Dla ludzi Internet zamiast Kościoła

0
0
0
/

Bez spowiedzi, bez sakramentów i bez Boga - tak wiele osób żyje i nie widzi w tym problemu. Inaczej wygląda sprawa z dostępem do sieci. Kultura wirtualnych ludzi wciąga i ma się dobrze. Transmisje Mszy Świętej tylko pogłębiają to zjawisko. Świadczy o tym przykład Stanów Zjednoczonych.

Badania Emily Vogels oraz Andrew Perrina ukazują, że istnieje również związek między poziomem wypłaty, a uzależnieniem od Internetu. Kto mniej posiada pieniędzy ten w Ameryce bardziej obawia się wykluczenia cyfrowego oraz pozostawania w tyle. Dane przemawiają same za siebie. Wedle ustaleń badaczy dla pięćdziesięciu trzech procent w trakcie pandemii „Internet jest niezbędny”. Dla trzydziestu trzech procent jest istotny, ale nie koniecznie niezbędny. Innymi słowy dla osiemdziesięciu siedmiu procent Amerykanów bez sieci nie ma istnienia.

W tym momencie wymaga rozgraniczenia konieczność korzystania z sieci ze względu na wykonywaną pracę, a po prostu spędzanie w nim czasu. Gospodarka cyfrowa, jak się modnie określa ekonomię z włączonymi do niej urządzeniami pracującymi w połączeniach między sobą wymaga tego dla szybkiego przekazu danych. Są jednak branże pozbawione tego rodzaju powiązań. Dla pandemii koronawirusa znaczenie ma również zamawianie przez sieć, bo dla wielu ono daje zarazem komfort, jak i wygodę. Jednakże to właśnie w Stanach Zjednoczonych były jedne z pierwszych protestów na rzecz zniesienia ograniczeń w poruszaniu się i zgromadzeniach.

Rzecz znamienna, że w tym samym badaniu trzydzieści siedem procent uważa, że do obowiązków rządu USA należy zapewnienie mieszkańcom dostępu do szybkiego Internetu w domu. W przypadku usług związanych z sieciami komórkowymi takiego zdania jest trzydzieści cztery procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Innymi słowy do sześćdziesięciu pięciu procent osób jest pozbawionych tutaj socjalistycznych ciągot związanych z obecnością „darmowego Internetu”. Prawie dwukrotnie więcej Demokratów (pięćdziesiąt dwa procent) niż Republikanów (dwadzieścia dwa procent) uznało ten element za istotny dla życia.

Za tym idzie przekonanie trzydziestu siedmiu osób, że dostarczenie uczniom komputerów stanowi rzecz konieczną, aby kształcili się. Znów prawie dwukrotnie więcej (czterdzieści osiem procent vs dwadzieścia osiem procent) uważa, iż do nauki jest potrzebna maszyna. Oznacza to nic innego, jak zanikanie słowa czytanego i roli książki na rzecz wyszukiwarki Google. Ogół badanych, bo dziewięć osób na dziesięć dostrzega tylko dobre strony sieci. Oznacza to, iż nie mają świadomości jaki wpływ mają na nich maszyny.

Z jednej strony afery takie jak ze Snowdenem w tle ukazały skalę inwigilacji, ale nie przełożyły się one na trwałe uświadomienie sobie, że ogólnoświatowa pajęczyna pozwala na szpiegowanie, wdzieranie się w prywatność, a także zaawansowane sposoby kształtowania osobowości oraz zachowań. Za złe dla społeczeństwa uważa go dwadzieścia jeden procent. Tym samym tyle osób widzi drugą stronę medalu.

Znamienne, że do pięćdziesiątego roku życia Internet stanowi klucz do istnienia w przybliżeniu w sześćdziesięciu dwóch do pięciu procent przypadków. Oznacza to, że Amerykanie są włączeni w sieć coraz mocniej. Dla nastolatków bez niego nie ma życia. Efektem tego jest, że dla pięćdziesięciu dwóch procent badanych problem stanowi nie, czy będą mieli na prąd, ale czy opłacą rachunki za szybki Internet w telefonie. Dla pięćdziesięciu dwóch procent osób o najmniejszych dochodach jest to jedno z największych zmartwień.

Na tym tle dwadzieścia cztery procent osób, wedle ustaleń badaczki Claire Gecewicz stwierdziło, iż ich wiara uległa umocnieniu. U dwóch procent osłabła, a dla czterdziestu siedmiu procent nie zmieniła się. Wśród katolików obojętność na świat w ramach koronawirusa wykazało sześćdziesiąt trzy procent osób, a u dwudziestu siedmiu procent ich życie duchowe poprawiło się. Na tym polu protestanci z trzydzieści osiem procent umocnienia w wierze wypadają jako bardziej zaangażowani. Inaczej sprawa wygląda z uczęszczaniem do kościołów. Średnia dla chrześcijan wynosi trzy procent. O jeden procent lepiej wypadają protestanci, a katolicy oscylują w okolicach procenta. Statystyki te ukazują, że w świecie ukazywanym w mediach na równi z dniem sądu ostatecznego następuje przebudzenie ludzkich sumień. Jednakże sama organizacja spotkań z kapłanem stanowi ślad. Za to osiemdziesiąt dwa procent twierdzi, że ich kościoły transmitują Msze Święte. Jednak w kwietniu 2020 skorzystało z nich pięćdziesiąt siedem procent osób.

Jacek Skrzypacz

Źródło: Jacek Skrzypacz

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną