Żebrowski o walce Grzegorza Motyki z Brygadą Świętokrzyską na łamach "Wyborczej"

0
0
/ By To zdjęcie wykonał użytkownik Wikipedii i Wikimedia Commons Jarosław Kruk (Jrkruk).Jeśli chcesz wykorzystać to zdjęcie, proszę o jego podpisanie w następujący sposób:autor: Jarosław Roland Kruk / Wikipedia, licencja: CC-BY-SA-3.0W przypadku zamies

Leszek Żebrowski opisał w mediach społecznościowych, jak Grzegor Motyka walczył z Brygadą Świętokrzyską na łamach "Gazety Wyborczej".

Żebrowski napisał:

"Nie po raz pierwszy ktoś się porywa z motyką na słońce. I nie po raz pierwszy robi to doc. Grzegorz Motyka z Brygadą Świętokrzyską. Niestety, chluby mu to nie przynosi, bo za każdym razem strzela kulą w płot. Tak było np. 6 marca 2018 r. w "Gazecie Wyborczej" (zob. "Lekcja dla premiera Morawieckiego. Jak Brygada NSZ trzech Żydów spotkała"), gdy wymyślił składanie kwiatów rzekomo "na cmentarzu Brygady w Monachium". Tam takiego cmentarza tam nie było i nie ma.
Polski premier złożył kwiaty i zapalił znicz na nagrobku następujących osób, które zmarły w Monachium i okolicy tuż po zakończeniu wojny. Na nagrobku są ich nazwiska: Stanisław Pilch; dr Marian Dembiński; Marian Wiśniewski; Jan Mroczek; Władysław Niezgoda; Zdzisław Sowa; Wiktor Kubata; prof. dr Władysław Radwanowicz i Tadeusz Szczap. Wszyscy byli ofiarami II w. św. Ci Polacy uwolnieni z obozów jenieckich i koncentracyjnych oraz z robót przymusowych byli w takim stanie, że nie udało się ich już uratować. Żaden z nich nie był żołnierzem Brygady!
Drugą "bombą" miał być cytat z książki jakoby Jana Jaxa-Maderskiego, "Na dwa fronty. Szkice z walk Brygady Świętokrzyskiej NSZ" (Lubin 1995). Autor w istocie miał na imię Jerzy a cytat został przez Motykę... sfałszowany, albowiem chciał on osiągnąć szczególny efekt w celu wykazania, jak to Brygada Żydów mordowała. Złapany na kłamstwach i opisany w przestrzeni publicznej, do dziś za to nie przeprosił.
30 grudnia 2019 r. wziął się za bardzo specyficzne porównanie: "Żydowscy powstańcy zabili więcej Niemców niż Brygada Świętokrzyska". Oczywiście, stwierdził to w tej samej "Gazecie", która słynie z wyjątkowego zamiłowania do prawdy i rzetelności".

Dodał też:
"Po uprzedniej kompromitacji i osławieniu się płytkimi przemyśleniami - tym razem uznał, że można ugodzić Brygadę inaczej, choć współmierności między działaniami Brygady a powstaniem w getcie nie ma. Co więcej, nawet wśród historyków i publicystów żydowskich toczy się spór, czy faktycznie było to powstanie.
Ale ważniejsze są inne "ustalenia" Motyki: wg niego, w walkach Brygady od sierpnia do grudnia 1944 r. zginęło najwyżej kilkudziesięciu Niemców, licząc z członkami formacji wschodnich. Odnośnie getta Motyka przytacza dane z raportu J. Stroopa, że w getcie zginęło 16 funkcjonariuszy niemieckich (w tym kilku Niemców, reszta to żołnierze i policjanci z formacji pomocniczych i mniejszościowych). Czyli mamy po stronie Brygady (na podstawie tak przedstawionych danych) cztery - pięć razy więcej strat zadanych Niemcom i ich kolaborantom przez BŚ niż strat Niemców i ich kolaborantów getcie.
I to ma być argument, że "żydowscy powstańcy zabili więcej Niemców niż Brygada Świętokrzyska"? A według pokrętnej logiki i gazetowej arytmetyki "dużo słabiej uzbrojeni powstańcy w getcie warszawskim w kwietniu-maju 1943 r. zadali nazistom zbliżone straty". I co tu komentować?
Jeszcze jedna rzecz wymaga wyjaśnienia. Otóż Motyka pisze: "Miało też dojść do dwóch dużych bitew z nazistami. Pierwsza, w Radoszycach, miała miejsce 2-3 września, ale stoczył ją oddział AK, a NSZ-owcy, którzy incydentalnie włączali się do boju, przypisali sobie potem jego zasługi". I dalej to komentuje: "starcie pod Radoszycami jest przedmiotem sporu z żołnierzami AK, których zdaniem NSZ nie wziął udziału w walce". Szkoda, że autor nie podaje żadnych danych na temat owych żołnierzy AK, którzy to kwestionują. Są to zapewne nadworni relanci w stylu Andrzeja Wielowieyskiego, czy Tadeusza Filipkowskiego. A przecież w tej sprawie dysponujemy licznymi, szczegółowymi dokumentami. Są one zamieszczone m.in. w książce Wojciecha Borzobohatego "Jodła. Okręg Radomsko-Kielecki ZWZ-AK 1939-1945" (Warszawa 1988). Czyżby docent Motyka do dziś się z nią nie zapoznał? W aneksie nr 38 (s. 471-472) publikowany jest meldunek dowódcy 2 pp Legionów AK, mjr. Antoniego Wiktorowskiego "Kruka":
"... npl został sprowokowany do walki przez NSZ" i dalej: "Npl został powstrzymany ogniem NSZ w m. Radoszyce i przed tą miejscowością rozpoczął walkę ze strony Grodziska". Naprawdę nie ma wątpliwości, że były tam oddziały NSZ: "W Radoszycach akcją ze strony NSZ dowodził kpt. "Stefan" [kpt. Tomasz Rzepecki - przyp. LŻ] z oddziału "Bohuna" [ppłk Antoni Szacki - przyp. LŻ]".

W końcu stwierdził:
"W aneksie nr 43 (s. 478-479) mamy pismo SS-Obersturmbannführera Joachima Illmera o tej walce: "W Radoszycach oddział ten [dowodzony przez ppłk. von Vultejusa - przyp. LŻ] został zaatakowany z kierunku północnego, zachodniego i południowego przez rzekomo należącą do "AK" grupę bandytów "NSZ" pod dowództwem kapitana "Stefana" z widocznym dążeniem, by oddział podpułkownika v.[on] V.[ultejusa] otoczyć w Radoszycach".
Jakby tego było mało, w "Kronice 204 pp piechoty Ziemi Kieleckiej NSZ" (opublikowanej przed prawie trzydziestu laty, powinna więc być doc. Motyce doskonale znana) mamy informację, że wkrótce nadciągnęły na teren bitwy oddziały NSZ-AK kpt. Józefa Wyrwy "Starego" i kpt. Wiktora Matyni "Karola" i "Niemcy zostali wykończeni". Joachim Illmer (szef policji i Sicherheitsdienst w Radomiu) w swym raporcie określił oddziały NSZ jako "narodowo-polskie grupy bandytów".
No więc jak, NSZ nie brał udziału w tej walce, czy jednak ich udział był bardzo znaczny?
Nie dysponujemy archiwami BŚ NSZ, dotyczącymi akcji zbrojnych i przeprowadzanych operacji. Zachowały się tylko nieliczne meldunki, ale i one dają pojęcie, jakie straty ponosili Niemcy i ich pomocnicy z tzw. formacji wschodnich (SS-Wachmannschaften i Ostlegionen). Np. ze zbiorczego meldunku por. Mieczysława Godziszewskiego "Mieczysława" (z II oddziału sztabu BŚ) wynika, że np. w zasadzce w Marcinkowicach 20 grudnia 1944 r. zginął jeden Niemiec, czterech Ukraińców i dwudziestu "Mongołów" (byli to głównie Tatarzy w służbie niemieckiej oraz dwóch Rosjan i dwóch Gruzinów). Czyli łączne straty po stronie niemieckiej wyniosły 25 żołnierzy (BŚ straciła jednego żołnierza, miała też rannych). Czyli jedna, niewielka akcja oddziału Brygady przyniosła Niemcom ponad 1,5 raza więcej strat niż w trakcie całej pacyfikacji getta w okresie kwiecień - maj 1943 r.

Ciekawe, czy doc. Motyka zmieni wreszcie sposoby liczenia i prezentowania swych "badań". A warto, bowiem historyk całe życie powinien uczyć się historii".

Źródło: Facebook

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną