Ludzkość pogrąża się w chaosie? Czy grożą nam radykalizmy światowe?

Często zastanawiamy się, jaki będzie świat po zarazie obecnie panującej. Takie światowe wydarzenia zawsze pozostawiają po sobie ślad. Kiedyś taką cezurą była II wojna światowa. Mówiło się – ach to było przed wojną, inny świat, inne czasy. Pamiętam z mojego dzieciństwa, świat sprzed wojny jawił mi się zawsze jako kraina szczęśliwości. Według wspomnień moich dziadków, rodziców wszystko co było przedwojenne stawało się lepsze, piękniejsze - począwszy od kulinariów, modelu życia, a skończywszy na budowaniu świta opartego na moralnych wartościach.
Teraz zapewne będzie podobnie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę sprawy ekonomiczne. Wszyscy wiemy, że czekają nas trudne lata recesji, kryzysu gospodarczego, porównywalnego do tego, jaki ogarnął świat z początków lat trzydziestych. To wówczas oprócz ogromnych zawirowań gospodarczych rodziła się fascynacja radykalnymi ideami. W Europie na tej glebie powstał nazizm, faszyzm i komunizm. Europa była zafascynowana ideami socjalistycznymi, które zdobyły Stany Zjednoczone. Zawsze na podłożu bezrobocia, spadku poziomu życia, niepewności jutra, często walki o przetrwanie rodzą się niepokoje społeczne. Podobnie może być i teraz, bo do tych wszystkich przesłanek trzeba jeszcze dodać obecną izolację społeczeństwa i stojące niemal u wrót widmo kryzysu. Wszystko to może stworzyć nową rzeczywistość, w jakiej znajdzie się współczesny świat.
Europa Zachodnia wydaje się wychodzić z kryzysu zdrowotnego. W poszczególnych krajach od pewnego czasu spada liczba zgonów i zachorowań. Rządy Hiszpanii, Włoch, Francji szykują się do luzowania restrykcji i związanej z tym gospodarki, ale do powrotu do normalności jeszcze bardzo daleka droga. U nas podobno, według jednego z profesorów medycyny, znaleźliśmy się w szczycie zachorowań. Rząd bardzo ostrożnie stara się luzować restrykcje narzucone społeczeństwu. Jedno jest pewne – zarówno na Zachodzie jak i u nas, nie ma nic pewnego, wszystko się jeszcze może zdarzyć, a perspektywy nie napawają optymizmem.
Europa żyjąca dotąd beztrosko nie zastanawiała się nad swoimi oszczędnościami. Szacuje się, że aż 41 proc. mieszkańców tego kontynentu nie gromadzi żadnych oszczędności. Trochę lepiej wypadają Polacy, którzy wprawdzie nauczyli się oszczędzania, ale ich zasoby są bardzo niewielkie – średnio ok.13 tys. zł.
Najbardziej dotknięte zarazą Włochy zmagają się z wielkim kryzysem. Państwo, które znaczną część swoich dochodów czerpało z turystyki, teraz może o niej zapomnieć przez długie miesiące. Najbardziej ucierpiał najbogatszy region Włoch – Lombardia. To na północnych Włochach opierała się gospodarka. Lombardia wychodzi z tego porządnie poobijana. A co z południem kraju zawsze biedniejszym i przysparzającym władzom trosk zarówno społecznych jak i gospodarczych?
Już pod koniec marca na Sycylii miało miejsce plądrowanie sklepów. Niepokoje wzbudziło bankructwo największego operatora promów oferujących połączenie z resztą kraju. Zamieszanie to wykorzystały miejscowe gangi, zwłaszcza w Palermo. Na kryzysowej sytuacji mafia może znowu próbować przejąć administracyjną kontrolę nad tym regionem. Państwo wysłało dodatkowe patrole skierowane głównie do ochrony sklepów zarówno przed zorganizowanymi gangami, jak i atakami zwykłych zubożałych obywateli.
W Stanach Zjednoczonych, które są głównym epicentrum zarazy coraz bardziej realne stają się niepokoje społeczne. W samym Nowym Jorku epidemia znacznie przetrzebiła armię policjantów, którzy zostali zarażeni koronawirusem. A to nie sprzyja zwalczaniu drobnych przestępstw. Szacuje się, że bezrobocie w tym najpotężniejszym kraju świata osiągnie 16 proc.
Zarówno w Europie Zachodniej jak i w USA znane są nam obrazki najbardziej ekskluzywnych witryn sklepowych zabitych dyktą z obawy przed rabusiami.
W Norwegii w marcu odsetek bezrobotnych wzrósł z 2,3 do 10,4 proc. W Hiszpanii od początków marca zwolniono z pracy ponad 800tys. Lewicowy rząd Hiszpanii jeszcze przed epidemią opracowywał wprowadzenie dochodu gwarantowanego. Rozwiązanie, że za samo istnienie dostaniemy pieniądze, budzi jedynie marazm i pogłębianie się jeszcze bardziej gospodarki. Takie kontrowersyjne rozwiązanie nie sprawdziło się w żadnym kraju na świecie.
W Niemczech i Austrii wprawdzie liczba zwolnień z pracy jest ograniczana, ale zostaje to utrzymane dzięki zmniejszaniu czasu pracy. Jest to jedynie pudrowanie problemu. Wielu krajach Europy Zachodniej kryzys epidemiczny nałożył się na zły stan gospodarki, który już powodował kryzys ekonomiczny. Do tego dochodzi jeszcze kryzys emigracyjny, który spowodował wzrost bezrobocia.
Jak na razie, ludzie spętani strachem spowodowanym pandemią nie wywołują większych niepokojów, ale co będzie, gdy zaraza nas w końcu opuści i zostanie po niej spalona ziemia, którą trzeba będzie zagospodarować?
Iwona Galińska
Źródło: redakcja