle na sumieniu opozycja ciągle tropi Piotrowicza, który ze swojej przeszłości już dawno się rozliczył. Teraz podczas głosowania w Sejmie z ławek poselskich wyszła grupa na czele z Klaudią Jachirą z przygotowanym wcześniej hasłem – hańba, które ochoczo było skandowane przez całą opozycję.

A prawdziwa awantura rozegrała się podczas glosowania do KRS. Wielu posłów zarówno z PiS jak i z opozycji zgłaszało awarię swojego systemu do głosowania. Działo się to podczas rozpoczętego głosowania. I wówczas jakaś rozhisteryzowana posłanka PiS rzuciła zdanie, że trzeba powtórzyć głosowanie, bo mogą przegrać. W ogólnym zamieszaniu marszałek Elżbieta Witek zarządziła ponowne głosowanie. Domagano się podania wyników tego przerwanego. Wrzeszczano, że w Sejmie dokonuje się oszustwa. W rzeczywistości marszałek miała prawo tak postąpić, a to, że nie podała wyników przerwanego głosowani, wynikło z tego, że nie miała do niego dostępu. Wokół tego rozpętała się wielodniowa burza. „Zaprzyjaźnione stacje telewizyjne” pokazywały kroczących posłów lewicy, którzy nieśli zawiadomienie do prokuratury na Elżbietę Witek o popełnieniu przestępstwa. Oczywiście cała opozycja złożyła wniosek o odwołanie jej z funkcji marszałka Sejmu.  W rzeczywistości odbyła się pokazowa akcja zadyma dla zadymy. PiS w wyniku wyborów ma zagwarantowaną większość sejmową i nie musi się obawiać żadnego głosowania. A tu miało miejsce jedynie  zamieszanie wokół awarii wysłużonego już systemu do głosowania i histeryczna wypowiedź jednej z posłów Zjednoczonej Prawicy. Nic więcej

Ta awantura sejmowa to jedynie przedsmak sytuacji, które nas czekają w obecnej kadencji Sejmu. Trzeba mieć świadomość, że będzie gorąco i nie liczyć na jakiekolwiek alianse z lewicą. Partia rządząca nie może sobie na to pozwolić. Bardzo źle przez wyborców PiS zostało odebrane poparcie dla przewodniczącej komisji rodziny, którą została przedstawicielka lewicy znana ze swoich radykalnych poglądów antyrodzinnych. PiS poparł ją, aby zablokować kandydata Konfederacji Grzegorza Brauna. Jest nadzieja, że z tego błędu będzie się musiał teraz wycofać. Udzielenie rekomendacji lewicy w tak ważnej  komisji jest całkowicie sprzeczne z programem prorodzinnym Zjednoczonej Prawicy.  Partia rządząca nie może sobie pozwolić na tak rażące wpadki, bo może ją to drogo w przyszłości kosztować.

A do awantur sejmowych urządzanych przez totalną opozycję zdążyliśmy się już przyzwyczaić i niczego innego przez kolejne lata nie oczekujemy. Wymagamy jedynie lojalności i uczciwych działań ze strony Zjednoczonej Prawicy, która nie może uśmiechać się z nadzieją w stronę lewicy.

Źródło: Iwona Galińska

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną