Myśliwce piątej generacji gotowe na Iran

0
0
0
/

Zdaniem emerytowanego generała pułkownika Davida Deptuly z trzydziestoma czterema latami służby za sobą Amerykanie mają tajną broń przeciwko Iranowi. Są nim myśliwce piątej generacji.

Używanie lotnictwa przez Stany Zjednoczone ma długą tradycję. To właśnie F16A, F15C i F15E podczas operacji Pustynna Burza latały nad płonącymi polami naftowymi Kuwejtu. Dla niektórych planistów siedemnasty stycznia 2020 był czasem kluczowym, bo wtedy była okrągła rocznica rozpoczęcia Pustynnej Burzy. Poznanie amerykańskiego spojrzenia na użycie lotnictwa pozwala na zweryfikowanie naszym możliwości, a także na odkrycie w jaki sposób USA postrzega nowe technologie wojskowe.

Nie stanowi żadnej tajemnicy, że myśliwce F-22 i F35, a także bombowiec B-21 mają nowe możliwości w porównaniu ze starymi. Zdaniem Amerykanów stanowią one odpowiedź na konflikty asymetryczne. Jednak w pełnej ocenie brakuje stwierdzenia o awaryjności rozwiązań, problemów ze wdrożeniami i cięć w finansowaniu budżetu dla wojska. Tymi kwestiami Deptula się nie zajmuje. Uważa, że wspomniana wcześniej trójka samolotów pozwala na uzyskanie przewagi. Sądzi, że Iran posiada wiele możliwości w działaniu operacyjnym. Posiada między innymi zaplecze w postaci pocisków przeciwlotniczych o średnim zasięgu. Korzystają również ze zdalnie sterowanych dronów. Wskazuje, że obok tego posiadają spore możliwości w zakresie działań w ramach technologii komunikacyjnych armii, bo posiadają możliwości operowania w sieciach komputerowych przeciwnika (przy założeniu, że sprostają ich zabezpieczeniom).

Deptula wskazuje, że lotnictwo już w latach dziewięćdziesiątych ukazało swoją potęgę. Amerykanie używali samolotów przez czterdzieści trzy dni dla osiągnięcia celów operacyjnych. Wedle jego oceny cztery dni zajęły działania naziemne. Uważa, że korzystanie z armii lądowej stanowi przeżytek. Sądzi, że powinno ją zastąpić lotnictwo dla „wykroczenia poza staroświeckie konwencje łączące wojnę z dużą liczbą żołnierzy na ziemi jako głównym elementem”. Tak sądzi, że Stany Zjednoczone tylko włączają się w „niekończące się wojny”. Za cel stawia uzyskanie sukcesu w krótkim czasie.

Uważa, że połączenie uderzenia cybernetycznego z lotnictwem umożliwi upadek Iranu. Łączy w swej wizji te działania z osłabieniem programu jądrowego, osłabieniem zaufania Irańczyków względem armii i „zduszenie ich regionalnego wpływu”. Zarazem wskazuje, że wyposażenie wojska wzmacnia ochronę przestrzeni powietrznej. Zarazem cele nie są zgrupowane, ale rozproszone, co ogranicza skutki ataku. Iran jako atut ma możliwość zaatakowania sąsiadów, co jest dla Stanów Zjednoczonych katastrofą.

Wskazuje że F-22, F-35 i B-12 na tle poprzednich generacji samolotów wyróżniają się możliwością oddziaływania na otoczenie. Zawarta w nich sfera cybernetyczna ochrania ich przed atakiem, a także zwiększa zdolności współpracy z innymi jednostkami. Projekty oparte o tak zwaną niewidzialność (stealth) oznaczają, że są trudniej wykrywalne dla radarów. Wskazane przez Deptule samoloty mają również możliwość prowadzenia wojny elektronicznej. W porównaniu do innych mają większe szanse przeżycia w środowisku zdominowanym przez ochronę przeciwlotniczą.

Ochrona kanałów komunikacyjnych i przetwarzanie danych w czasie rzeczywistym widzi jako atut piątej generacji myśliwców. Nie wymagają już sztabu ludzi. Mają one w tym zakresie większą samodzielność. Zarazem Stany Zjednoczone posiadają sto osiemdziesiąt siedem F-22, połowę mniej niż potrzebują siły powietrzne, F-35 ze wstrzymaną produkcją, a także B-21 nie nadające się do działań do przynajmniej 2025 roku. Opracowany w technologii niewidzialności Northorn B-2 Spirit to ledwie dwadzieścia sztuk.

Dla Deptuly sytuacja jest jasna. Rząd USA potrzebuje wydania po osiemdziesiąt milionów dolarów na F-35 i rozbudowę arsenału. Teraz bowiem amerykańska siła uderzeniowa straciła wiele ze swojego potencjału i częściowo istnieje tylko na papierze. Tym samym pewną ironię powoduje stwierdzenie, że Stany Zjednoczone są gotowe do działania. Zasięg opisanych maszyn mieści się między dwa a trzy tysiące kilometrów. Jednak połowa tego oznacza realne możliwości operowania. Z jednej strony Amerykanie mają świadomość możliwości jakie dają im posiadane technologie, a z drugiej ścierają się z finansami. W tej perspektywie rodzi się domniemanie, że wbrew niektórym głosom tradycyjna wojna z Iranem nie jest teraz na rękę USA, zwłaszcza jeśli się popatrzy przez pryzmat realiów ich uzbrojenia.

Jacek Skrzypacz

 

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną