Czy lewica z bezdomnych hoduje sobie bojówkarzy?

0
0
0
/

Bezdomność to ogromna tragedia. Za każdym razem, kiedy mijam pod warszawskim Mostem Świętokrzyskim (w jednym z najbardziej ekskluzywnych miejsc w Warszawie) śpiących bezdomnych, jestem wstrząśnięty. Wszystkim, którzy niosą pomoc potrzebującym, należy się szacunek i podziękowania. Niestety lewica lubi wykorzystywać tragedię ludzką dla swoich celów – papież Leon XIII w Rerum Novarum podkreślał, że trzeba walczyć z problemami społecznymi, również dlatego by nie było potrzebujących, którzy mogą zostać zindoktrynowani przez lewice.

Kilkadziesiąt minut spędzonych na rozmowach przy stoisku inicjatywy „stop 447”, przy którym polscy patrioci przed wejściem do warszawskiej stacji metra Centrum zbierają podpisy przeciwko bezpodstawnym roszczeniom żydowskim, sprawiło, że zadałem sobie kontrowersyjne pytanie „, czy lewica hoduje sobie bojówkarzy z bezdomnych”.

 

W latach 90 XX wieku lewica mogła liczyć na mieście na licznych zwolenników. Dziś pomimo gigantycznych pieniędzy z Unii Europejskiej, Niemiec, czy od amerykańskiej finansjery, a także wsparcia zachodnich i rosyjskich mediów, ma kłopoty kadrowe. Nie ma komu przyłazić na lewicowe manifestacje. Tym bardziej lewica nie dysponuje wystarczającą liczbą bojówkarzy do zastraszenia aktywności prawicowców na ulicach.

 

Obserwując lewicowe nieliczne manifestacje, żartowałem, że lewica powinna wynajmować pozorantów czy innych statystów, by zapewnić frekwencje na swoich demonstracjach. Dziś zaczynam się martwić, że kolejny raz moje żarty się urzeczywistniają.

 

Pomimo że bardzo porusza mnie cierpienie osób bezdomnych i mających problemy z uzależnieniem, do zadania sobie kontrowersyjnego pytania „czy lewica z bezdomnych hoduje sobie bojówkarzy” skłoniła mnie rozmowa z przeciwnikiem patriotów zbierających podpisy przeciwko 447.

 

Kiedy po zmroku, po południu, rozmawiałem z patriotycznymi wolontariuszami na warszawskiej Patelni (czyli placyku przed wejściem do metra), nagle jakiś facet podetknął mi pod nos swój telefon, na którym wyświetlał nagrany przez siebie filmik. Na filmiku było widać, jak patriotyczni wolontariusze odpychają od stoiska awanturującego się jegomościa, a potem jak jakiś chuligan usiłuje skopać jednego z wolontariuszy.

 

W pierwszej chwili myślałem, że to jeden z wolontariuszy, jednak posiadacz telefony zadeklarował się, że jest przeciwnikiem osób zbierających podpisy przeciwko 447. Filmik urzekł mnie swoją jakością. Był nagrany po zachodzie słońca. Mój telefon jest tak tani, że po zmroku robi zdjęcia i filmy złej jakości. Aparat jegomościa z racji na wspaniałą jakość filmu musiał być dość kosztownym urządzeniem.

 

Z kosztownym aparatem kontrastowała twarz posiadacza telefonu, specyficznie napuchnięta od alkoholu czy innych substancji, podrapana i zarośnięta. Pan wyglądał jak klasyczny bezdomny. O wiele lepsze, nowsze i drogie ubranie u bezdomnych mnie nie już nie dziwi, zapewne takie dostają od organizacji pomocowych (ja swoje tanie donaszam do chwili kiedy od prania i noszenia się rozpadnie). Nie mniej drogi aparat telefoniczny u bezdomnego trochę mnie zastanowił.

 

Z posiadaczem kosztownej komórki (podobnie jak z kilkoma innymi przeciwnikami wolontariuszy zbierających podpisy przeciwko 447) uciąłem sobie dłużą rozmowę. I zostałem po raz drugi zaskoczony. Pan, sądząc ze stylu narracji osoba uzależniona, był ewidentnie po lewicowej indoktrynacji. Osobnik powtarzał wdrukowane lewicowe, klasycznie trockistowskie, brednie o: białej rasie, która wymordowała miliony kolorowych, wyzysku kolonialnym, dzięki któremu zachód zbudował swój dobrobyt kosztem kolorowych mieszkańców Trzeciego Świata, Polakach mordujących Żydów dla ich złotych zębów, szmalcownikach z ONR zabijających Żydów, i o tym, że dziadkowie dzisiejszych narodowców to owi nazistowscy konfidenci. Trudno mi uwierzyć, że specyficzny, klasycznie lewacki zestaw bredni, byłby owocem przemyśleń osób bezdomnych stojących w kolejce do jadłodajni.

 

Od wolontariuszy zbierających podpisy przeciwko 447 dowiedziałem się, że są oni non stop atakowani fizycznie przez „pijaczków”. Zbiórka podpisów przeciwko 447 zarejestrowana jest jako zgromadzenie publiczne, w zgłoszeniu organizatorzy zwracają się o prośbę o ochronę ze strony policji. Gdy taka ochrona była pijaczki nie atakowały, niestety wbrew prośbom wolontariuszy policjami nie są obecni na patelni (choć ostatnio media rozpisywały się o ekscesach pisanych skinów w tym miejscu) i nie reagują na doniesienia o akcji zastraszania patriotycznych wolontariuszy.

 

Czasami tak jest, że pomimo tego, że nie chcemy, by elementy składowe składały się w politycznie niepoprawną całość. Nie chciałem dostrzegać w aktywności osób z marginesu zorganizowanej akcji, ale zindoktrynowany przez lewaków bezdomny z drogą komórką, nagrywający prowokacyjne ataki innych bezdomnych mających wywołać awanturę, a nawet to, że bolszewicy uważali lumpenproletariat za element klasowo bliski i opierali swój aparat terroru nie tylko na Żydach, ale i na ludziach z marginesu, wszystko to, wbrew mojej woli, układało się w jedną całość.

 

Cała ta sytuacja wzbudziła we mnie pytanie o to „czy byłem świadkiem efektów procesu, w którym lewicowcy (często za pieniądze podatników skierowane do organizacji pomocowych, kierowanych przez lewicowców, z budżetów samorządowych, przez ''liberalnych'' sprzymierzeńców lewicy) udzielaną pomoc wykorzystują swoją pomocową działalność do indoktrynacji osób w trudnej sytuacji”?

 

Moje zaniepokojenie pogłębiły wielokrotnie deklaracje pań z antyPiS pracujących w instytucjach pomocowych korzystających ze środków publicznych, które z pogardą mówiły o beneficjentach 500+. Nienawiść do PiS za świadczenie 500+ tych pań wynikała zapewne z tego, że straciły one władze nad osobami dotychczas uzależnionymi od ich łaski. Panie te dzięki temu, że decydował, kto otrzyma pomoc (sfinansowaną przez podatników), miały możliwość indoktrynacji i decydowania o losie potrzebujących. Teraz gdy biedota dzięki 500 plus zyskała niezależność ekonomiczną, panie utraciły soją władze, możliwość indoktrynowania biednych i decydowania o ich losie. 500+ ograniczyło lewicy zakres oddziaływania na biedotę i lewakom została tylko władza nad bezdomnymi.

 

Niezwykle inspirujące było też doświadczenie obserwacji werbalnych ataków emerytek z groteskowej opozycji na patriotycznych wolontariuszy zbierających podpisy przeciwko 447. Co kilkanaście minut podlatywały do patriotycznych wolontariuszek niczym harcownicy syte życie emerytki z antyPiSu, w typie pań, które pracowały w resorcie w latach swojej świetności. Panie podlatywały do wolontariuszy, bluzgały, i dokonywały taktycznego odwrotu. Prosiłem kilka z nich, by wyjaśniły mi, co jest złego w inicjatywie zbiórki przeciwko 447. Panie zdecydowanie nie chciały rozmawiać i przekonać mnie do swoich racji. Takie zachowanie jest mi doskonale znane z demonstracji groteskowej opozycji. Uczestnicy spędów antyPiS nie rozmawiają z mediami niezależnymi. Jedyną formą komunikacji jest wiązanka bluzgów. Wygląda to tak jakby seniorzy z antyPiSu mieli zakazane gadanie z przeciwnikami politycznymi, mieli przykazane nabluzgać wrogom i niepodejmowanie z nimi dyskusji – widać, że dla lewicy wolność słowa jest śmiertelnym zagrożeniem, nie tylko na Facebooku, You Tybe, ale też w kontaktach interpersonalnych (zapewne też dlatego lewicowe media apelują non stop, by nie rozmawiać o polityce w trakcie spotkań rodzinnych – taka rozmowa mogłaby rozbić bańkę medialną, w której znajdują się o otumanieni antypolska propaganda konsumenci lewicowej czy ''liberalnej'' propagandy). Dodam, że przejawami tego kuriozalnego sekciarstwa lewicy jest to, że antyPiSowcy nie odpowiadają na „dzień dobry” z ust swoich przeciwników politycznych, czy w wypadku emerytek z groteskowej opozycji przestają nosić broszki, bo taką biżuterię miała Beata Szydło.

 

Kolejną cechą charakterystyczną przeciwników wolontariuszy zbierających podpisy przeciwko 447 jest ich zoologiczny filosemityzm. Przeciwnicy patriotów uważają, że antysemickie jest stwierdzenie, że Żydzi domagają się nienależnych pieniędzy. Ci bardziej kumaci mówią, że na banerach zbiórki nie wolno pisać o żydowskich środowiska, bo nie wszystkie środowiska żydowskie wysuwają roszczenia. Kiedy zadałem panu filosemicie, które organizacje nie wysuwają roszczeń, pan zmarkotniał, bo nie potrafił wymienić organizacji niewysuwających roszczeń.

 

Oczywiście uwaga o generalizowaniu (w zapisie logicznym kwantyfikatorach) jest zasadna. Zapewne nie wszyscy Żydzi wysuwają roszczenia, ale zapewne też nie wszyscy SS mani mordowali Żydów, pewnie niektórzy pracowali w garnizonowych orkiestrach czy kuchniach. Czy z racji na to nie wolno nam mówić, że SS mani zabijali Żydów? Oskarżenia o antysemityzm pojawiały się u wszystkich przeciwników patriotów zbierających podpisy i u pijaczków, i u emerytek, i u osób w średnim pokoleniu. Przed laty straszak antysemityzmu (narzucony przez środowisko Gazety Wyborczej) rzeczywiście były skuteczny, dziś jest straszliwie anachroniczny, ale zwolennicy antyPiS zamknięci w bańce mydlanej ''liberalnych'' mediów tego absolutnie nie dostrzegają i żyją w rzeczywistości sprzed dwu dekad.

 

Jan Bodakowski

Źródło: Jan Bodakowski

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną