Zdradzamy tajemnice narodowo radykalnych ekstremistów i ich kłopotów ze służbami. Wywiad z Grzegorzem Ćwikiem naczelnym „Szturmu"

Grzegorz Ćwik, ur. 1986 - wydawca i redaktor naczelny "Miesięcznika na-rodowo-radykalnego Szturm". Publikuje także w "Polityce Narodowej". Ak-tywista i działacz narodowy.
W listopadzie 2019 roku w okresie przed i w trakcie Marszu Niepodległości doszło do licznych działań służb specjalnych wobec nacjonalistów. Czy mógłbyś przybliżyć, co się działo w ramach tych akcji?
Podobnie jak rok temu już od początku listopada ABW i policja nachodziły działaczy narodowych z szeregu organizacji i środowisk. Wypytywano ich o plany wyjazdowe na Marsz, zwłaszcza grupowe wyjazdy, pytano, z kim jadą, kiedy, w jaki sposób, dopytywano się także o środowisko i znane im osoby. Wszystkie te działania odbywały się nieoficjalnie, to jest bez oficjalnych nakazów czy wezwań na przesłuchanie. Podkreślano jednak, że w razie braku współpracy osoby takie muszą liczyć się z tym, że policja i ABW wróci, jednak z nakazami i o 6 rano.
Jak dużo osób było w ten sposób nachodzonych?
Sądzę, że w skali kraju co najmniej 100, być może więcej. Wiele osób było odwiedzanych po kilka razy. Ciężko orzec, czy wynika to z nadgorliwości bezpieki, czy po prostu bałaganu w tych służbach.
Jakie środowiska i organizacje zostały poddane takim naciskom?
Praktycznie wszystkie. Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny, Stowarzyszenie Niklot, Autonomiczni Nacjonaliści, 3Droga i Nacjonalistyczne Południe. Nie ominęły te represje także redakcji „Szturmu".
No właśnie, z tego, co wiem wobec Ciebie i „Szturmu" podjęto szczególnie pokazowe i polityczne akcje?
To prawda. 7 listopada najpierw byłem śledzony przez funkcjonariusza policji, następnie, gdy udało mi się natręta zgubić i wróciłem na chwilę do domu, zapukało mi do drzwi 6 oficerów ABW. Niestety, celem nie była już pogadanka, ale przeszukanie na polecenie prokuratora [...]. Pretekstem było to, że posądzono mnie o napisanie jakiejś broszury internetowej pod tytułem „Poradnik samotnego wilka", która to ma ponoć zawierać treści rasistowskie i faszystowskie.
Ponoć?
Tak, ponoć, bo nie tylko jej nie napisałem, ale nawet nie czytałem.
Jak przebiegało przeszukanie? Czy ABW wyjawiła, co jest rasistowskiego i faszystowskiego w tej broszurze?
Oczywiście, że nie. ABW jak to bezpieka zasłaniała się, że tylko „wykonuje rozkazy". Co nie zmienia faktu, że w ramach przeszukania, zarekwirowania szeregu przedmiotów i rozmowy z nimi doszło do szeregu kuriozalnych wprost sytuacji.
Czy możesz przybliżyć je?
Oczywiście. Zasadniczo bezpieka zarekwirowała mi kilka dysków, laptopa, telefony, koszulki, kilka flag, w tym z symboliką religijną, kilkadziesiąt drukowanych książek i broszur „Szturmu". Zarekwirowane zostały m.in. naklejki z napisem „Patrioci" i Orłem Białym. Na pytanie moje, czy to faszyzm, bezpieka odparła, że „prokurator to oceni". Zarekwirowane zostały m.in. naklejki z napisem „Patrioci" i Orłem Białym. Na pytanie moje, czy to faszyzm, bezpieka odparła, że „prokurator to oceni". Wlepki z Codreanu także spotkały się z moim pytaniem, czy był faszystą. Ten sam bezpieczniak odparł „no liberałem to on nie był". Ponadto faszystowska okazała się flaga z napisem „Szturm" oraz wspomniane druki naszego miesięcznika. Co ciekawe te oficer uznał za faszystowskie bez jakiegokolwiek zapoznania się z nim. Stwierdził tylko „mi to wszystko wygląda na faszyzm" – najwyraźniej wystarczyła mu do tego sama okładka.
Brzmi to trochę jak tragikomedia [...].
Dla mnie najbardziej żałosne w tym jest to, że do takiej pokazowej akcji mobilizuje się 6 ludzi, którzy przez to nie mogą walczyć z faktycznymi zagrożeniami dla Rzeczpospolitej. Nie ukrywajmy tego, że w razie realnego zagrożenia terrorystycznego ABW będzie całkowicie niewydolne.
No właśnie, terroryzm... Ten temat także się pojawia, bo przecież najście ABW 7 listopada to nie koniec represji systemu wobec Ciebie, „Szturmu" i środowiska nacjonalistycznego?
Faktycznie, wspomniałeś o terroryzmie, a właśnie o to oskarżyło nas PiS-owskie państwo w dniu 11 listopada. Ale od początku może opowiem. 11 listopada wyruszaliśmy w 2 samochodu do Warszawy. Nie dojechaliśmy jednak, gdyż po drodze zostaliśmy zatrzymani przez Wydział ds. walki z terrorem Komendy Stołecznej Policji. Nie podano nam żadnego realnego powodu, ot rzekomo zwykła kontrola. Po celowo przedłużanym przeszukaniu samochodu i sprawdzeniu naszych danych wezwano radiowozy z komend rejonowych i porozwożono nas po nich, dalej nie podając zarzutów. Dopiero po kilku godzinach dyspozycyjni policjanci raczyli nam wręczyć akty zatrzymania. Te zaś stwierdzały ni mniej, ni więcej, że zmierzaliśmy do Warszawy, aby dokonać zamachu terrorystycznego na Marsz Niepodległości.
Nacjonaliści zamierzali dokonać zamachu na Marsz Niepodległości? O to Was oskarżono?
Tak, dobrze słyszysz. My to przyjęliśmy wybuchem śmiechu i wesołości. Wiedzieliśmy już bowiem w tej chwili, że powtarzany jest w najmniejszych detalach scenariusz z zeszłego roku. Wtedy też 10 i 11 listopada dokonano zatrzymań nacjonalistów pod zarzutem rzekomego organizowania zamachu terrorystycznego.
Czyli teraz już nawet nie próbują udawać, że to nie mistyfikacja?
Oczywiście, że nie. I policjanci z terroru i z komend rejonowych nie kryli, że wszystkie te działania mają charakter polityczny, a oni jedynie wykonują polecenia „góry", czyli po prostu PiS-u. Po przedstawieniu nam zarzutów ponownie zabrano nas na przeszukania w naszych mieszkaniach, a do mieszkań osób spoza stolicy weszły jednostki policji z ich miast.
Miałeś 2 przeszukania w przeciągu 4 dni?
Tak, a policjant, który mnie wiózł, po drodze szybko zrozumiał, o co chodzi. Oczywiście nic nie znaleziono, żadnych substancji wybuchowych itp. Kuriozum była sytuacja, gdy jednemu z zatrzymanych policjant z terroru powiedział „już wiem, o co chodzi, spokojnie, rok temu wszystkie takie sprawy były umorzone szybko".
Policja dobrze Was traktowała?
Zasadniczo tak, widać było, że większość z nich jest tak samo zażenowana sytuacją co my. Choć dodać trzeba o kilku wypadkach, które z naszej strony spotkały się z powiadomieniem odpowiednich organów, m.in. prokuratury. Nie tylko dopytywano parę osób o poglądy, czego zakazuje Konstytucja, wyzywano ludzi od „neonazistów", wyśmiewano ich problemy zdrowotne, ale także odmówiono podania insuliny choremu na cukrzyce koledze, którego stan widocznie był bardzo zły. Na to ostatnie właśnie złożono zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Resztą zajmie się Biuro Spraw Wewnętrznych Policji.
Kiedy Was wypuszczono?
Późnym popołudniem i wieczorem 11 listopada. Tak samo, jak rok temu zatrzymanych o te same, wymyślone zarzuty.
Złożyliście zażalenia albo skargi na zatrzymanie?
Oczywiście, niedługo po zatrzymaniu, na zasadność zatrzymania, tak więc całość – znowuż jak rok temu – zakończy się na drodze sądowej. Nie mamy zamiaru im odpuszczać.
Rok temu sprawy takie zostały, jak rozumiem, umorzone?
Tak, dokładnie, a sąd uznał całkowitą bezzasadność zatrzymań i ich polityczne podłoże. Nie inaczej będzie w tym wypadku, z tym że tym razem jesteśmy zdeterminowani, aby wyjawić, od kogo pochodziły polecenia dokonania politycznych represji.
To wszystko, co mówisz, sprawia przykre wrażenie [...]
To są pod ogólnym względem identyczne działania i mechanizmy jak w okresie PRLu. Różni się to oczywiście natężeniem, w końcu jako państwo o ustroju demoliberalnym musimy chociaż udawać, że stosujemy się do określonych procedur i zasad. Podobnie działa nasze członkostwo w ONZ czy Unii. Tak czy inaczej, jest faktem, że to państwo rok rocznie angażuje ogromne środki i siły do tego, aby niewielka koniec końców grupka ludzi nie mogła wziąć udziału w Święcie Niepodległości. Zamiast tego serwuje się nam zatrzymania, fałszywe zarzuty, najścia do domów, poniżające traktowanie. Pomijając kwestie polityczne czy ideowe, to w wymiarze czysto ludzkim jest to zwykłym świństwem. [...]
Jan Bodakowski
Źródło: JB