W oparach politycznego absurdu

Zdołaliśmy się do tego przyzwyczaić, że żadne działania totalnej opozycji nie mogą nas zadziwić. Ani wygłaszane orędzia do narodu przez marszałka Senatu, ani prowadzenie własnej polityki zagranicznej przez trzecią osobę w państwie, ani przeróżne kuriozalne manifestacje i nie mniej absurdalne wypowiedzi czołowych polityków opozycji. Wszystko to już przerabialiśmy. I gdy się dzieje to tu, w naszym domu, to jeszcze nie jest aż takim problemem, jak przeniesienie naszych sporów za granicę. Tak już było podczas ubiegłej kadencji naszego parlamentu. Ciągle ktoś z opozycji jeździł na skargę do Brukseli i prosił obce władze o pomoc.
To już było, ale teraz doszły absurdy w wykonaniu marszałka Senatu, który poczuł się, jak wódz narodu i prowadzi alternatywną politykę do działań głowy państwa i polskiego rządu. Traktuje Senat jako swój folwark, zapominając o tym, że ten organ państwowy tylko kilkoma glosami tzw. niezależnych senatorów znalazł się w rękach opozycji. Nadal PiS ma w nim tyle głosów, jak i opozycja. Dla marszałka Grodzkiego Senat to on i bezprawnie zaprasza do Polski Komisję Wenecką, która ma opiniować naszą nowelizację ustaw sądowych. Zgodnie z konstytucją zaprosić ją może jedynie prezydent, parlament oraz MSZ. Komisja Wenecka bardzo się z tego zaproszenia ucieszyła, bo nikt jej już do siebie nie zaprasza i wszyscy wiedzą, że przyjechała do Polski z gotowym raportem, który ma rzekomo ogłosić dopiero dzisiaj.
Marszałek Grodzki zaprosił także na posiedzenie komisji senackiej prawników europejskich. Witał ich z wielką atencją i prowadził obrady w polskim Senacie po angielsku. Zagraniczni prawnicy zostali zaproszeni, ale nikt nie pomyślał o przedstawicielach Ministerstwa Sprawiedliwości. Dla nich zabrakło miejsca. Zagraniczni eksperci mądrzyli się, udzielając nam rad legislacyjnych, zapominając przy tym, jaka sytuacja jest z praworządnością we Francji, w której policja w wyjątkowo brutalny sposób, często na trwałe okaleczając ludzi, tłumi demonstracje, jak Hiszpania zdecydowanie ignoruje wyrok TSUE, argumentując to stosowaniem prawa hiszpańskiego we własnym kraju. Z Polską jest inaczej. Trzeba ją ciągle pouczać, stawiać do kąta, straszyć konsekwencjami, a wszystko dlatego, że pewna grupa osób permanentnie bruździ przeciwko własnemu krajowi w Brukseli.
Do UE już zdążył pojechać ze skargami marszałek Grodzki. Władze brukselskie nie mogąc zrozumieć o co właściwie chodzi tym Polakom, którzy gotowi są wydłubać sobie oczy, organizują debatę w Parlamencie Europejskim na temat praworządności w Polsce. Zapewne myślą, że panuje tutaj taki reżim, który tylko czekać wyprowadzi czołgi na ulice miast. Przyjeżdżają do reżimowego kraju i widzą, że marsz zbuntowanych sędziów organizowany jako Marsz Tysiąca Tóg przebiega spokojnie i jest dodatkowo ochraniany przez policję. Nadal jednak Komisja Europejska występuje do TSUE o środki tymczasowe ws. Izby Dyscyplinarnej. Unijny komisarz Nicolas Schmit powiedział na konferencji prasowej w Strasburgu: „Kolegium postanowiło upoważnić służby prawne do wystąpienia o środki tymczasowe do Trybunału Sprawiedliwości związane z procedurą o naruszenie prawa UE, zainicjowaną przez KE w sprawie reżimu dyscyplinarnego dla polskich sędziów”.
I znów KE zwołała debatę na temat praworządności w Polsce. Nikt się tam nie zajmuje sytuacją we Francji, gdzie policja ostatnio brutalnie stłumiła protest francuskich prawników. Parlament Europejski odrzucił wniosek EKR o debatę ws. praworządności we Francji. Tam praworządność ma się dobrze, natomiast w Polsce trzeba bronić grupy zbuntowanych sędziów, którzy nie chcą uznać Izby Dyscyplinarnej SN.
To co się działo w PE podczas tej debaty to jedna wielka żenada. Europosłowie opozycji wściekle atakowali swoich kolegów ze Zjednoczonej Prawicy, rzucając w ich stronę obelgami. Aż wstyd przed Europą, która postrzega nas jako zidiociałych zakapiorów, przenoszących swoje kłótnie na arenę międzynarodową. Żaden inny kraj nie stosuje takich nikczemnych praktyk.
Jednocześnie w tym samym dniu przyjechali do Strasburga przedstawiciele stowarzyszeń Themis i Lustitii, aby prosić swoich europejskich przyjaciół o pomoc. Na zorganizowane przez nich spotkanie przedostał się jakoś Patryk Jaki i pomimo protestów sędziów wygłosił do nich przemówienie. „Macie pomagać ludziom, a nie bawić się w europosłów” – mówił i pytał się dlaczego teraz są tak aktywni, a milczeli, gdy ich koledzy sędziowie wypuszczali z więzień niezwykle groźną mafię pruszkowską, gdy zapadł skandaliczny wyrok za zabójstwo na oczach dzieci mężczyzny, który ochlapał błotem przyszłych zabójców. Milczeli, gdy 150-latkom oddawano nieruchomości, a weteranów wojennych wyrzucano z ich mieszkań. Wtedy siedzieli cicho.
Wstyd i hańba za działanie współczesnej Targowicy. Wstyd i hańba za sędziów „niezłomnych”, których działalność najlepiej spuentował Zbigniew Ziobro podczas przemówienia w Senacie. „To rozrośnięta i rozbuchana korporacja, która działa niczym państwo w państwie, które znalazło się poza kontrolą demokratyczną”.
Źródło: Iwona Galińska