Hołownia napisał list do wyborców lewicy, w którym ich pieści i obraża

0
0
0
/ Szymon Hołownia

W smutnych czasach rzekomej pandemii tylko kandydaci na prezydenta zapewniają nam trochę rozrywki. Ostatni filmik nieposiadającego wyższego wykształcenia Szymona Hołowni rozśmieszył wielu Polaków. Szczególnie zabawne były deklaracje Hołowni, że codziennie czyta Konstytucję (pewnie, gdyby tak czytał lektury na studiach, to może by zdobył wyższe wykształcenie) i to, że pod koniec filmiku Hołownia się ''rozpłakał'' (co pokazuje, że może nie skończył studiów, nie tylko dlatego, że jest leniwy i nie chciało mu się uczyć, ale też dlatego, że nie potrafi sobie radzić ze stresem).

Niestabilny emocjonalnie lub udający wrażliwego Hołownia, by zdobyć wyborców, napisał lis do ludzi lewicy, w którym ich pieści i obraża. Można podejrzewać, że Hołownia list do lewicowców napisał, by umożliwili mu, zostanie prezydentem i popadanie w stany uniesienia emocjonalnego w sytuacjach kryzysowych dla naszego kraju – można sobie wyobrazić: powódź Hołownia płacze, susza Hołownia płacze, kłótnia w Sejmie Hołownia płacze, odwiedził go kacyk z Afryki, Hołownia płacze.
Tekst „Szymon Hołownia: List do ludzi lewicy” ukazał się na lewicowym portalu Krytyka Polityczna (który to funkcjonuje dzięki wsparciu finansowemu fundacji Sorosa). List do ludzi lewicy Hołownia zaczął deklaracją, że do lewicy, której nie był fanem przez lata, przekonał się dzięki młodym lewicowcom – mógłbym to sobie wyobrazić, gdyby działaczki lewicy nie miały kolorowych włosów (jakby im ufoludek nasrał na głowę) i nie były całe w dziarach (przez co wyglądają jak brudnopis).
 
List Hołowni pełen jest frazesów w stylu - „Czasami warto się wycofać i uznać rację oponentów. Skończyć z obyczajem polityki głuchej i ślepej na wszystko”. „Mamy szansę na realny dialog, w którym upatruję szerokiego pola do naturalnej afiliacji. Polityka musi zacząć polegać na szukaniu podobieństw, a nie na wzniecaniu kolejnych wojen”. „Polska, o jakiej marzę, to kraj, w którym odmienne poglądy polityczne nie są żadną przeszkodą w rozmowie, w słuchaniu argumentów”.
 
Takie frazesy Hołowni realnie nic nie znaczy, ja też z sympatią i kulturą rozmawiam z każdym (wystarczy zobaczyć moje wywiady z przedstawicielami antyPiS, gejami, komunistami, nazistami), chętnie wsłuchuje się w cudze argumenty, i niewzruszenie trwam w swoim poglądach.
 
Hołownia w liście do lewicowców deklaruje, że docenia „konsekwencję lewicy w prezentowaniu wyrazistego stanowiska w sprawach ochrony środowiska, walki o klimat, troski o prawa zwierząt”. Zdaniem Hołowni kwestie te dotykają „wspólnych spraw, [...] kluczowych dla wszystkich Polaków”. Hołownię przekonują „lewicowe teksty o prawach pracowniczych i równości praw kobiet”. Hołownia dogadałby „się z lewicą w kwestii realizacji przez państwo prawa do mieszkania. Poważne traktowanie losu ludzi z problemem bezdomności również byłoby jednym z oczywistych punktów wspólnych. Tych punktów jest zresztą dużo więcej: od stosunku do ruchów miejskich, przez potrzebę decentralizacji urzędów, aż po politykę historyczną wokół Tadeusza Kościuszki”.
 
Jako gorliwy wyznawca tezy o globalnej pandemii Hołownia twierdzi, że „od kilku tygodni żyjemy w rzeczywistości, która zbuduje nowe podziały i nowe sojusze. To okazja do tego, żeby uważniej czytać diagnozy i recepty. Także te, których punktem wyjścia jest wizja państwa inspirowana wrażliwością lewicy”. Takie stwierdzenie to piękny przykład manipulowania odbiorą. Większość odbiorców listu Hołowni będzie przekonana, że popiera on lewicową wizję, choć w rzeczywistości stwierdził on, że należy ją poznać — a poznać nie oznacza, że należy się z nią zgadzać – ja też uważam, że należy poznać lewicowe idee, ale moje przekornie wcale nie oznacza, że należy się z nimi zgadzać.
W swoim liście Hołownia stwierdza, że, „w minionym trzydziestoleciu nie mieliśmy lewicowych rządów. Środowiska postkomunistyczne przyjęły za własne wiele liberalnych przekonań w sprawach gospodarczych, nie budowały lepszych warunków funkcjonowania sektora publicznego. Nawet ich antyklerykalizm często bywał fasadowy i na pokaz. [...]. Nawet w tych miastach, których prezydenci wywodzili się z SLD, trudno było odnaleźć wyrazistą politykę lewicową. To się z pewnością zmieni. Nie tylko dlatego, że duża część młodego pokolenia, dzisiejszych nastolatków ma bardzo wyraziste przekonania antyklerykalne, często także egalitarne”.
 
Hołownia uważa, że „w minionym trzydziestoleciu nie mieliśmy lewicowych rządów”. Jest to ordynarna nieprawda, od pięciu lat w Polsce rządzi PiS partia w kwestiach społecznych jak najbardziej lewicowa. Odmawianie zaś lewicowości SLD, co czyni Hołownia, ni jak ma się do współpracy SLD, Biedronia i marksistowskiej partii Razem. Zabieganie o głosy lewicowców i obrażanie ich (odmawianiem im lewicowości) logiczne nie jest – jednak nie spodziewajmy się po Hołowni logiki, studiów nie skończył, więc może na studiach nie miał logiki.
 
W narracji Hołowni warto dostrzec wyraźny rys antyklerykalny (oskarżenia wobec SLD o pozorny antyklerykalizm). To zresztą droga Palikota, który, zanim został antyklerykałem, wydawał konserwatywny tygodnik. Hołowni do antyklerykalizmu nie będzie miał daleko, bo startuje z pozycji posoboru.
Hołownia w swoim liście deklaruje, że chciałby „z ludźmi lewicy zawrzeć koalicję w sprawach, które są dla nas równie ważne. Chciałbym w sprawach, które nie muszą być przedmiotem konfliktu, poszukiwać kompromisów. A w tych, o które będziemy się kłócić zawsze – nakreślić ramy politycznego sporu, uznać wspólne reguły i respektować wyniki ich stosowania”. Oczywiście w swoim liście nie mówi konkretnie, o jakie to sprawy chodzi – czy jest za np. za całkowitą liberalizacją aborcji, czy za kompromisem aborcyjnym, czy będzie popierał adopcje przez gejów, czy jest za dochodem gwarantowanym.
 
Zdaniem Hołowni „lewica jest potrzebna, bo stanowi naturalny czynnik równowagi. Bo reprezentuje poglądy znaczącej części obywateli, bo zwraca uwagę na sprawy, o których powinniśmy pamiętać. Lewica to nie mój obóz, nie moja tradycja i nie moje przekonania. Ale lewicowa wrażliwość to coś, co w wielu sprawach jest mi bliskie. I choć nie moje – to polskiemu państwu i polskiej polityce z pewnością bardzo potrzebne”.
 
Ciekawe czy Hołownia w swoich frazesach byłby konsekwentny i zdobył się na list do ludzi prawicy, pisząc, że prawica „jest potrzebna, bo stanowi naturalny czynnik równowagi. Bo reprezentuje poglądy znaczącej części obywateli, bo zwraca uwagę na sprawy, o których powinniśmy pamiętać”. Podejrzewam, że nie.

Źródło: redakcja

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną