Sędziowie SN wydali opinię we własnej sprawie. Nie chcą, by ich dyscyplinować

Sędziowie SN na 40 stronach skomentowali projekt nowelizacji ustawy o sądach powszechnych, która wprowadza większe możliwości dyscyplinowania sądów. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nie jest to merytoryczna opinia, ale wyraz jakiejś emocjonalnej histerii. Jest tam bowiem mowa, że nowe przepisy przypominają stan wojenny, mogą doprowadzić do tego, że Polska opuści UE i jest sugestia, że prezydent chce ich wprowadzenia na wypadek, gdyby stracił władzę.
Sędziowie napisali m.in. "Podkreślenia wymaga, że formułowane obecnie w przestrzeni publicznej przez najwyższych przedstawicieli władzy ustawodawczej i wykonawczej zarzuty dotyczące sędziów stanu wojennego, sprowadzają się do tego, że stosowali oni dekret o stanie wojennym, bez uwzględnienia jego sprzeczności z normami wyższego rzędu. W istocie do tego samego dąży projektodawca, proponując surowe kary dyscyplinarne za odmowę stosowania przepisów sprzecznych z prawem europejskim i stosowanie wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE".
Napisali też: "Ewidentnym celem projektu jest także doprowadzenie do obsadzenia urzędu I prezesa SN przez urzędującego Prezydenta RP, na wypadek, gdyby przegrał on wybory prezydenckie w 2020 r. Obsadzenie odpowiednią osobą funkcji I prezesa pozwoliłby na przejęcie, przynajmniej wizerunkowej kontroli nad Sądem Najwyższym oraz, co ważniejsze, realnej kontroli nad Trybunałem Stanu".
Źródło: Redakcja