Trader21 zauważa, że demokracja jest skazana na kryzysy ekonomiczne

Trader21, znany inwestor, na antenie w Realu24 zwrócił uwagę, że kryzysy ekonomiczne muszą pojawiać się w państwach demokratycznych.
Wynika to z tego, jak tłumaczył Trader21, że każdy rząd myśli kategoriami od wyborów do wyborów. Rządzący zdają sobie sprawę, że wielkim sukcesem będzie, jeśli porządzą drugą kadencję, ale bardzo wątpliwe są kolejne. W związku z tym także myślenie w perspektywie 20,30, a nawet 50 lat z punktu widzenia aktualnie rządzących nie ma sensu.
Można dodać, że chociaż co i rusz pojawią się wizje typu Polska 2030 Donalda Tuska, to są one całkowicie odrealnione i mają na celu jedynie zdobycie społecznego poparcia. Gdyby nawet rząd przyjął konkretny plan na najbliższe dziesięciolecia, to wątpliwe, żeby jego następcy chcieli go kontynuować - wyobraźmy sobie, że PO kontynuuje coś, co wprowadził PiS...
Także i w Polsce obecnie mówi się, że chociaż inflacja rośnie, to Rada Polityki Pieniężnej opóźnia podwyższenie stóp procentowych i zrobi to dopiero po wyborach. Wtedy Polacy odczują to jednak dotkliwiej, niż gdyby zrobili to mniejszymi krokami jakiś czas temu.
Poważne podejście do gospodarki oznacza natomiast realizowanie planów, które obejmą dziesięciolecia.
Źródło: Redakcja