Układ Kaczyńskiego z Gowinem poniżył prezydenta. Czy PiS pomoże PO?

0
0
0
/ Kaczyński i Gowin

W dniu 10 kwietnia na łamach portalu Prawy.pl opublikowałem artykuł pt. „Wieszczą mu polityczny koniec. Co siedzi w głowie Gowina?” w którym odniosłem się do wielu ówczesnych komentarzy wieszczących polityczny koniec Gowina po tym jak postawił się Naczelnikowi z Żoliborza i został zmuszony do złożenia dymisji. Swoje dywagacje zacząłem od stwierdzenia, że przytłaczająca większość polityków i publicystów uznała, iż Gowin strzelił sobie w kolano, a zwieńczyłem następującym zdaniem: „Gowin się nie kończy, on się raczej odradza niczym Feniks z popiołów”.

Dziś z gorzką satysfakcją mogę  powiedzieć, że miałem rację, Jarosław Gowin pokazał, że drwiny i szydzenie z niego są nie na miejscu ponieważ jest wytrawnym i doświadczonym graczem politycznym. Cyniczne gierki z opozycją, której wydawało się, że Gowin na serio gotowy jest stworzyć z nimi polityczny konkubinat, z jednoczesnymi rozmowami z PiSem, pokazują, że Gowin to typ bez skrupułów. Śmiano się z niego, że jego własni posłowie go zdradzą i zostawią, tymczasem prezes Kaczyński uznał, że groźby dogadania się lidera Solidarnej Polski z opozycją są na tyle realne i niebezpieczne, że nadchodzi moment w którym należy radykalnie interweniować.

O ile wczorajszy dzień był dniem triumfu Gowina, to  dla prezydenta Andrzeja Dudy, znanego pod pseudonimem „Długopis”, to był jeden z najbardziej upokarzających dni w całym życiu. Kaczyński z Gowinem podejmowali decyzje na jego temat, bez jego wiedzy, stawiając go przed faktami dokonanymi. Prezydent Duda nie będzie się już teraz nikt kojarzył z  nawet z długopisem, z jednorazowym wkładem, a raczej z wiecznym piórem. To bez wątpienia najmniej niezależny prezydent w całej historii III RP.

Paradoksem jest, że partia polityczna, która u zarania swojego powstania przyjęła nazwę Prawo i Sprawiedliwości, kojarzona była rzeczywiście  z wartościami, które przyjęło na swoje sztandary chyli się aktualnie  ku upadkowi jako formacja zaprzeczająca swoim sztandarowym ideałom. Prawo stało się bezprawiem, a sprawiedliwość niesprawiedliwością. Jak to jest bowiem możliwe, że to dwóch Jarosławów pełniących aktualnie formalnie funkcje jedynie posłów podejmuje decyzję o tym kiedy i w jaki sposób będą organizowane wybory w państwie.

W czasach epidemii prowadzono kampanię wyborczą, która była zaprzeczeniem kampanii. Część kandydatów nie była wstanie zebrać wymaganych 100 tys. podpisów ze względu na pandemię. Teraz planuje się powtórzyć całą procedurę. Dla kandydatów czołowych partii, to żaden problem ponieważ dysponują one potężnymi budżetami na kampanię. Ci mniej zasobni wydali już większość środków którymi dysponowali, Powtórzone wybory tylko pogłębią przepaść między ich finansami na kampanię a finansami czołowych kandydatów, co oczywiście również zaburzy idee równych szans.  Tu warto się zastanowić, kto pokryje wydatki jakie poniosło już państwo na rzecz organizacji wyborów w dniu 10 maja? Oczywistym było, że wybory w tym terminie nie powinny się odbyć, a rządząca Polską partia postanowiła mimo wszystko uruchomić kosztowną wyborczą machinę. Kiedy politycy zaczną ponosić konsekwencje finansowe za marnotrawienie publicznych środków finansowych ?

Należy sobie zadać pytanie  jak to się stało, że w efekcie układu dwóch Jarosławów i planowanego rozpisania nowych wyborów, w najbardziej komfortowej sytuacji będzie Platforma, która będzie mogła podmienić swoją żenującą kandydatkę, która kompromituje nie tylko Platformę, ale i kobiety jako takie, na kogoś bardziej intelektualnie lotnego. Czy nie jest czasem tak, że PiS uważa za największe zagrożenie obłego fizycznie i charakterologicznie Kosiniaka - Kamysza  i paradoksalnie  sam rozpoczął procedurę poszukiwania nowego kandydata w PO? PiS kiedy rozpoczynała się kampania najzacieklej atakował tych kandydatów, którzy mogli zabrać najwięcej głosów Dudzie, dlatego zmasowany atak szedł na Kidawę i Bosaka.  Kiedy okazało się, że jednak to Kosiniak stanowi największe zagrożenie, Kidawie i Bosakowi PiS postanowił odpuścić. Dlatego można powiedzieć, że PiS będzie teraz szukał kandydata w PO, który będzie na tyle inteligentny, że mógłby odebrać część głosów kandydatowi PSL. Kamieniami milowymi w zatapianiu PO były takie postacie jak Tusk, Komorowski, Schetyna a rola osoby wynoszącej sztandar przypadła Kidawie. W Platformie jest tak źle, że dla odbicia się w sondażach od dna, formacja ta, postanowiła wczorajszy układ Jarosławów, ustami swojego cynicznego rzecznika uznać jako sukces własnej formacji. Patriotyczny elektorat obrzydzeniem napawać może postawa Marka Jakubiaka, który ewidentnie wystartował w tych wyborach na polecenie PiS i na rzecz PiS, co jest przejawem braku szacunku dla wyborców.

Arkadiusz Miksa  

 

 

Źródło: redakcja

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną