Facetki z siusiakami w sporcie wymiatają konkurencje ze strony biologicznych kobiet

Tęczowa rewolucja zaczyna wychodzić bokiem nawet zaangażowanym lewakom. Problemem są między innymi faceci sportowcy, którzy jako faceci nie odnosili sukcesów w sporcie, ale po zadeklarowaniu bycia facetkami (i zachowaniu siusiaków), w sporcie kobiet zgarniają medale i uniemożliwiają biologicznym kobietom odnoszenie sukcesów w sporcie. Przeciwko tej patologii burzą się niektóre feministki. Jednak wszelkie krytyka tęczowej rewolucji nawet z pozycji lewicowych spotyka się z oskarżeniami o transfobie. Ofiara takich oskarżeń została niedawno pisarka J.K. Rowling, wcześniej za transfobkę uznano znaną tenisistkę Martinę Navratliovą.
Na antyPiSowskim portalu „Na temat” ukazał się artykuł „"J.K. Rowling właśnie zniszczyła Harry'ego Pottera, Wesołych Świąt". Czy ten tweet to koniec idolki?” autorstwa Aleksandry Gersz.
Z artykułu wynika, że J.K. Rowling literacka matka "Harry'ego Pottera" podpadła tęczowej rewolucji twittem uznanym za transfobiczny. Autorka propagujących okultyzm szkodliwych powieści dla dzieci i młodzieży napisała w nim: "Ubieraj się, jak chcesz. Nazywaj siebie, jak chcesz. Śpij z każdą osobą, która cię zechce. Żyj swoim wymarzonym życiem w pokoju i bezpieczeństwie. Ale zwalniać kobiety za stwierdzenia, że płeć jest prawdziwa?".
Twitt był wsparciem dla Mayi Forstater brytyjskiej ekspertki „od podatków, która w grudniu 2018 roku została zwolniona z pracy w organizacji non-profit zajmującej się globalnym rozwojem Centre for Global Development w Londynie”. Kobieta została wywalona z roboty „z powodu twittów krytykujących Gender Recognition Act – reformę ustawy, która gwarantuje w Wielkiej Brytanii możliwość zmiany płci oraz legalnej identyfikacji z nią”.
Brytyjski sąd uznał, że zwolnienie kobiety było zasadne. Sędzia uznał, „że przekonanie Forstater, że "materialna rzeczywistość nie powinna być łączona z 'gender' albo 'tożsamością gender'" nie jest chronionym filozoficznym światopoglądem. Dodał, że jej poglądy są "absolutystyczne", "obraźliwe", "wykluczające" oraz "niekompatybilne z ludzką godnością i fundamentalnym prawem człowieka". Zdaniem sądu zwolnienie kobiety za jej przekonanie nie było więc dyskryminacją”.
Za wywaloną z pracy kobietą opowiedziała się „J.K. Rowling, która w swoim twittie zadeklarowała swoją solidarność ze zwolnioną z pracy Brytyjką. Przed ponad 14,5 miliona obserwujących”.
Jak wynika a artykułu na antyPiSowskim portalu „Dawno jeden twitt nie zrobił takiej burzy. Głosów popierających niespodziewane stanowisko Rowling (chociaż już wcześniej spekulowano o jej transfobii – autorka kilka razy polubiła na Twitterze post krytykujący osoby trans) było mało. Nic w tym dziwnego, skoro autorka Harry'ego Pottera, kobieta-instytucja, zażarta przeciwniczka Brexitu, Donalda Trumpa i nacjonalizmu, od lat uważana była za ostoję "lewackich" wartości i strażniczkę praw człowieka”.
Zdaniem autorki tekstu słowa literackiej matki Harrego Potttera „niewątpliwie można uznać za transfobiczne, przyjęte zostały więc wyjątkowo źle. Jej fani nie dowierzali – oburzali się, płakali, krzyczeli. "Expecto transfobia", "W świecie J.K. Rowling można zamienić się w krzesło, ale biologiczna płeć jest niezmienna", "J.K. Rowling na zawsze zostanie już zapamiętana jako osoba, która mogła się zamknąć po 2007 roku, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiła" – to tylko niektóre z dziesiątek tysięcy tweetów poświęconych ukochanej autorce. "Transkobiety to kobiety. Transmężczyźni to mężczyźni. Osoby niebinarne to osoby niebinarne" – skomentowała organizacja LGBT GLAAD. Rowling otrzymała również w sieci przydomek TERF, który dla wielu internautów jest największą formą obrazy. To akronim od "trans-exclusionary radical feminist", co można przetłumaczyć jako radykalną feministkę wykluczającą osoby trans. Ekskluzywny feminizm jest powszechnie krytykowany – zajmowanie się prawami jedynie jednej grupy osób, czyli najczęściej białych i heteroseksualnych kobiet, w dzisiejszym świecie nie ma racji bytu. Preferowany jest feminizm inkluzywny, czyli taki, w którym miejsce dla siebie znajdą wszyscy – także osoby transseksualne. Co ciekawe taką inkluzywną feministką jest Emma Watson, czyli odtwórczyni Hermiony w filmowej serii o Potterze. Aktorka i aktywistka w 2018 roku wstawiła na Instagramie zdjęcie w koszulce z napisem "Prawa osób transseksualnych są prawami człowieka"”.
Jak wynika z artykułu „Transseksualne kobiety zdominują kobiecy sport. Dla jednych oszustwo, a dla innych wspaniała przyszłość” autorstwa Michała Kiedrowskiego opublikowanego na portalu ''Sport pl'' znana lesbijka „Martina Navratliova, legenda tenisa, która od lat walczy o prawa kobiet i mniejszości seksualnych została "transfobką" i wrogiem numer jeden dla walczących o prawa osób transseksualnych. Wszystko dlatego, że obawia się dominacji transseksualistek w kobiecym sporcie”.
Obawy gwiazdy tenisa były związane z tym, że amerykańskie „halowe mistrzostwa szkół średnich w lekkoatletyce w Connecticut” zostały zdominowane przez Terry Miller i Andrayi Yearwood — facetki z siusiakami będące kiedyś facetami.
Z artykułu na sportowym portalu wynika, że „Connecticut to jeden z 17 stanów w USA, gdzie transseksualne dziewczęta dopuszczane są do startu bez ograniczeń — na podstawie deklaracji. W siedmiu innych stanach USA wymaga się od zawodników na szczeblu szkół średnich, aby startowali według płci wpisanej w akt urodzenia. Jeśli zaś zawodnik czy zawodniczka uważają się za osobę transseksualną, wymaga się od nich przejścia procedury zmiany płci lub kuracji hormonalnej. Inne stany każdy przypadek osób transseksualnych rozpatrują osobno. Miller i Yearwood nie musiały przechodzić żadnych kuracji. Zresztą według większości lekarzy wszelkie procedury medyczne dotyczące zmiany płci należy wprowadzać dopiero po okresie dojrzewania”.
Jak ktoś nie zrozumiał obie ''zawodniczki'' to faceci z siusiakami jak wszyscy faceci przewyższający kobiety siła i masą. Faceci z siusiakami zostali uznani za facetki, bo zadeklarowali, że są facetkami.
Jak informuje autor artykułu na sportowym portalu „Międzynarodowy Komitet Olimpijski do 2003 roku nie dopuszczał osób po zmianie płci do rywalizacji na igrzyskach. Później pozwolił na olimpijski start tylko tym, które przeszły procedurę zmiany płci z operacją narządów płciowych włącznie. Dopiero w 2015 r. zmieniono przepisy i uznano, że wystarczy sama kuracja hormonalna. Zawodniczki transseksualne przez 12 miesięcy przed olimpijskim startem mają obowiązek utrzymywać poziom testosteronu w wyznaczonym przez przepisy limicie”.
Czyli na igrzyskach mogą startować facetki z siusiakami, które przez rok miały niższy testosteron niż mężczyźni.
Znana tenisistka manifestująca swoje lesbijskie skłonności sprzeciwiła się dopuszczeniu transeksualnych facetek do rywalizacji kobiet, bo jej zdaniem „mężczyzna może zdecydować się, zostać kobietą; brać hormony, jeśli tego życzy sobie organizacja sportowa, która ma pieczę nad zawodami, w których zamierza wystąpić; wygrać wszystko, co ma w zasięgu ręki i może nawet zarobić małą fortunę, a potem zmienić swoją decyzję i wrócić do robienia dzieci, jeśli tego zapragnie”.
Z artykułu na sportowym portalu można się dowiedzieć, że „Navratilova twierdzi, że samo przyjmowanie żeńskich hormonów nie wystarczy do wyrównania rywalizacji. Transseksualne kobiet mają bowiem przewagę z fizycznych cech męskich, uzyskanych we wcześniejszych latach — np. większej muskulatury i gęstości kości”.
Przykładem trans facetki, która była kiedyś facetem, i teraz wykasza w sporcie biologiczne kobiety, jest kolarka Rachel McKinnon - „Kanadyjka, która sześć lat temu w wieku 29 lat postanowiła zmienić płeć, została mistrzynią świata w sprincie w kategorii 35-44 lata”. Zdaniem Navratilovej „183 cm wzrostu i 89 kg wagi daje jej znaczącą przewagę w masie mięśniowej w stosunku do jej rywalek".
Za to, że tenisistka wyrażała swój sceptycyzm „wobec rywalizacji kobiet z penisami z kobietami, których identyfikacja płciowa zgadza się z płcią morfologiczną” została potępiona przez środowiska lewicowe, tęczowe i brytyjską prasę.
Upadek cywilizacyjny zachodu jest tak wielki, że nawet negowanie najbardziej absurdalnych tęczowych patologii jest politycznie niepoprawne i wiąże się z prześladowaniem i utratą pracy. Realia tęczowego totalitaryzmu sprawiają, że ludzie boją się mówić rzeczy oczywistych.
Jan Bodakowski
Źródło: Jan Bodakowski