Czy koronawirus jest testem inżynierów społecznych?

Nie chcę przesądzać o źródłach koronawirusa, których nie zna, co oficjalnie przyznało, nawet WHO. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że sytuacja związana z koronawirusem jest idealnym poletkiem doświadczalnym dla inżynierów społecznych, którzy projektują Nowy Wspaniały Świat.
Po pierwsze, koronawirus jest okazją, aby zobaczyć, jak wiele ograniczeń może wprowadzać władza w momencie, kiedy społeczeństwo jest wystraszone. Niestety, jak wiele na to wskazuje, nawet w Polsce, może sobie pozwolić na bardzo, bardzo dużo, a obywatele zgodzą się na to dla "własnego dobra".
Po drugie, koronawirus jest sprawdzianem tego, co naprawdę liczy się dla ludzi, o co będą się bić. Kiedy wybuchła epidemia, kościoły opustoszały, ale za to zapełniły się sklepy. Krzyży nie brakowało, ale papieru toaletowego już tak. Widać w czym ludzie pokładają nadzieję, czego im brakuje, w jakich perspektywach myślą.
Po trzecie, koronawirus świadczy o tym, że narodowe i globalne kataklizmy z reguły cementują władzę, o ile ta pokaże społeczeństwu, że je w jakiś sposób kontroluje.
Po czwarte, koronawirus jest okazją, aby wypróbować nowe metody kontroli społecznej, wprowadzić nowe "tymczasowe" ograniczenia wolności i metody inwigilacji, które zostaną z nami zapewne na zawsze.
Po piąte, koronawirus jest okazją do przebudowania gospodarczego i politycznego świata, stworzenia nowych społeczeństw i nowych gospodarek. Następuje kolejny gigantyczny transfer bogactwa. Niestety nie od bogatych do biednych, ale od biednych do bogatych. Miliony staczają się w nędzę, ale niektórzy zarabiają krocie na kryzysie.
Źródło: Michał Krajski